Magdalena Ogórek, publicystka TVP Info, ma prowadzić sobotnią debatę polityczną. Sławomir Jastrzębowski, właściciel Salon24.pl i Michał Rachoń, prowadzący programy publicystyczne w TVP Info, będą z kolei gospodarzami nadawanych w dni powszednie popołudniowych rozmów. Jastrzębowski ma też zostać gospodarzem wieczornej debaty. Cała trójka została już wpisana do listopadowego grafiku, a programy będą prowadzić z Warszawy. Magdalena Ogórek i Michał Rachoń są ponadto gospodarzami audycji w innych regionalnych rozgłośniach publicznych – Radiu Koszalin i Radiu Opole, a Ogórek też w Polskim Radiu PiK.
Jak zauważa prof. Jacek Dąbała, medioznawca i audytor jakości mediów z Uniwersytetu Jagiellońskiego, w mediach publicznych nie powinno dochodzić do zachowań typu prywatnego. – Za takie można uznać zwalnianie wieloletnich pracowników i jednocześnie zatrudnianie osób z mediów rządowych, czyli stronniczo relacjonujących rzeczywistość – komentuje. I dodaje: – Media publiczne, jak sama nazwa wskazuje, powinny być bezstronne do granic wytrzymałości. Z punktu widzenia czysto ludzkiego cała sytuacja jest bardzo przykra, bo dotyka osób od lat związanych z danym medium. Pytanie też, co ludzie spoza danego środowiska mogą wiedzieć o tym, co dzieje się w sferze lokalnej.
Artur Wolski, szef redakcji informacji, internetu i projektów audiowizualnych w Radiu Łódź, przekazał „Pressowi”, że „na dziś nie może potwierdzić tej informacji”, „a grafik to wewnętrzna sprawa i podlega zmianom”. Arkadiusz Paluszkiewicz, prezes Radia Łódź, nie odpowiedział na nasze pytanie o zatrudnienie Ogórek, Rachonia i Jastrzębowskiego. Nie odebrał też telefonu. Michał Rachoń i Sławomir Jastrzębowski również nie odnieśli się do informacji o ich dołączeniu do Radia Łódź. Natomiast Magdalena Ogórek potwierdziła „Pressowi”, że będzie prowadziła debaty z lokalnymi i krajowymi politykami.
Prof. Tadeusz Kowalski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego, ocenia, że na nowym odcinku zaangażowano pracowników propagandy, powierzając im odpowiednie zadania. – To nie są dziennikarze, a funkcjonariusze aparatu partyjnej propagandy. Chodzi o to, żeby ich godnie nagrodzić, nawet kosztem zwykłych pracowników, których się zwalnia – komentuje. I dodaje: – Najprawdopodobniej nie zwiększono budżetu, więc radio pewnie nie miało wyjścia i musiało po prostu kogoś zwolnić. To są przykłady smutnego zjawiska znanego z PRL – partyjnej nomenklatury stanowisk. Zatrudnia się osoby zaufane, niekoniecznie należące do partii, ale żarliwie wykonujące polecenia.
Zeszłotygodniowe negocjacje prezesa ze związkowcami nie zakończyły się porozumieniem, ale tym razem doszło do bardziej konkretnych rozmów. Poprzednie były zrywane przez prezesa po kilku minutach od ich rozpoczęcia. W zeszłym tygodniu omawiano pierwszy spór zbiorowy (postulaty związkowcy rozbili na dwa pisma, co tłumaczyli potrzebą powołania osobnych zespołów, oddelegowanych do konkretnych punktów). W czasie negocjacji zrezygnowano z trzeciego punktu pierwszego sporu, bo został on zrealizowany przez ogłoszenie przez prezesa wyborów do rad pracowników. Jak przekazali „Presserwisowi” związkowcy, nadal walczą o dwa pozostałe punkty dotyczące żądania przestrzegania regulaminu wynagradzania i zaprzestania planowanych zwolnień. Teraz ma zostać napisany protokół rozbieżności, a w sprawę zaangażowany negocjator. Prezes Arkadiusz Paluszkiewicz nie odpowiedział na nasze pytania dotyczące negocjacji.
Spór związkowców z prezesem trwa od 4 października.