Kamil Durczok pozwie TVP i Latkowskiego za „Taśmy Amber Gold”

Chce 100 tys. zł na cele charytatywne

Kamil Durczok

Kamil Durczok zapowiada, że oskarży Sylwestra Latkowskiego o zniesławienie oraz pozwie Telewizję Polską za naruszenie jego dóbr osobistych w dokumencie „Taśmy Amber Gold. Układ Trójmiejski nie umiera nigdy”. Będzie żądał zadośćuczynienia, przeprosin i wpłaty po 50 tys. zł na Hospicjum Cordis. – Latkowski po raz kolejny posłużył się moim nazwiskiem dla podbicia swojej wątpliwej reputacji – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Durczok. Sylwester Latkowski nie skomentował zarzutów.

Film Sylwestra Latkowskiego pokazano w środę wieczorem w TVP1 i TVP Info. Po emisji dokumentu w studiu przeprowadzono dyskusję moderowaną przez Michała Adamczyka. Wzięli w niej udział Sylwester Latkowski, szefowa sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann oraz publicyści Michał Karnowski i Tomasz Sakiewicz. – Mam fizyczne poczucie zagrożenia. Mam sygnały, że tym razem (po projekcji filmu) nie skończy się na dyskredytowaniu mojej osoby – powiedział tuż po projekcji dokumentu Sylwester Latkowski, sugerując, że na jego życie mogą być przypuszczane zamachy.

W dokumencie kilka razy wspominany został Kamil Durczok. Latkowski mówił, że miał on być elementem „trójmiejskiego układu”, oraz że spotykał się z ludźmi z tego „układu” w czasie, gdy był szefem „Faktów”.

Durczok do wzmianek o nim w filmie odniósł się w czwartek na Twitterze. – Szukam kancelarii, która pro publico bono, poprowadzi sprawę przeciwko Latkowskiemu. Z 212 kk. A może i więcej. To niebywałe, co #Kurwizja wypuściła wczoraj. A Ty, kryminalisto, zacznij się bać – napisał.

Jak ustaliliśmy – dość szybko udało mu się znaleźć kancelarię, która poprowadzi sprawę pro bono: to kancelaria mec. Łukasza Isenki z Gdańska. Durczok wraz z pełnomocnikiem chce oskarżyć Latkowskiego o zniesławienie z art. 212 Kodeksu karnego.

– Będę żądał 50 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Hospicjum Cordis. Latkowski umieścił mój wizerunek w ewidentne niekorzystnym kontekście. Zostałem zestawiony z rzekomą aferą Amber Gold. Nie znam osób, które występują w tym „materiale”. Latkowski po raz kolejny posługuje się moim nazwiskiem dla podbicia swojej wątpliwej reputacji – przekazał Kamil Durczok portalowi Wirtualnemedia.pl.

Po niedługim czasie dziennikarz podesłał nam uzupełnienie swojej wypowiedzi. – Przepraszam: „Rudego”, czyli Bartka poznałem (osobę z kręgu Krystiana W., „Krystka” z Zatoki Sztuki – przyp). Wraz z moją byłą żoną 15 lat temu bawiliśmy się na Wybrzeżu. Był wtedy wspólnikiem Dobromira, mojego przyjaciela. Niezwykle bliskiego mi człowieka. Potem się już nie spotkaliśmy – sprecyzował Durczok.

Dziennikarz w rozmowie z nami zapewnia, że pozew zostanie skierowany także przeciwko Telewizji Polskiej – tym razem w trybie cywilnym, także z żądaniem zapłaty 50 tys. zł na cele charytatywne.

Według danych Nielsen Audience Measurement w grudniu ub.r. średnia widownia minutowa TVP Info wynosiła 250 956 osób, a udział w rynku oglądalności – 3,6 proc. Z kolei średni dobowy udział TVP1 w tym samym czasie względem grudnia 2019 roku zwiększył się o 4,05 proc. i wyniósł 10,02 proc.

Durczok wygrał i przegrał z Latkowskim i „Wprost” w sądzie

Od 2015 roku Kamil Durczok toczył kilka procesów z Sylwestrem Latkowskim oraz innymi byłymi dziennikarzami „Wprost” i wydającej tygodnik firmy PMPG Polskie Media. Procesy dotyczyły tekstów we „Wprost” z lutego 2015 roku, w których zarzucono Durczokowi mobbingowanie i molestowanie podlegających mu pracowników „Faktów” TVN (głównie kobiet), powołując się na anonimowych informatorów. W jednym artykule opisano pobyt dziennikarza w mieszkaniu znajomej, w którym interweniowała policja, a na zdjęciach pokazano jego rzeczy osobiste.

Po publikacji pierwszego z tych tekstów TVN powołał komisję wewnętrzną, która po rozmowach z wieloma pracownikami ustaliła, że w redakcji „Faktów” były trzy przypadki stosowania mobbingu i molestowania. Nie wskazano, że sprawcą był Kamil Durczok, ale jednocześnie za porozumieniem stron rozwiązano z nim umowę, a poszkodowanym zapłacono rekompensatę.

Durczok w pozwie przeciw wydawcy i dziennikarzom „Wprost” domagał się przeprosin i 2 mln zł odszkodowania. W procesie jako świadkowie zeznawało wielu obecnych i byłych pracowników TVN, m.in. dziennikarze oraz Adam Pieczyński, członek zarządu firmy kierujący pionem informacyjnym.

W maju 2018 r. Sąd Okręgowy w Warszawie w całości oddalił pozew Durczoka „Wprost” poinformował o tym w artykule promowanym na okładce, zaznaczając, że w trakcie procesu była pracownica TVN potwierdziła, że dziennikarz proponował jej seks, przy czym użył nieco innych słów niż te zacytowane w artykule tygodnika. – Sąd dał jej wiarę, bo uznał (na podstawie raportu komisji TVN oraz zeznań innych świadków), że Durczok w podobnie niestosowny sposób zachowywał się także wobec innych pracownic – zaznaczono w tygodniku.

Kamil Durczok wygrał natomiast proces dotyczący artykułu o pobycie w mieszkaniu znajomej. W pozwie domagał się publikacji przeprosin na okładce tygodnika i trzech kolejnych stronach „Wprost” oraz 7 mln zł zadośćuczynienia. W maju 2016 roku Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł o zamieszczeniu przeprosin we wskazanej formie i zapłacie 500 tys. zł. Wydawca tygodnika złożył apelację, a sąd drugiej instancji w kwietniu ub.r. utrzymał wyrok w zakresie przeprosin, obniżając kwotę zadośćuczynienia do 150 tys. zł.

W lutym 2019 r. „Wprost” zamieścił przeprosiny w zasądzonej formie. Przy czym tygodnik ukazał się z podwójną pierwszą stroną, na drugiej zamiast przeprosin pojawiło się pytanie do Durczoka: „Sąd ustalił: Molestował! Dlaczego nie przeprasza ofiar?”.

– Tak się kończą kłamstwa i oszczerstwa. Oczywiście WPROST już wyje i tłumaczy, że przeprasza ale nie przeprasza, bo inny proces wygrał. Niczego nie wygrał! – skomentował to Kamil Durczok na Twitterze. – Więcej: to smutna wiadomość – Wprost nie rozróżnia wyroku prawomocnego od nieprawomocnego. Ale ich musi boleć – dodał. Z kolei w czerwcu ub.r. Sylwester Latkowski, Michał Majewski, Marcin Dzierżanowski i Olga Wasilewska zostali prawomocnie skazani na grzywny w procesie karnym o zniesławienie, który wytoczył im Kamil Durczok. Skazano ich na kilka tys. zł grzywien i po 9-10 tys. zł nawiązki na cel charytatywny.