W ramach ustawy o podatku reklamowym minimalny udział treści w języku polskim w radiu i telewizji ma zostać podwyższony z 33 do 49 proc. Według branży radiowej to ruch wbrew oczekiwaniom słuchaczy, którzy przeniosą się do platform streamingowych. – Nie można grać takiej ilości wartościowej polskiej muzyki, bo jej po prostu nie ma. Będziemy grać skończone shity albo disco polo – komentuje Leszek Kozioł.
Zapisy podwyższające minimalny udział czasowy treści po polsku w telewizji i radiu dodano jako przepisy przejściowe w opublikowanym we wtorek projekcie Ministerstwa Finansów o podatku od wpływów reklamowych.
Udział polskojęzycznych treści, liczony czasie nadawania w ciągu kwartału, ma wzrosnąć z 33 do 49 proc. Utrzymano zapis, że w stacjach radiowych minimum 60 proc. treści po polsku („z wyłączeniem programów tworzonych w całości w języku mniejszości narodowej lub etnicznej, lub w języku regionalnym”) ma być emitowane w godz. 5-24.
W praktyce przepisy dotyczą przede wszystkim muzyki w radiu. W niewielkim stopniu obejmują jedynie stacje informacyjne jak TOK FM i Polskie Radio 24, Radio Maryja, a także grające tyko polską muzykę Radio Wawa. – Cała reszta stacji ma wielki problem – uważa Leszek Kozioł, przez wiele lat prezes Radia Eska, obecnie właściciel Radia Wielkopolska.
Szef muzyczny RMF FM: Ruch wbrew oczekiwaniom słuchaczy
Na czym polega ten problem? Adam Czerwiński, dyrektor muzyczny RMF FM, podkreśla, że stacja na bieżąco bada preferencje muzyczne słuchaczy. – Obecny poziom 33 proc. rodzimej muzyki jest już i tak bardzo wysoki – najwyższy w Europie (poza Francją) – i kolejne podniesienie tej kwoty może spowodować niezadowolenie słuchaczy i ich odpływ od radia – prognozuje.
– Proponowane podniesienie poziomu wymaganej polskiej muzyki do 49 proc. to ruch wbrew oczekiwaniom słuchaczy – uważa Czerwiński.
Podobnie argumentuje Piotr Jaroszewski, dyrektor stacji muzycznych Grupy Radiowej Agory. – Komercyjne stacje radiowe grają muzykę zgodną z oczekiwaniami swoich słuchaczy. Obecny dobór piosenek polskich i zagranicznych do playlist wynika z badań, które prowadzą wszyscy nadawcy, a nie z naszych prywatnych gustów czy preferencji. To, co proponuje ustawodawca, jest więc wbrew oczekiwaniom polskich odbiorców – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl.
Zauważa, że w należącym do Agory Radiu Pogoda polskie piosenki stanowią prawie 80 proc. muzyki. – Takie stacje już znajdują swoich odbiorców i rozwijają swoją działalność – ale dzieje się tak dzięki ich profilowi i ofercie, a nie poprzez odgórnie narzucone zasady – podkreśla Jaroszewski.
Leszek Kozioł o proponowanej zmianie wyraża się dosadniej. – Ktoś zwariował. To chory, głupi pomysł polityków – mówi.
Jego zdaniem polskiej muzyki jest zwyczajnie za mało, żeby wypełniała prawie połowę ramówek radiowych. – Wystarczy porównać, ilu jest wykonawców w Polsce, a ilu za granicą. Jak można emitować przez 49 proc. czasu muzyki polskiej, tak żeby była jakościowo porównywalna z muzyką światową. Nie da się. Albo chcemy grać polską muzykę, albo mieć słuchaczy w radiu – ocenia.
Zwraca uwagę, że przy podwyższeniu udziału muzyki po polsku nadawcom będzie trudniej przyciągać słuchaczy. – Proszę bardzo, niech Polskie Radio gra tylko polską muzykę, wypełnia misję publiczną dotowaną z abonamentu. Ale jako komercyjni nadawcy, chcąc mieć odpowiednią słuchalność, żeby utrzymać się z reklam, nie możemy grać utworów, których słuchacze nie akceptują. To jakaś kompletna paranoja – krytykuje Kozioł.
– Nie można grać takiej ilości wartościowej polskiej muzyki, bo jej po prostu nie ma. Będziemy grać skończone shity albo disco polo – podkreśla.
Radio straci na rzecz platform internetowych?
Menedżerowie radiowi nie mają wątpliwości, kto skorzysta na tym, że stacje będą grać więcej polskojęzycznej muzyki. – Zyskają na tym wielkie światowe koncerny internetowe – przede wszystkim platformy streamingowe typu Spotify, które nie podlegają żadnym tego typu regulacjom. Użytkownicy tych usług mają możliwość wybrania playlisty złożonej wyłącznie z zagranicznych piosenek oraz przeskakiwania utworów, które im nie odpowiadają – mówi Adam Czerwiński.
– Może to sprawić, że odbiorcy – szczególnie młodzi – zostaną w ogóle pozbawieni kontaktu z twórczością polskich artystów – przestrzega.
Według Leszka Kozioła większy udział muzyki po polsku w ramówkach radiowych nie sprawi, że rodzimi wykonawcy będą zarabiać więcej z tantiem. – Takie mity to bzdura. Za chwilę zbankrutują wszystkie stacje radiowe, bo nikt nie będzie chciał ich słuchać. W internecie jest wystarczająco duża podaż streamów muzycznych, nie trzeba słuchać radia – zauważa. – Jedynym skutkiem nowego zapisu będzie transfer słuchaczy ze stacji radiowych do serwisów streamingowych, które nie podlegają zapisom ustawy – zgadza się Piotr Jaroszewski.
Adam Czerwiński wskazuje inne konsekwencje odchodzenia od radia do internetu. – Radio oferuje – poza kontaktem z piosenkami w języku polskim – także rzetelną informacje, publicystykę, rozrywkę dla wszystkich grup wiekowych. Rozgłośnie wspierają lokalne i krajowe inicjatywy społeczne, charytatywne i kulturalne, integrują lokalne społeczności. Odejście od radia słuchaczy niezadowolonych ze zmiany muzyki spowoduje, że utracą kontakt nie tylko z polska muzyką, ale też z innymi wartościowymi elementami programu – prognozuje.
– Z kolei mniejsza liczba słuchaczy spowoduje spadek przychodów stacji radiowych, które zatrudniają polskich pracowników i płacą podatki w Polsce – dodaje szef muzyczny RMF FM.
Przepisy wprowadzane „kuchennymi drzwiami”
Związek Pracodawców Prywatnych Mediów i Konfederacja Lewiatan w wydanym w środę komunikacie krytycznie skomentowały to, że zmiany przepisów u udziale polsko- i obcojęzycznych treści w radiu i telewizji pojawiły się w projekcie ustawy dotyczącej zupełnie innej kwestii.
– Jest to absolutnie niedopuszczalna praktyka aby w projekcie wprowadzającym nowe obciążenia podatkowe, którego gospodarzem jest Minister Finansów, wprowadzać „kuchennymi drzwiami” tak istotną zmianę mającą przełożenie na strukturę nadawanych kanałów – stwierdziły.
Tak samo uważa Michał Celeda, redaktor naczelny Radia ZET. – Jest to niedopuszczalna praktyka aby w projekcie wprowadzającym obciążenia podatkowe, którego autorem jest Minister Finansów, wprowadzać „przy okazji” tak istotną zmianę, mającą wpływ na strukturę poszczególnych programów, bez konsultacji i dialogu z zainteresowanymi stronami – komentuje.
Radio w epidemii wsparło polskich muzyków
Wiosną ub.r. niektóre stacje publiczne grały więcej polskiej muzyki, żeby wesprzeć rodzimych artystów w czasie lockdownu. Zdecydowały się na to Polskie Radio (emitowało m.in. archiwalne koncerty polskich wykonawców), Radio dla Ciebie, Radio Opole i Radio Gdańsk.
Natomiast Radio Olsztyn przez kilka tygodni nadawało wyłącznie polską muzykę, zrezygnowało z tego pod koniec kwietnia. – Po tych kilku tygodniach okazało się, że ilość polskich radiowych piosenek wcale nie jest imponująca, utwory zaczęły się powielać. Dlatego zdecydowałem, że wprowadzamy na antenę 30 proc. piosenek zagranicznych, 70 proc. nadal będą stanowiły nagrania polskich artystów – uzasadnił szef rozgłośni Leszek Sobański.
W październiku ub.r. polityk i muzyk Paweł Kukiz zaapelował do premiera Mateusza Morawieckiego oraz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, aby w mediach publicznych emitowano więcej polskiej muzyki, tak żeby pomóc wykonawcom będącym w trudnej sytuacji w związku z epidemią.
Najwięcej polskiej muzyki w Radiu Wawa i Pogoda, najmniej w Meloradiu i Radiu Plus
Według danych Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z 2019 roku, opartych na sprawdzaniach nadawców 328 stacji, muzyka w języku polskim zajmowała średnio 40,4 proc. łączne czasu nadawania piosenek, o 0,4 pkt. proc. więcej niż przed rokiem. W godz. 5-24 ten udział wynosił 68,2 proc.
Oprócz grającego tylko muzykę po polsku Radia Wawa częściej polsko niż obcojęzyczne piosenki nadawano w Radiu Pogoda (76,4 proc.) oraz rozgłośniach społeczno-religijnych (56,6 proc.).
W stacjach Polskiego Radia ten udział wyniósł 44,3 proc., w komercyjnych rozgłośniach ogólnokrajowych – 34,5 proc., w Radiu Plus – 33,5 proc., a w Meloradiu – 33 proc.
W 2020 roku zasięg dzienny radia spadł o milion słuchaczy
W 2020 roku radia słuchało każdego dnia o prawie milion osób mniej niż w 2019 roku – uśredniony dzienny zasięg radia wyniósł 68,9 proc., a średni czas słuchania uplasował się na poziomie 263 minut. Liderem słuchalności w zeszłym roku było RMF FM, a PR1 i PR3 odnotowały najgorsze wyniki w historii. Udział w czasie słuchania zwiększyły Grupa RMF, Eurozet i Grupa Radiowa Agory.