Od marca – kiedy na moment odwołano Jacka Kurskiego ze stanowiska szefa TVP – nasi rozmówcy przepowiadali jego szybki powrót. Po wygranej kampanii Andrzeja Dudy miałby ostatecznie wrócić i awansować z funkcji członka zarządu – ponownie na stanowisko zarządzającego Telewizją Polską. – Wykonał zadanie. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości – zapowiada Janusz Daszczyński, były szef publicznej telewizji.
Według oficjalnych wyników Państwowej Komisji Wyborczej podanych w poniedziałek, wybory prezydenckie wygrał Andrzej Duda z wynikiem 51,03 proc. poparcia (zdobył 10 440 648 głosów). Na Rafała Trzaskowskiego zagłosowało 48,97 proc. wyborców ( było to 10 018 263 głosów). Frekwencja w II turze wyniosła 68,18 procent. Andrzej Duda będzie prezydentem przez kolejne 5 lat do 2025 roku.
Wygrana Andrzeja Dudy jest oceniana w różny sposób przez publicystów i dziennikarzy. Niektórzy od razu stwierdzili, że to zasługa członka zarządu (i byłego prezesa) Telewizji Polskiej Jacka Kurskiego i „Wiadomości” oraz narracji głównego programu informacyjnego telewizji publicznej. Na początku czerwca br. Kurski został ostatecznie (po raz drugi, tym razem skutecznie) powołany na funkcję członka zarządu. Jego powrót na Woronicza 17 był bezpośrednio łączony z potrzebą wsparcia w kampanii ubiegającego się o reelekcję prezydenta.
Wyborcze zwycięstwo Dudy skomentował Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”, który stwierdził: – Sporo osób pisze: „a bo TVP”. Jestem bardzo ciekaw, czy TVP w swym przegięciu bardziej mobilizuje zwolenników PiS, czy bardziej mobilizuje przeciwników tego, co się tam wyprawia. Może chociaż jakiś sondaż na sensownej próbie by ktoś zrobił?
Sporo osób pisze: „a bo TVP”. Jestem bardzo ciekaw, czy TVP w swym przegięciu bardziej mobilizuje zwolenników PiS, czy bardziej mobilizuje przeciwników tego, co się tam wyprawia. Może chociaż jakiś sondaż na sensownej próbie by ktoś zrobił? https://t.co/UUBFLB0vKA
— Patryk Słowik (@PatrykSlowik) July 13, 2020
Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej” ocenił: – Jacek Kurski wygrał wybory Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Jacek Kurski wygrał wybory Jarosławowi Kaczyńskiemu.
— Jacek Nizinkiewicz (@JNizinkiewicz) July 13, 2020
Marcin Makowski z „Do Rzeczy” skomentował natomiast, że trudno ocenić rzeczywistą rolę TVP w kampanii.
Mam to samo zdanie. Błędem byłoby wyciągnięcie wniosku, że to dzięki TVP, która bardziej szkodziła i pomagała. Sądzę, że zadecydowało osobiste zaangażowanie, powrót do nieustannego objazdu Polski z 2015 i wieców wyborczych, w których główną rolę odgrywał przekaz PAD. https://t.co/T5fNOrnFOq
— Marcin Makowski (@makowski_m) July 13, 2020
Janusz Schwertner z Onetu spytał: – Były takie pomysły, że może TVP zluzuje po wyborach. A może jednak będzie tak, że będzie jeszcze mocniej?
Były takie pomysły, że może TVP zluzuje po wyborach. A może jednak będzie tak, że będzie jeszcze mocniej?
— Janusz Schwertner (@SchwertnerPL) July 13, 2020
„Jacek Kurski zostanie nagrodzony”
W czerwcu pisaliśmy o naszych ustaleniach: ma zostać przedłużone czasowe oddelegowanie szefa rady nadzorczej TVP Macieja Łopińskiego do wykonywania czynności prezesa telewizji przynajmniej do terminu wyborów prezydenckich. Jacek Kurski w tym czasie ma nadzorować Telewizyjną Agencję Informacyjną i TVP Sport. Natomiast ewentualne zmiany (powrót Łopińskiego do rady nadzorczej) mają zostać ustalone dopiero po wyborach.
Z naszych informacji wynikało również, że do czasu wyborów nie będzie również stacjonarnego posiedzenia Rady Mediów Narodowych, która decyduje o odwoływaniu i powoływaniu władz mediów publicznych. Ustalenia te się potwierdziły, nasi rozmówcy już w marcu twierdzili, że po odbytych wyborach na fotel prezesa ma wrócić Jacek Kurski.
Spytaliśmy teraz dziennikarzy i medioznawcę, co sądzą o roli Telewizji Polskiej w kampanii i czy powrót Kurskiego nastąpi w perspektywie tygodnia, czy raczej wraz z końcem kadencji pełnienia obowiązków przez Łopińskiego (został on ponownie delegowany z rady nadzorczej na trzy miesiące, licząc od 17 czerwca br.).
Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej ” zaznacza, że TVP odegrała kluczową role w kampanii. – Uprawiła wyjątkowo konsekwentną, stygmatyzującą kampanię przeciwko RT. Żerowała na ludzkich lękach, psychozach i skłonności do stereotypu. Kreowała atmosferę niechęci, strachu i gdyby nie ona, prezydent nie wygrałby tych wyborów. Okazała się diablo skuteczna, acz wbrew wszelkim standardom ustawowym i regułom przyzwoitości. Z pewnością Jacek Kurski zostanie nagrodzony i to nagrodą większą, niż fotel prezesa TVP – stwierdza.
Tomasz Walczak z „Super Expressu” zwraca uwagę, że „często przecenia się rolę Telewizji Polskiej pod rządami PiS jako machiny propagandowej”. – Oczywiście, to, jak pokazuje polską politykę nie pozostaje bez wpływu na to, co myśli część Polaków. Ale nie są to czasy PRL, gdzie oba kanały ówczesnej TVP robiły za całe okno na świat większości Polaków. Nie jest to tym bardziej złowieszczy świat Orwella, w którym telewizor był ostatecznym narzędziem propagandy. Wpływ TVP na tę kampanię przejawia się głównie w przekonywaniu już przekonanych, podgrzewaniem i tak już wysokich emocji politycznych wśród elektoratu PiS, utwierdzaniu przekonanych, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów i opozycja tę PiSowską Arkadię chce zniszczyć – uważa Tomasz Walczak.
„Los Kurskiego zależy od łaski i niełaski prezesa”
Publicysta „Super Expressu” ocenia, że „największą siłę rażenia groteskowa propaganda produkowana przez TVP miała bez wątpienia na prowincji, gdzie narracja o złowieszczej >>Warszawce<< padała na podatny grunt i wśród seniorów, dla których opowieść o czyhającym na ich emerytury Trzaskowskim była wystarczająco przekonująca, a do tego prawdziwa – skoro pokazali ją w telewizorze”. – Czy było to wszystko w jakiś sposób decydujące? Nie sądzę – odpowiada dziennikarz. – Dla większości wyborców PiS to, co wyprawia Kurski i jego ekipa w TVP jest równie irytujące, jak dla wyborcy opozycji. Co ważniejsze, nie potrzebują tej prymitywnej propagandy, by głosować na PiS, bo przekonują ich idee, które głosi rządząca partia. Oczywiście, nawet wśród najbardziej wyrobionych widzów, potok absurdalnych oskarżeń pod adresem opozycji, zostawia jakiś ślad niepewności, czy czasem coś jest nie tak z kontrkandydatem PiS. To mogło w jakiś sposób wpłynąć na decyzje tych, którzy do samego końca wahali się, co zrobić – ocenia Walczak.
Jego zdaniem nie należy jednak przesadzać, że „Polacy są tak głupi, żeby to wszystko bezkrytycznie pochłaniać”. – Tym bardziej, że zdecydowana większość z nas nie ogranicza źródła swoich informacji do jednego medium. Decyzje, by oddać głos na Dudę były raczej wypadkową ogólnej sympatii do PiS, wypracowanej przez pięć lat marki i zwykłej racjonalnej kalkulacji: skoro żyje nam się dobrze, po co to zmieniać? W tym sensie Kurski i jego TVP jest bardziej przypisem do tej kampanii: może i barwnym, ale jednak nie decydującym czynnikiem, który ukształtował wynik tych wyborów. Co będzie dalej z Kurskim? To wie chyba tylko Jarosław Kaczyński, bo to od jego łaski i niełaski zależy los Kurskiego – podsumowuje Walczak.
Narracja TVP przyciąga elektorat, ale i mobilizuje opozycję
Marcin Makowski, dziennikarz i publicysta „Do Rzeczy” oraz WP stwierdza, że intuicja podpowiada mu, że „narracja TVP to jednak przegrzanie tematu”. – Takie informacje dochodzą do mnie również z obozu Zjednoczonej Prawicy. Ten rodzaj narracji – destrukcyjnej, polaryzującej sam się równoważy: przyciąga i utwardza elektorat, który i tak jest już bliski „dobrej zmianie”, ale z drugiej strony zraża i mobilizuje przeciwników politycznych i opozycję. Moim zdaniem to, co robi TVP jest graniem na bardzo niebezpiecznej nucie, wielokrotnie przekraczanej. Często takiego postępowania nie da się usprawiedliwić brutalną pragmatyką wyborczą: „może Jacek Kurski jest ostry, być może tworzy propagandę, ale ona tworzy zwycięstwa, więc politycznie jest usprawiedliwiona” – zwraca uwagę.
Jego zdaniem wyborczy bilans należy rozważać długofalowo, bo wtedy może być znacznie mniej korzystny dla „dobrej zmiany”. – Nie jesteśmy w stanie porównać do siebie sytuacji kiedy TVP „byłoby lżejsze”. Tyle, że nikt nie odważył się robić tej telewizji inaczej. Mobilizacja wyborców nie jest bez znaczenia dla mobilizacji przeciwników. W samym obozie Zjednoczonej Prawicy jest poczucie, że wielokrotnie przesadzano w kampanii – mówi nam Marcin Makowski.
Pytany przez nas o powrót Jacka Kurskiego na stanowisko szefa publicznej telewizji odpowiada: – Z perspektywy Jacka Kurskiego, który jest wytrawnym graczem politycznym, lepiej byłoby poczekać, czy nie dojdzie do przetasowania w rządzie, rekonstrukcji. Może na spokojnie zobaczyć i ocenić, kto będzie przykładowo w nowym gabinecie prezydenta i dopiero wtedy pojawić się jako formalny prezes. Dziś bardzo dobrze wiemy, że de facto nigdy tej funkcji nie przestał sprawować z tylnego fotela. To jeden z najbardziej doświadczonych polityków w Polsce, pełni rolę „ponad ministra” – komentuje dziennikarz.
Według niego „niestety Jacek Kurski wydaje się stosować myślenie, że musi tworzyć telewizję w topornym stylu, bo inna zostanie zakrzyczana”. – Istotą sporu jest pytanie czy można robić to samo, ale lepiej. Formuła TVP jest o tyle skuteczna, o ile PiS wygrywa. Gdyby wygrał Rafał Trzaskowski, politycy zaczęliby mówić, że to wina TVP – ocenia.
„Nie mam żadnych wątpliwości, że wróci”
Były prezes TVP Janusz Daszczyński – który już od czasu chwilowego odwołania Jacka Kurskiego ze stanowiska w marcu br. przepowiadał jego rychły powrót – podkreśla, że historia powtórzy się i tym razem. – Jacek Kurski osiągnął szczyt swoich życiowych marzeń, obejmując w pierwszych dniach 2016 roku fotel prezesa TVP. 8 stycznia stanęliśmy naprzeciw siebie „oko w oko” i dostrzegłem jego zachwyt tamtejszą sytuacją, gdy otoczony przez Danutę Holecką, Annę Popek, Przemysława Babiarza i innych nie krył satysfakcji. W związku z tym, choćby proponowano mu „darmowy lot na Księżyc”, tego stanowiska nie opuści. Nie ma takiej możliwości i takiej siły – poza Jarosławem Kaczyńskim oczywiście – by usunąć Kurskiego z obecnej, niepublicznej niestety, Telewizji Polskiej – uważa Janusz Daszczyński.
Według niego TVP, a w szczególności „Wiadomości” pomogły prezydentowi Dudzie. – Trzeba ponadto pamiętać, że kanał TVP Info jest dostępny w telewizji naziemnej, dociera do wszystkich Polaków. A tym mniej zamożnym wystarcza w zupełności klasyczna antena na dachu lub w pokoju. To niezwykła dysproporcja, jeśli chodzi o przeciwwagę w postaci wyważonego – moim zdaniem – kanału TVN24, który jest dostępny za dodatkową opłatą, szczególnie w sieciach kablowych – komentuje w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
Daszczyński dodaje, że „zwyciężyła sentencja, którą Kurski rzucił przed laty, że >>ciemny lud to kupi<<”. – Dlatego Jacek Kurski stołka prezesa nie opuści. Dla niego to realizacja marzeń, żaden Duda tego nie zmieni. Sądzę, że to on jest prawdziwym zwycięzcą wyborów. Oczywiście w połączeniu z niekwestionowanym umysłem Adama Bielana, który jest spin doktorem najwyższej klasy – nie mówię tego, aby oddać mu szacunek – ale by zauważyć fakt – mówi nam były szef publicznej telewizji.
Jego zdaniem Kurski nie wróci od razu po wyborach, poczeka, aż sytuacja się uspokoi. – Maciej Łopiński obejmie na powrót swoją funkcję w radzie nadzorczej, a Jacek Kurski powróci na swoją – jako prezes TVP. Wszak wykonał zadanie. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości – zaznacza.
TVP pomogła w kampanii Andrzeja Dudy
Maciej Myśliwiec, medioznawca i właściciel SocialSky w rozmowie z nami przypomina, że wszyscy obserwatorzy rynku medialnego w Polsce wiedzieli, że „powrót Jacka Kurskiego do TVP był podyktowany tym, aby pomógł Andrzejowi Dudzie w kampanii”. – Mówili o tym wszyscy obserwatorzy medialni i faktycznie tak było. Można Jacka Kurskiego nazwać „zwycięzcą” wyborów, bo swoją funkcję spełnił i udało się mu doprowadzić Andrzeja Dudę do drugiej kadencji – ocenia medioznawca.
Według niego Telewizja Polska istotnie pomogła prezydentowi w kampanii. – Jeżeli popatrzymy na statystyki dotyczące obecności kandydatów w TVP, to jasno widać miażdżącą przewagę Andrzeja Dudy, który był pokazywany przez większość czasu antenowego i to w sposób bardzo pozytywny. Z drugiej strony TVP negatywnie pokazywała Trzaskowskiego. To, że nadawca publiczny maksymalnie skupił się na wsparciu tego kandydata można było zauważyć choćby w pytaniu pani Holeckiej: „To co jeszcze można zrobić, aby pan wygrał?”. To jasno przecież pokazało, że sprzyja prezydentowi – przypomina Maciej Myśliwiec. – Także OBWE zwróciło uwagę, że TVP nie była obiektywna. Nie da się z tym stwierdzeniem nie zgodzić, Telewizja Polska była zaangażowana w kampanie. Nie uważam, aby szkodziła – oczywiście szereg materiałów było tendencyjnych, ale choćby debata w Końskich była doskonale wyreżyserowana pod konkretny elektorat – podsumowuje ekspert.
Kurski jest prezesem Telewizji Polskiej od stycznia 2016 roku. Nowy zarząd TVP (wiceprezesem został wtedy Maciej Stanecki) został powołany przez ministra skarbu państwa na podstawie tzw. małej nowelizacji ustawy o mediach publicznych. W sierpniu 2016 roku Rada Mediów Narodowych, niedługo po tym jak ją utworzono, odwołała go ze stanowiska. Natychmiast jednak zawiesiła tę decyzję, a Kurski jesienią wygrał konkurs przeprowadzony przez RMN i pozostał na tym stanowisku.
Od marca br. najpierw był doradcą zarządu TVP – p.o. Macieja Łopińskiego i członka zarządu Mateusza Matyszkowicza, a następnie z końcem maja powołano go na członka zarządu. Tydzień później jednocześnie przyjęto uchwałę o jego odwołaniu i ponownym powołaniu, po tym jak okazało się, że w zarządzie TVP nie powinno być czterech członków. Jednocześnie z funkcji odwołano Marzenę Paczuską.
TVP ze wzrostem wpływów i 2,8 tys. pracowników
W ub.r. Telewizja Polska osiągnęła wzrost przychodów o 16,7 proc. do 2,56 mld zł oraz 89 mln zł zysku netto. Na koniec roku nadawca miał 2 790 etatowych pracowników zarabiających średnio 9 572 zł. Wynagrodzenie zarządu wyniosło 2,18 mln zł, prawie trzy razy więcej niż rok wcześniej – na nagrody dla pracowników zostanie przeznaczone 18 mln zł – wynika ze sprawozdania abonamentowego nadawcy.
Duży wzrost łącznych zarobków zarządu w mniejszym stopniu wynika z tego, że przez 9 miesięcy była w nim jedna osoba więcej. Już w sprawozdaniu za 2018 rok TVP zaznaczyła, że po odwołaniu Macieja Staneckiego nie utworzono rezerwy na jego odprawę ani odszkodowanie z racji zakazu konkurencji.
Natomiast jesienią 2017 roku Kurski i Stanecki w miejsce umów o pracę zawarli z nadawcą umowy o świadczenie usług zarządczych. Te kontrakty gwarantowały im wypłatę do końca ub.r. premii za 2017 rok. – Kwota należnych wynagrodzeń zostanie określona w odrębnej uchwale rady nadzorczej. Z uwagi na brak możliwości wiarygodnego oszacowania wartości wynagrodzeń zmiennych należnych członkom zarządu za 2017 roku spółka nie utworzyła rezerwy z tego tytułu w księgach rachunkowych 2018 roku – poinformowano w sprawozdaniu TVP za 2018 rok.
W lutym br. Jacek Kurski – jeszcze jako prezes – podczas posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków, której był gościem zaznaczał, że sam zaoszczędził publiczne środki, ponieważ zarabia 7-krotność średniej krajowej (najwyższa możliwa suma na kontrakcie to 15-krotność). – Poprosiłem radę nadzorczą na najniższe możliwe wynagrodzenie, proponowano mi wyższe, ale sam poprosiłem o takie, wynosi ono 7-krotność średniej krajowej – poinformował wtedy.
TVP i Polskie Radio w dwa lata dostały 2,4 mld zł pomocy publicznej
W 2017 roku Telewizja Polska i Polskie Radio otrzymały 1,677 mld zł środków publicznych, a w 2018 roku – 741,5 mln zł. Za podzielenie tych środków odpowiadała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, większość przyznała Telewizji Polskiej. I tak w 2018 roku TVP dostała 385,5 mln zł, Polskie Radio – 186,3 mln zł, a 17 rozgłośni regionalnych Polskiego Radia – 169,7 mln zł.
Według danych UOKiK-u w 2017 roku środki przyznane mediom publicznym stanowiły 5,5 proc. łącznej kwoty 30,57 mld zł pomocy publicznej, a w 2018 roku – 3,4 proc. z 21,75 mld zł. Środki publiczne uzyskane przez TVP i Polskie Radio to przede wszystkim wpływy z abonamentu radiowo-telewizyjnego, które są klasyfikowane jako środki publiczne.
W 2018 roku wyniosły 741,5 mln zł, a abonament opłacało jedynie 994,6 tys. osób i firm. Do tego doszła pierwsza rekompensata z tytułu wpływów nieuzyskanych z abonamentu radiowo-telewizyjnego. Przyznano ją, w wysokości 960 mln zł, na przełomie 2017 i 2018 roku w ramach nowelizacji ustawy budżetowej, z tej kwoty TVP przydzielono 860 mln zł, Polskiemu Radiu – 62,2 mln zł, a działającym jako osobne spółki 17 rozgłośniom regionalnym Polskiego Radia – 57,8 mln zł.
Z danych Nielsen Audience Measurement, opracowanych przez portal Wirtualnemedia.pl w całym 2019 roku wiceliderem rynku telewizyjnego była TVP1, której udział zmniejszył się o 0,51 proc. do 9,68 proc. Czwartą lokatę w zestawieniu (pierwszy był Polsat, a trzeci TVN) zajęła TVP2 – ta stacja miała 8,34 proc. udziału w rynku, co stanowi wzrost o 2,21 proc.
Łącznie daje to niemal połowę (dokładnie 18,02 proc. udziałów) Telewizji Polskiej z 36,32 proc., jakie posiada tzw. wielka czwórka w rynku oglądalności.