Sieć obywatelska Watchdog Polska alarmuje, że w ramach tzw. specustawy mającej przeciwdziałać skutkom epidemii koronawirusa rządzący wprowadzili przepisy, dzięki którym mogą działać poza kontrolą dziennikarzy i społeczeństwa. Eksperci i dziennikarze, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że dostęp do informacji publicznej jest jednym z najważniejszych praw demokracji, a władza wykorzystuje obecną sytuację, by ograniczać jawność.
Wczoraj Senat zajmował się ustawą o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, uchwaloną przed Wielkanocą przez Sejm. To nowa ustawa, ale niektóre jej przepisy nowelizują ustawę z marca, w której znalazły się zapisy ograniczające dostęp do informacji publicznej. Przepisy zawieszają np. działalność sądów, które kontrolowały, jak administracja realizuje obowiązki związane z udostępnianiem informacji. Jak podkreśla Watchdog, oznacza to, że jesteśmy skazani wyłącznie na oficjalny przekaz.
Dlatego organizacja apelowała do marszałka Senatu o wprowadzenie w ustawie z 9 kwietnia zapisów umożliwiających procedowanie wniosków o informację publiczną. Senat zgłosił do niej w czwartek blisko 100 poprawek. Posłowie w nocy z czwartku na piątek zaakceptowali 45 z nich i ustawa została skierowana do podpisu prezydenta. Premier Mateusz Morawiecki ograniczenie dostępu do informacji publicznej argumentował tym, że urzędnicy powinni skoncentrować się na walce z koronawirusem.
Możemy tylko robić memy
Szymon Osowski, prezes Watchdoga, podkreśla, że przepisy specustawy ograniczają reguły demokratyczne w Polsce. – Dostęp do informacji publicznej jest jednym z najważniejszych praw demokracji, żebyśmy wiedzieli, co robią politycy, żeby mogły funkcjonować media, a społeczeństwo było poinformowane – wyjaśnia Osowski. – Jeżeli złoży się wszystkie elementy specustaw, które dotyczą tego, jak może działać rząd, ograniczając różne uprawnienia, to jako obywatele jesteśmy w zasadzie pozbawieni jakichkolwiek form demokratycznych. Nie mamy uprawnień do kontrolowania władzy w tym czasie. Możemy tylko robić sobie memy, to jedyne, co nam pozostało – dodaje.
Redaktor naczelny „Dziennika Gazety Prawnej” Krzysztof Jedlak spodziewa się pogorszenia dostępu do informacji publicznej. – Epidemia będzie czasami powodem, a dużo częściej wymówką – mówi.
Władza pokazuje to, co chce
Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej” zwraca uwagę, że rządowe instytucje już praktycznie przestały odpowiadać na pytania dziennikarzy. – Mam cały zestaw pytań, które wysłałem do różnych instytucji i nikt mi nie odpowiedział. I nawet nie powiedział, że mi odpowie – podkreśla.
– Nic się nie zmieni. Władza pokazuje to, co chce, a nie to, o co pytają dziennikarze – konkluduje Bianka Mikołajewska, wicenaczelna OKO.press.