Na „debatach” prezydenckich doszło do „ustawek”?

Internauci wyśledzili urzędnika miasta, kandydatkę na radną i działacza partii

Na „debacie” w Końskich Andrzeja Dudy oraz „Arenie prezydenckiej” Rafała Trzaskowskiego w Lesznie pojawiły się osoby, które nie były przypadkowe. W Lesznie pytania w imieniu tygodnika „Najwyższy Czas!” zadawał pracownik warszawskiego ratusza. Z kolei w Końskich wśród mieszkańców zadających pytania Andrzejowi Dudzie była radna PiS oraz działacz Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry.

Po tym jak Andrzej Duda nie chciał wziąć udziału w debacie organizowanej przez Telewizję TVN, Onet i WP (ostatecznie została odwołana; miała się odbyć w czwartek, 2 lipca), Rafał Trzaskowski nie zdecydował się na udział w debacie TVP. Obaj kandydaci na prezydenta zorganizowali swoje „areny prezydenckie”.

Kandydat Koalicji Obywatelskiej w poniedziałek o 20.30 w Lesznie zorganizował „Arenę prezydencką” (zapraszając do rozmowy Dudę). Relację z wydarzenia oglądać można było w TVN24, TVN24 BiS oraz Polsat News (stacja z racji transmisji debaty z Andrzejem Dudą „Arenę” pokazała w dwóch częściach – pierwsze 31 minut oglądać można było na żywo, pozostała część została wyemitowana tuż po zakończeniu debaty TVP). Pytania Rafałowi Trzaskowskiemu zadawali dziennikarze z około 20 redakcji prasowych, internetowych, radiowych i telewizyjnych, m.in. PAP, Onet, Radio Zet, „Rzeczpospolita”, TVP3, „Newsweek”, „Fakt”, Wirtualna Polska, „Dziennik Gazeta Prawna”, Oko.press, „Gazeta Wyborcza”, TOK FM, „Najwyższy Czas!”, „Super Express”, „Polska Times”.

W imieniu „Najwyższego Czasu!” pytania zadawał Grzegorz Jakubowski. Jak wytropili internauci, dziennikarz pracuje w Urzędzie Dzielnicy Żoliborz w Biurze Administracji i Spraw Obywatelskich.

Grzegorz Jakubowski, zatrudniony przez Rafała Trzaskowskiego w warszawskim ratuszu, na #ArenaPrezydencka udający dziennikarza? pic.twitter.com/4IT4Z6P1v8

— Maciej Naskręt (@MaciejNaskret) July 6, 2020

Tomasz Sommer: To jeden z autorów nczas.com

Tomasz Sommer, redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!” potwierdził, że dziennikarz reprezentował redakcję tygodnika na „Arenie prezydenckiej” w Lesznie.

„To jeden z autorów nczas.com. Jako jedyny wyraził zainteresowanie wybraniem się na tę debatę (na własną rękę). Oczywiście zgodziłem się, choć występ, delikatnie pisząc, niezbyt przekonujący” – napisał Sommer na Twitterze.

Konkretnie jeden z autorów https://t.co/xTaNVt5Pja. Jako jedyny wyraził zainteresowanie wybraniem się na tę debatę (na własną rękę). Oczywiście zgodziłem się, choć występ delikatnie pisząc niezbyt przekonujący. https://t.co/ffFk41RZRy

— Tomasz Sommer (@1972tomek) July 6, 2020

„Nie zostałem zwieziony z Warszawy”

Grzegorz Jakubowski zadał kandydatowi Koalicji Obywatelskiej dwa pytania. Pierwsze dotyczyło zniesienia prawnej ochrony prezydenta i likwidacji art. 212 Kodeksu karnego, który pozwala na skazanie dziennikarza na karę więzienia za zniesławienie. Drugie pytanie było o to, czy Rafał Trzaskowski jako prezydent doprowadzi do audytu w TVP i ujawnienia zarobków kierownictwa oraz firm PR działających na zlecenie telewizji publicznej.

Grzegorz Jakubowski powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl, że faktycznie pracuje w urzędzie, ale na zastępstwo. Jak wyjaśnia, podjął tę pracę, aby dorobić do zarobków dziennikarza.

– W przeciwieństwie do pracowników spółek rządowych, rządowych mediów czy mediów utrzymywanych z rządowych reklam, nie mam pensji rzędu 25-30 tys. złotych, dlatego krytykowanie mnie za podejmowanie prac dodatkowych lub na zastępstwo pokazuje oderwanie od rzeczywistości otoczenia Andrzeja Dudy. Od rzeczywistości, w której żyje kilkanaście milionów Polaków. Zwolennicy i politycy PiS zaczęli szerzyć fake newsy, iż dziennikarze zostali na debatę „zwiezieni z Warszawy”. To brednie, wszyscy przyjechali na własną rękę, np. ja pociągiem – mówi nam Jakubowski.

Dziennikarz dodaje, że zawsze głosował na prawicę – w ostatnich wyborach parlamentarnych była to Konfederacja, a w I turze wyborów prezydenckich – Krzysztof Bosak. – W drugiej turze ja i 1,3 mln innych osób zostaliśmy bez kandydata pierwszego wyboru. Z dwóch kandydatów, którzy przeszli do II tury tylko jeden dał nam, wyborcom prawicy, i prawicowym mediom możliwość zadania mu pytania na żywo w kluczowych dla nas kwestiach, takich jak wolność słowa – podkreśla Grzegorz Jakubowski.

Ratusz: Jesteśmy zaskoczeni

Zdaniem dziennikarza, „debata” Andrzej Dudy w Końskich i spot o „rzekomych wyborcach Konfederacji, którzy zagłosują na Dudę, a okazali się ludźmi związanymi z PiS” utwierdził go w przekonaniu, że „12 lipca trzeba pożegnać Andrzeja Dudę i jego telewizję”.

We wtorek po południu do sprawy odniosła się rzeczniczka warszawskiego ratusza. „Jesteśmy zaskoczeni, że pracownik ratusza zadawał w ‚Arenie prezydenckiej’ pytania Rafałowi Trzaskowskiemu, reprezentując prawicowy tygodnik. Nikogo w urzędzie nie informował o tym zamiarze. Zatrudniając go na zastępstwo, urząd oceniał jego kompetencje zawodowe, nie badał innych aktywności” – napisała Karolina Gałecka.

Jesteśmy zaskoczeni, że pracownik @warszawa zadawał w #ArenaPrezydencka pytania @trzaskowski_, reprezentując prawicowy tygodnik. Nikogo w urzędzie nie informował o tym zamiarze. Zatrudniając go na zastępstwo, urząd oceniał jego kompetencje zawodowe, nie badał innych aktywności

— Karolina Gałecka (@K_Galecka) July 7, 2020

Kandydatka na radną zadaje pytania

Na „debacie” prezydenta Andrzeja Dudy również doszło do dziwnych sytuacji. Debata wyborcza w Telewizji Polskiej odbyła się w poniedziałek, 7 lipca o godz. 21.00. Relację z wydarzenia – zorganizowanego w Końskich – można było śledzić w TVP1, TVP Info, TVP Polonia, a także w Polsat News i TV Republika. Debatę prowadził Michał Adamczyk, który zadawał też pytania do pustej mównicy (miał przy niej stać Rafał Trzaskowski, ale się nie pojawił). Po oczywistym braku odpowiedzi kandydata Koalicji Obywatelskiej, Andrzej Duda miał dodatkowy czas na ripostę.

W drugiej części „debaty” do studia zostali zaproszeni mieszkańcy Końskich, którzy z kartek zadawali pytania urzędującemu prezydentowi. Jak wyśledzili internauci, wśród mieszkańców były też nieprzypadkowe osoby. Jedną z nich była Katarzyna Serek, która przedstawiła się jako mieszkanka gminy Końskie. Zapytała prezydenta o możliwość powrotu kolei w regionie. Jak ustalili internauci, Serek była w 2018 r. kandydatką do rady powiatu koneckiego z listy nr 6 „Prawych i Sprawiedliwych”, komitetu wspieranego przez Prawo i Sprawiedliwość.

Przypadkowa mieszkanka Końskich, która jako nieliczna dostała się do studia TVP i zadała pytanie Andrzejowi Dudzie.

Oni już się nawet nie kryją…#DebataTVP #UstawkaTVP pic.twitter.com/Y4OcJzw0ul

— Dariusz Szczotkowski (@DSzczotkowski) July 6, 2020

Działacz partyjny wśród mieszkańców

Wśród mieszkańców Końskich znalazł się też mężczyzna, który zapytał Andrzeja Dudę, czy będzie prezydentem niezależnym. Jak sugerują internauci, to działacz Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Mężczyzna wystąpił w materiale TVP3 pt. „Członkowie Solidarnej Polski o sytuacji w polskich sądach” z 28 stycznia br. Stał w jednym szeregu z członkami tej partii, tuż za Dariuszem Banasikiem, wiceprezesem partii w regionie świętokrzyskim.

Na to poszło 2 md zł. Kolejny podstawiony uczestnik debaty @tvp_info #ustawlaDudy pic.twitter.com/gBTSDO5Z7Z

— Wojciech Dorżynkiewicz (@Dorzynkiewicz) July 6, 2020

Łącznie 3,78 mln widzów oglądało poniedziałkową debatę wyborczą, którą zorganizowała Telewizja Polska w Końskich (wziął w niej udział tylko Andrzej Duda). Z kolei zorganizowaną w Lesznie „Arenę” z udziałem Rafała Trzaskowskiego śledziło 2,08 mln osób – wynika z raportu Wirtualnemedia.pl.

Druga tuta wyborów prezydenckich odbędzie się w niedzielę, 12 lipca 2020 roku. Pierwszą turę (odbyła się 28 czerwca) wygrał urzędujący prezydent Andrzej Duda przewagą niemal 13 pkt. nad Rafałem Trzaskowskim. Sondaże przed drugą turą dają porównywalną szansę na zwycięstwo obu kandydatom.