Posłanka Joanna Lichocka zarzuciła trójce publicystów (Paweł Lisicki, Łukasz Warzecha, Rafał Ziemkiewicz), że ich krytyczne opinie na temat projektu zmian w ustawie o ochronie zwierząt nie są obiektywne. Cała trójka bowiem publikuje (lub publikowała) w mediach, których wydawcą jest lider branży futrzarskiej, Szczepan Wójcik. – To nonsens. Od lat mówię to samo, to konsekwencja moich poglądów na wolność gospodarczą – komentuje Łukasz Warzecha.
Posłowie Prawa i Sprawiedliwości przygotowali projekt ustawy, która wprowadzi m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych, a także ograniczenia w uboju rytualnym. „Antyfutrzarską” ustawę promował na Tik-Toku prezes partii, Jarosław Kaczyński. Zainaugurował w ten sposób akcję, mająca wspierać projekt ustawy. – To jest naprawdę potrzebne. Tutaj dzieje się bardzo wiele złego i musimy temu złu zapobiec. Każdy dobry człowiek powinien poprzeć tę ustawę. Ja ją popieram z całego serca – podkreśla w filmiku Kaczyński.
Przeciwne zdanie mają niektórzy publicyści określani jako prawicowi, m.in. z tygodnika „Do Rzeczy”. Rafał Ziemkiewicz w komentarzu dla Telewizji Republika ocenił, że wprowadzenie planowanych zmian niekorzystnie odbić się może na polskich rolnikach. – Dojdzie do tego, że rolnictwo stanie się niemoralne, a wszyscy rolnicy nazywani będą złymi ludźmi. Za to bez wątpienia przyjdzie zapłacić PiS-owi rachunek polityczny – powiedział publicysta, sam pomysł zmian w ustawie nazywając „szaleństwem”. – Jeżeli PiS przyjmuje agendę lewicy, to tak, jakby sobie założyć pętlę na szyję, a koniec dać opozycji – podsumował Ziemkiewicz.
Z kolei Łukasz Warzecha w komentarzu dla „Super Expressu” określił pomysły zawarte w projekcie ustawy jako „niszczenie tysięcy biznesów (nie tylko futrzarskich, lecz również prowadzących ubój rytualny w większości na eksport), na które ludzie uczciwie pracowali latami”. – Dlaczego? Bo tak się podoba garstce krzykliwych lewicowych aktywistów, a poza tym w ten sposób chcą sobie zaskarbić poparcie sentymentalnych miejskich pięknoduchów – pisze Warzecha.
Lichocka wytyka współpracę z serwisami rolniczymi
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości, członkini Rady Mediów Narodowych, Joanna Lichocka, zasugerowała na Twitterze, że takie i podobne opinie tych konkretnie publicystów mogą nie być obiektywne. – Będą się pienić, ale trzeba to napisać. Jeśli Państwo czytają komentarze panów Lisickiego, Warzechy, Ziemkiewicza na temat „szkodliwości” projektu o ochronie zwierząt, pamiętajcie, że Panowie ci zarabiają/zarabiali na portalach u hodowców norek – skomentowała.
Będą się pienić, ale trzeba to napisać. Jeśli Państwo czytają komentarze panów Lisickiego, Warzechy, Ziemkiewicza na temat „szkodliwości” projektu o ochronie zwierząt, pamiętajcie, że Panowie ci zarabiają/zarabiali na portalach u hodowców norek.
— Joanna Lichocka (@JoannaLichocka) September 11, 2020
Chodzi tworzenie treści, m.in. cykli wideo, na portale wSensie.pl i ŚwiatRolnika.pl, których wydawcą jest Fundacja Polska Ziemia. Jej prezes Szczepan Wójcik jest wiodącym przedsiębiorcą w branży futrzarskiej, w ostatnich dniach mocno krytykował przepisy proponowane przez PiS.
Warzecha i Ziemkiewicz odpowiadają Lichockiej
– Takie stawianie sprawy to nonsens. Podstawowa kwestia w przypadku tego typu zarzutów jest sugestia, że moja opinia jest w jakiś sposób uzależniona od tego, że współpracuję z tym, a nie innym medium. Prosiłbym panią Lichocką i innych, którzy taką tezę stawiają, żeby wskazali, w którym momencie kiedykolwiek o zakazie hodowli zwierząt mówiłem co innego. To jest bardzo łatwo sprawdzić. Zanim zacząłem współpracę z wSensie.pl mówiłem o tym temacie to samo. I gdyby ta współpraca się zakończyła – nadal będę mówił i pisał to samo, bo jest to po prostu logiczna konsekwencja moich generalnych poglądów na wolność gospodarczą, wolność osobistą czy sposób sprawowania władzy. Trudno z tego robić zarzut – komentuje w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Łukasz Warzecha, który publikuje na obu portalach Wójcika.
Publicysta uważa też, że mówienie o konflikcie interesów w przypadku osób nie podejmujących żadnych decyzji jest nieporozumieniem. – Ale jeżeli tutaj szukamy na siłę jakiegoś konfliktu interesów, to należałoby stwierdzić, ze w takim konflikcie są również dziennikarze „Gazety Wyborczej”, piszący krytycznie o obecnym rządzie. Ponieważ dziennik ten zarabiał na reklamach spółek skarbu państwa, a teraz nie zarabia. Idąc tym tokiem rozumowania, trzeba by skreślić dużą część polskich dziennikarzy, dlatego, że każde medium ma jakiegoś właściciela i prawie każde ma linię programową – podsumowuje Łukasz Warzecha. Rafał
Ziemkiewicz (który publikował komentarze na portalu wSensie.pl) napisał na Twitterze:
– Chore myślenie. Nie ja zarabiałem na portalu którego głównym inwestorem są firmy futrzarskie, tylko portal zarabiał na programach moich z Rafałem Otoka Frąckiwieczem. Tak jak zarabia na mnie państwowa telewizja. Przy takim podejściu staje się zrozumiałe, dlaczego Polskie Radio (bo na TVP o ile wiem Komendant wpływ Radzie Mediów Narodowych przytomnie odebrał) ma takie sukcesy, jakie ma – napisał. Chore myślenie. Nie ja zarabiałem na portalu którego głównym inwestorem są firmy futrzarskie, tylko portal zarabiał na programach moich z @rafalhubert Tak jak zarabia na mnie państwowa tv /1 ttps://wpolityce.pl/polityka/517206-lichocka-broni-projektu-ustawy-dot-ochrony-zwierzat
— Rafał A. Ziemkiewicz (@R_A_Ziemkiewicz) September 11, 2020
W projekcie ustawy złożonym przez PiS zapisano m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra (z wyjątkiem królików), wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych i stałego trzymania ich na uwięzi, określenie minimalnych wymiarów kojców, wzmocnienie społecznej kontroli warunków przetrzymywania wszystkich zwierząt oraz ograniczenie możliwości uboju rytualnego.
Zdecydowanie najwięcej dyskusji wzbudza ten pierwszy punkt. O proponowanym zakazie hodowli zwierząt futerkowych różne opinie wyrazili w ostatnich dniach publicyści mediów, określanych jako konserwatywne. Zdecydowanie poparł go publicysta „Sieci” Michał Karnowski, dużo krytyczniej proponowane przepisy oceniono w „Naszym Dzienniku” i Radiu Maryja.