„Gazeta Radomszczańska” mimo groźby pozwu nie usunie tekstu krytykującego miejską spółkę

Andrzej Andrysiak

W czwartkowym wydaniu tygodnik „Gazeta Radomszczańska” (Mepress) opublikował oświadczenie, w którym redakcja deklaruje, że nie da się zastraszyć gminnej spółce, grożącej jej procesem za jeden z tekstów. – Za lokalnymi dziennikarzami nie stoją prawnicy. Kto ulegnie, da sobie złamać kręgosłup – komentuje Andrzej Andrysiak, wydawca pisma.

W styczniu 2021 „Gazeta Radomszczańska” opublikowała tekst pt. „Milionowa dotacja i lewe oświadczenie PGK”. Dotyczył on nieprawidłowości podczas składania przez miejską spółkę (Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej) wniosku o dotację do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Fundusz przyznał spółce dotację (23 mln zł) na modernizację zakładu unieszkodliwiania odpadów, lecz według ustaleń dziennikarzy spółka nie posiadała wszystkich wymaganych dokumentów. Zleciła ich przygotowanie dopiero, gdy zbliżał się termin podpisania umowy.

– Po naszej publikacji rada miejska powołała zespół komisji rewizyjnej, który ma wyjaśnić sprawę, ale spółka nie ustosunkowała się do dokumentów i relacji świadków. Za to wystąpiła z roszczeniami: żąda w przedsądowym wezwaniu usunięcia skutków rzekomego naruszenia swoich dóbr osobistych oraz wpłatę 50 tys. zł na schronisko dla zwierząt -– mówi nam Andrzej Andrysiak.

W odpowiedzi na wezwanie redakcja „Gazeta Radomszczańskiej” opublikowała artykuł. „Nie damy się zastraszyć”. – Te roszczenia uznajemy za próbę zakneblowania dziennikarzy, wywołanie efektu mrożącego. Tak, by gazeta przestała przyglądać się władzy i jednostkom jej podległym – oceniła.

„PiS skopiował złe standardy z samorządów”

W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl wydawca gazety, Andrzej Andrysiak mówi, że to, czego dziennikarze ogólnopolscy doświadczają od jakiegoś czasu ze strony rządzących w kraju, na poziomie lokalnym jest normą od lat.

– Samorządowcy, wójtowie, burmistrzowie, prezydenci nie cierpią niezależnych mediów patrzących im na ręce, są w stanie zrobić wiele, by je wziąć pod but. Uruchamiają własne media, odcinają od ogłoszeń, zlecając je tylko przychylnym, bo przecież zawsze się tacy znajdą. Wytaczają procesy z żądaniami wysokich odszkodowań. Wszystko oczywiście z frazesami o wartościach demokratycznych na ustach. Mam przekonanie, że PiS skopiował wiele złych standardów z samorządu lokalnego i przeniósł je na poziom ogólnopolski. Ludzi z mniejszych miejscowości te standardy nie dziwią, mają je na co dzień.

Andrysiak, zasiadający w prezydium Stowarzyszenia Gazet Lokalnych, podkreśla, że procesy z żądaniem wysokich odszkodowań są obliczone na wzbudzenie strachu w redakcji. – Za lokalnymi dziennikarzami nie stoją prawnicy, a władza takich ma takich pod dostatkiem, opłaca ich z publicznych pieniędzy. Kto ulegnie, da sobie złamać kręgosłup. Trudno się po czymś takim podnieść. Dlatego trzeba dowodzić swoich racji – przekonuje.

Dodaje, że dziennikarze odrzucają żądania spółki, wiedząc, jaka jest prawda. – Mamy dokumenty, dowody, świadków gotowych zeznawać. Już po publikacji dotarły do nas kolejne dokumenty, które teraz weryfikujemy. Zdajemy sobie sprawę, że czeka nas sądowa batalia, ale też czujemy za sobą czytelników. Dostajemy mnóstwo sygnałów ze wsparciem – podkreśla.

W październiku 2020 roku „Gazeta Radomszczańska” wprowadziła płatną ofertę na swoim internetowym serwisie. Miesięczny dostęp kosztuje 9,40 zł. W ciągu dwóch lat liczba subskrybcji ma przewyższyć sprzedaż egzemplarzową.