W przyszłym tygodniu senacka Komisja Kultury i Środków Przekazu wspólnie z Komisją Ustawodawczą ma zająć się projektem likwidacji Rady Mediów Narodowych. Część senatorów jest przekonana, że Rada działa niezgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016 roku. – To instytucja fasadowa – ocenia Juliusz Braun, członek RMN w rozmowie z nami.
Senatorowie zasiadający w Komisji Kultury w połączeniu z Komisją Ustawodawczą mają dyskutować nad słusznością istnienia Rady Mediów Narodowych. Pierwsze czytanie projektu ustawy o uchyleniu ustawy o Radzie Mediów Narodowych zaplanowano na 27 października br. Gdyby doszło do przyjęcia tego projektu, na jego podstawie moc utraciłaby ustawa z 22 czerwca 2016 roku, a całość kompetencji RMN przechodziłaby na Krajową Radę Radiofonii i Telewizji.
W rozmowie z nami przewodnicząca senackiej komisji kultury Barbara Zdrojewska (KO) oceniła, że organ powinien zostać zlikwidowany, ponieważ jest on niekonstytucyjny, a kompetencje Rady powinny wrócić do KRRiT. Zastrzegła jednak, że „sytuacja w kraju jest tak niepewna, że niewykluczone iż prace nad ustawą się przesuną”.
Nowelizacja ustawy zakłada, że KRRiT miałaby powoływać członków rad nadzorczych i zarządów jednostek publicznej radiofonii i telewizji w terminie trzech miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy, a z dniem powołania nowych członków rad nadzorczych i zarządów wygasałyby kadencje dotychczasowych władz mediów publicznych.
W uzasadnieniu projektu można przeczytać, że celem jest „przywrócenie konstytucyjnych kompetencji Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji – jako organu stojącego na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji – w zakresie jej wypływu na obsadę zarządu i rady nadzorczej spółek publicznej radiofonii i telewizji oraz na treść statutu tych spółek”.
Projekt miałby dostosować system prawny do wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016 roku. TK zajmował się wtedy połączonymi wnioskami RPO oraz Nowoczesnej w sprawie przepisów tzw. małej ustawy medialnej, autorstwa PiS, która została uchwalona 30 grudnia 2015 r. i obowiązywała do końca czerwca 2016 r. Trybunał uznał, że część przepisów tej ustawy jest niekonstytucyjna. W orzeczeniu wskazano, że wyłączenie KRRiT z procesu powoływania władz TVP oraz Polskiego Radia i przyznanie tego uprawnienia ministrowi skarbu jest niezgodne z konstytucją. Nowelizacja obowiązywała do końca czerwca 2016 r. Przed końcem czerwca Sejm uchwalił tzw. „pomostową” ustawę medialną, powołującą Radę Mediów Narodowych. Ustawa ta zniosła podległość władz TVP i PR wobec ministra skarbu (co wprowadziła mała ustawa medialna). Zgodnie z tą ustawą to Rada Mediów Narodowych powołuje zarządy i rady nadzorcze TVP, Polskiego Radia i PAP.
Braun: to instytucja fasadowa
W rozmowie z nami członek Rady Mediów Narodowych Juliusz Braun przypomina, że od samego początku był zdania, że to „instytucja fasadowa”. – Nie ma żadnego uzasadnienia, aby funkcjonowała. Jeśli chodzi o praktykę działania w Radzie, jest gorzej niż obawiałem się na początku. W pełni się zgadzam z koncepcją senatorów. Czy projekt ma szansę przejść, tego nie wiem, o tym jak wiemy zadecydują głosy posłów PiS-u. Okaże się czy PiS chce utrzymywać Radę Mediów Narodowych przy życiu – mówi w rozmowie z nami Juliusz Braun, członek RMN.
Dodaje, że jest jednak zaskoczony faktem, że organ istnieje tak długo i nie został zlikwidowany już dawno, bo sam zasiadając w Radzie brał pod uwagę szybką utratę stanowiska. – Od początku liczyłem się z tym, że to instytucja, która nie ma przed sobą przyszłości. Istnieje nawet dłużej niż się spodziewałem. Myślałem, że szybciej zostanie zlikwidowana, bo jej istnienie nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia. To kwestia jednego głosowania – stwierdza Juliusz Braun.
Już pod koniec maja br. pisaliśmy, że nad Radą Mediów Narodowych zbierają się czarne chmury, o jej likwidacji mówiło się szczególnie w kontekście kryzysu w Trójce, spowodowanego zamieszaniem wokół Listy Przebojów i falą odejść dziennikarzy. Istotnym problemem miał być także wybór członka zarządu Telewizji Polskiej po tym, jak okazało się, że decyzja RMN jest niezgodna ze statutem spółki.