Jańczyk był jedynym fotografem, poza reporterami pracującymi dla organizatorów, który uwiecznił na zdjęciach nokaut 19-letniego boksera Rasheda Al Swaisata z Jordanii. Po walce z estońskim rywalem 17 kwietnia zawodnik stracił przytomność i w ciężkim stanie trafił do kieleckiego szpitala.
„Zrobiłem kilkanaście zdjęć walki oraz kilka zdjęć leżącego zawodnika, w tym dwa, na których widać udzielanie mu pomocy przez służbę medyczną. Po kilku minutach podeszła do nas pani, przedstawicielka organizatora, i ładnym angielskim poprosiła »no more photos«. Każdy z fotoreporterów (czyli ja i fotograf organizatora – nie było nas wtedy więcej) zrozumiał apel i odłożył aparat” – napisał na Facebooku Jańczyk. Dodał, że jego zdjęcie z akcji pomocy Jordańczykowi pojawiło się w największych krajowych serwisach informacyjnych i zostało pobrane z agencji 400mm i Newspix.
Przyszła kryska…czyli zakazany boks, o tym jak odebrano mi akredytację na Mistrzostwach Świata w boksie.
Do czytania dużo + feralne zdjęcie i drugie też mojego autorstwa.
Miłego weekendu 🙂 pic.twitter.com/nJl0NRKN6m
— Paweł Jańczyk (@PawelJanczyk) April 22, 2021
„W dniu finałów kobiet (22 kwietnia) pojawiłem się w Hali Legionów i zostałem zatrzymany przez ochronę w drzwiach. Wezwany został jeden pan ochroniarz, potem drugi groźniejszy, który oznajmił mi, że »odgórną decyzją zabiera mi akredytacje i mam natychmiast opuścić halę«. Pytałem oczywiście o powód, usłyszałem, że to »prywatna, zamknięta impreza i nie musi się tłumaczyć«” – napisał Jańczyk. Według fotoreportera jedynym powodem takiej decyzji organizatorów są wykonane przez niego zdjęcia nokautu Jordańczyka. „W żadnym regulaminie pracy mediów na tych mistrzostwach (tak naprawdę nigdzie nie ma takiego regulaminu, albo nie potrafię go znaleźć) nie ma zapisu, że fotografujemy tylko walki na stojąco, a nokautów już nie możemy” – komentował. Podkreślił, że nigdy w swojej pracy zawodowej nie spotkał się z taką sytuacją.
W sprawie Jańczyka interweniowało Stowarzyszenie Fotoreporterów, które skierowało list do ministra kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotra Glińskiego. „Szanowny Panie Premierze, zabieranie dziennikarzowi akredytacji jest formą cenzury i jest niedopuszczalne. Paweł Jańczyk nie zakłócił przebiegu zawodów, nie ingerował w ich przebieg. Nie widzimy żadnych przesłanek usprawiedliwiających decyzję organizatora” – napisało Stowarzyszenie w liście do wicepremiera Glińskiego. Dodano, że „akredytowanie fotoreporterów na taką imprezę, jaką są Młodzieżowe Mistrzostwa Świata w Boksie w Kielcach jest obowiązkiem, nie łaską”.
Przed weekendem na pismo Stowarzyszenia Fotoreporterów odpowiedziała Angelika Głowienka, szefowa departamentu sportu młodzieżowego w resorcie kultury i sportu. Napisała, że poruszone kwestie „wykraczają poza kompetencje i właściwość Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu”.
Jańczyk w rozmowie z „Press” przekazał, że organizatorzy zawodów nie zwrócili mu akredytacji na ostatnie dni mistrzostw. Poprosiliśmy o komentarz współorganizatora zawodów, Polski Związek Bokserski. Do czasu zamknięcia tego wydania Presserwisu nie dostaliśmy odpowiedzi.
To co wyprawia @PolskiZwiazek Bokserki to są jaja. Wszystko zniosę ale nie kłamstwa! Związek dzisiaj twierdzi, że nie było mnie na liście akredytacji, gość który to mówi sam mi tę akredytację akceptował,jego ludzie robili zdjęcie i laminowali papier. Teraz kłamie w żywe oczy.1/2 pic.twitter.com/hfeTJUgw2s
— Paweł Jańczyk (@PawelJanczyk) April 23, 2021
To nie pierwsza sytuacja, kiedy fotoreporter traci akredytację przez publikację niewygodnego zdjęcia. W 2016 roku na rok akredytację sejmową stracił fotoreporter „Super Expressu” Paweł Dąbrowski za wykonanie zdjęć posłance PO Lidii Gądek, która w sali plenarnej parlamentu zdjęła buty. Jako uzasadnienie Kancelaria Sejmu napisała, że fotografie Dąbrowskiego „naruszają powagę Sejmu i dobre obyczaje”.