Paweł Pieniążek z „TP” jest w Afganistanie

"Talib chce rozmawiać"

Paweł Pieniążek

Reporter „Tygodnika Powszechnego” wyjechał do przejętego przez talibów Afganistanu. Przez trzy tygodnie będzie pisał nie tylko z Kabulu, ale też z afgańskiej prowincji.

Paweł Pieniążek to stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Relacjonował ukraińską rewolucję, wojnę w Donbasie, kryzys uchodźczy i walkę irackich Kurdów z tzw. Państwem Islamskim. Tym razem wyjechał na trzy tygodnie do Afganistanu, by relacjonować sytuację w kraju przejętym przez talibów.

Mieliśmy wątpliwości co do wyjazdu

– Pewnego dnia zameldował gotowość do wyjazdu do Kabulu – mówi Press.pl Jacek Ślusarczyk, prezes spółki wydającej “Tygodnik Powszechny”. – Stwierdził, że istnieje możliwość przedostania się tam przez Uzbekistan i że można uzyskać zgodę tamtejszych władz na legalny i bezpieczny wjazd.

Dodaje: – Nie ukrywam, że mieliśmy wątpliwości związane z wyjazdem do państwa, w którym chaos i nieprzewidywalność są na porządku dziennym. Jednak Paweł to świetny, młody reporter, który nie ma w sobie niepotrzebnej brawury, zna afgańskie realia i wie, na co może sobie pozwolić. Lecz dopóki nie zobaczymy go ponownie w redakcji, będziemy pełni niepokoju.

Aby dostać się do Kabulu, Paweł Pieniążek wyruszył samolotem z Warszawy. W podróży do stolicy Uzbekistanu Taszkentu miał międzylądowanie w Turcji. Następnie dotarł do Termezu, leżącego przy granicy z Afganistanem. Granicę przekroczył pieszo, potem wsiadł do samochodu i dojechał do Kabulu. Podróż tylko na odcinku granica afgańska-Kabul trwała dziewięć godzin.

– Już wcześniej dostałem wszelkie zgody na wjazd do Afganistanu, więc wpuszczono mnie bez problemu. Po drodze sprawnie mijaliśmy wszystkie posterunki – relacjonuje Paweł Pieniążek.

Jak ubezpieczyć reportera

Koszt wyjazdu Pawła Pieniążka oszacowano na kilkanaście tysięcy złotych. Zostanie sfinansowany przez Fundację „Tygodnika Powszechnego” i wydawcę pisma.

– Na razie najdroższy był zakup biletów i ubezpieczenia, uwzględniającego aktualną sytuację w Afganistanie. Nawiasem mówiąc, bardzo trudno taką polisę dostać – zauważa prezes Ślusarczyk.

Paweł Pieniążek w rozmowie z Press.pl twierdzi, że jest bezpieczny. – Zagranicznym dziennikarzom – z naciskiem na zagranicznym – nie grożą tu duże niebezpieczeństwa. Talibowie starają się uwiarygodnić przed światem, więc nie chcą żadnych kłopotów – mówi Pieniążek. – Można z nimi rozmawiać, odwiedzać miejsca, gdzie stacjonują.

W Kabulu Pieniążek mieszka z dziennikarzami z Europy i Ameryki Północnej. – Wymieniamy się informacjami, każdy mówi, gdzie był, co zobaczył. Nie jesteśmy dla siebie konkurencją, bo piszemy dla mediów w różnych krajach – mówi Pieniążek.

Reporter tworzy relacje z Afganistanu wyłącznie dla “Tygodnika Powszechnego”. Nie bierze innych zleceń. W Afganistanie przebywa także Agnieszka Pikulicka, freelancerka mieszkająca na co dzień w Uzbekistanie. O sytuacji w Kabulu pisze dla mediów zagranicznych.

Trzeba ruszyć na prowincję

Choć w rozmowie z Press.pl prezes Ślusarczyk zaznaczał, że ma nadzieję, że Pieniążek nie wyruszy poza stolicę – bo “na prowincji ten chaos i nieprzewidywalność zdarzeń są jeszcze bardziej prawdopodobne” – to jednak w ostatnią środę Pieniążek podjął decyzję o wyjeździe do Bagram. To miasto położone 40 kilometrów na północ od Kabulu. W planie ma kolejne wyjazdy na prowincję.

Korespondencje Pieniążka z Afganistanu będą udostępniane bezpłatnie. We wtorek w „Tygodniku Powszechnym” ukazała się pierwsza relacja Pawła Pieniążka, w której dziennikarz opisuje, jak talibowie tłumią protesty kobiet. Kolejna dotyczy losów policji drogowej.