74-letni Gutry został postrzelony gumową kulą w twarz podczas relacjonowania przebiegu Marszu Niepodległości 11 listopada w Warszawie. Kula utkwiła w ranie, fotoreporter przeszedł operację, przebywa już w domu. Od prokuratury otrzymał wezwanie na przesłuchanie jako poszkodowany w sprawie z art. 231 par. 1 Kodeksu karnego (przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego).
– Żyjemy teoretycznie w wolnym kraju. Ludzie zostali już rozproszeni, pojedyncze osoby uciekały. Nikomu nie przyszło do głowy, że policja zacznie strzelać – opowiada Gutry w rozmowie z „Press”. – Dostałem też w okolicach kolana. Kolega z redakcji widział ślady jakby po trzech kulach na ziemi w okolicach moich nóg. Nie wiem, czy policja ma strzelby automatyczne, czy to tak zwana pompka, którą za każdym razem trzeba przeładowywać. Ale jeśli to nie była broń automatyczna, a on widział trzy ślady, to widocznie strzelało do mnie trzech czy czterech policjantów. Mam kilka zdjęć, jak oficer policji instruuje dwóch funkcjonariuszy ze strzelbami. I zdjęcie, jak sześciu policjantów stoi z bronią skierowaną pod kątem 60 czy 70 stopni do ziemi – mówi Gutry.
Fotoreporter zapowiada, że będzie domagał się od policji odszkodowania. – Bardzo wysokiego. Adwokat powiedział, że to może być nawet milion złotych. To ma być kara, mają to odczuć – dodaje fotoreporter.
We wtorek prezeska Stowarzyszenia Fotoreporterów Ludmiła Mitręga wymieniła na Facebooku błędy policji i fotoreporterów, do których doszło w ubiegłą środę. Skrytykowała policję m.in. za strzelanie „tak wysoko, że trzy osoby zostały trafione w głowę”. Wśród błędów fotoreporterów wymieniła natomiast m.in. „wchodzenie pod nogi pododdziałom zwartym”. „Pan Gutry zignorował całkowicie [pododdział policji – przyp. red.], że stał się tarczą ochronną dla bandytów rzucających w policję petardami i innymi przedmiotami” – zaznacza Mitręga.
– Bez przesady. Nie było żadnych ostrzeżeń. Mogłem być w tym miejscu, przechodzili tam ludzie, byłem trochę dalej od oddziału, chyba już na chodniku. Oni celowali wyraźnie we mnie – odpowiada Gutry. Fotoreporter przebywa już w domu, jest w dobrym stanie. – Mogę już jeść miękkie posiłki – dodaje.
Do sprawy odniósł się szef stołecznej policji, który zaznaczył, że użycie broni w stosunku do osób atakujących funkcjonariuszy było uzasadnione. „Po ludzku jest mi bardzo przykro (…) broń gładkolufowa była użyta wobec chuliganów, a tu mieliśmy do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem” – napisał w oświadczeniu nadinsp. Paweł Dobrodziej. Jak dodał, sprawą postrzelenia Gutrego zajmie się Wydział Kontroli Policji.
W czasie Marszu Niepodległości w Warszawie policjanci zaatakowali także innych dziennikarzy relacjonujących wydarzenie. Adam Tuchliński, fotoreporter „Newsweek Polska”, dostał pałką policyjną w tył głowy i został zepchnięty ze schodów. Podczas rozpędzania tłumu przy stacji Warszawa Stadion fotoreporter Jakub Kamiński z agencji East News został uderzony przez policjanta. Zaatakowana została też relacjonująca Marsz Niepodległości Renata Kim, dziennikarka „Newsweek Polska”, i dziennikarz „Krytyki Politycznej” Przemysław Stefaniak, który został potraktowany gazem pieprzowym i pobity pałkami.
Sprzeciw wobec agresywnych działań policji wyraziła m.in. Izba Wydawców Prasy i inne dziennikarskie organizacje: Stowarzyszenie Gazet Lokalnych, Towarzystwo Dziennikarskie, Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP i Akcja Demokracja.