Prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski w piśmie do Rzecznika Praw Obywatelskich odpowiedział na zarzuty stawiane jemu oraz Telewizyjnej Agencji Informacyjnej przez redaktora Mariusza Kowalewskiego, który niegdyś był wiceszefem TAI. Kurski przypomniał Adamowi Bodnarowi, że „naczelną zasadą dziennikarską jest wysłuchanie drugiej strony przed wydaniem opinii”.
Mariusz Kowalewski przeszedł do Telewizji Polskiej w 2016 roku z „Wprost”. Najpierw pracował w portalu TVP.info, a w styczniu 2018 roku trafił do redakcji programu „Alarm!”. Po trzech miesiącach przeszedł do Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, gdzie został wiceszefem redakcji reportażu i publicystyki. Podlegał bezpośrednio dyrektorowi TAI Jarosławowi Olechowskiemu i wicedyrektorowi Pawłowi Gajewskiemu. Umowę o pracę miano z nim rozwiązać w 2018 roku.
We wrześniu 2019 roku udzielił wywiadu tygodnikowi „Polityka”, w którym stwierdził m.in., że decyzja o rozwiązaniu z nim stosunku pracy miała być wynikiem bezpośredniego polecenia zarządu spółki wydanego „na życzenie koordynatora ds. służb Mariusza Kamińskiego”, bez podania uzasadnienia. W rozmowie podaje też, że „wezwał go prezes Kurski i pytał, kto mi to (informację) podpowiedział, bo dzwonił do niego minister-koordynator i on jako prezes chce znać źródło”.
W grudniu br. ukazała się także jego książka („TVPropaganda. Za kulisami TVP” w której sugeruje, że jego zwolnienie mogło mieć związek z odmową podania danych źródła informacji, którą przedstawił podczas jednego z kolegiów.
RPO pyta o zwolnienie Kowalewskiego
Rzecznik Praw Obywatelskich zainteresował się tą sprawą i poprosił Telewizję Polską o wyjaśnienia. W odpowiedzi jaką otrzymał od prezesa publicznej telewizji można przeczytać, że Jacek Kurski zwraca uwagę na łacińską zasadę audiatur et altera pars, która oznacza, że przed wydaniem opinii należy zawsze wysłuchać stanowiska drugiej strony sporu. – Opierał się pan wyłącznie na doniesieniach prasowych, które delikatnie mówiąc mijają się z prawdą – napisał Jacek Kurki do Adama Bodnara. – Niestety nikt z dziennikarzy piszących o sprawie redaktora Kowalewskiego, nie starał się przedstawić stanowiska TVP tworząc nieprawdziwy obraz stosunków panujących w spółce. Już takie działanie jest naruszeniem zasad etyki zawodowej i pogwałceniem podstawowej zasady audiatur et altera pars – ocenił.
W swojej odpowiedzi podaje również, że umowa o pracę z Mariuszem Kowalewskim została rozwiązana 3 września 2018 roku, ale stało się to na życzenie zainteresowanego. Według Kurskiego „nieoficjalnie wskazywano na problemy osobiste pana redaktora, zatem mając na uwadze zakończenie współpracy w poprawnych relacjach nie poproszono o podanie powodów takiej decyzji”.
Dwa tygodnie później TVP miała jednak podpisać umowę z firmą producencką należącą do żony dziennikarza. W jej ramach Kowalewski nadal wykonywał zlecone czynności na rzecz TVP i miał otrzymywać za nie „stosowne wynagrodzenie”. Umowa miała obowiązywać do 16 stycznia 2019 roku i zostać rozwiązania za porozumieniem stron.
Według Jacka Kurskiego na Kowalewskiego „w żaden sposób nie wywierano nacisku, nie odsuwano go też od anteny”. – Twierdzenie, że rozwiązanie umowy o pracę z dziennikarzem prowadzi lub może prowadzić w konsekwencji do naruszenia konstytucyjnej zasady wolności słowa, jest twierdzeniem zbyt daleko idącym. Zarówno Konstytucja RP, jak i ustawa z dnia 29 grudnia 1992 roku o radiofonii i telewizji, w żadnym z przepisów nie ograniczają nadawców publicznych, jak również zatrudnionych dziennikarzy, w zakresie realizowania zasady swobody umów. Od czasu powstania mediów publicznych w 1994 roku nie podnoszono takiego argumentu, nawet w publicznych dyskusjach na temat polityki kadrowej nadawców publicznych. Wyjątkiem była sprawa outsorcingu pracowników twórczych Telewizji Polskiej podczas, gdy Prezesem Zarządu był p. Juliusz Braun – stwierdził prezes TVP.
„Nie nakłaniano dziennikarzy do złamania tajemnicy dziennikarskiej”
Szef Telewizji Polskiej uważa także, że zarzuty o „rzekomym nakłanianiu do złamania tajemnicy dziennikarskiej” nie są prawdziwe, ponieważ „nigdy od dziennikarzy TVP nie wymagano, aby ujawniali dane objęte tą tajemnicą”.
Odzwierciedlenia w rzeczywistości według szefa TVP mają nie znajdować również zarzuty dotyczące naruszeń Konstytucji RP, która informuje o wolności słowa i wolności mediów (art. 14 i art. 54). – Media publiczne stanowić powinny instytucjonalną gwarancję wolności wypowiedzi i pluralizmu środków przekazu społecznego. Aby tę funkcję spełniać, muszą jednak cechować się niezależnością, zarówno od interesów politycznych, jak i gospodarczych, pozwalającą na zachowanie wewnętrznego pluralizmu w treściach redakcyjnych – przypomniał Adam Bodnar Jackowi Kurskiemu.
Ten odpowiedział, że programy TVP są realizowane „z zachowaniem należytej staranności, rzetelności, obiektywizmu, profesjonalizmu, pluralizmu, czyli zgodnie z zasadami sztuki dziennikarskiej”. – Telewizja Polska cieszy się także uznaniem widzów, o czym świadczą nie tylko wysokie wyniki oglądalności, ale także pozytywne reakcje naszych odbiorców na emitowane materiały – podsumowuje prezes Telewizji Polskiej.
Mariusz Kowalewski proszony przez nas o komentarz odpowiedział: – Od czerwca 2016 roku wykonywałem usługi dla TVP za pośrednictwem firmy Compass Media. Umowa B2B. W kwietniu 2018 zostałem szefem redakcji reportażu na etatu i nadal za zgodą Kurskiego wykonywałem cześć prac za pośrednictwem firmy Compass Media. We wrześniu zrezygnowałem z etatu i ze stanowiska zastępcy szefa redakcji publicystyki. Aneksowano wtedy umowę B2B z firmą Compass Media. Aneks podpisano w dniu 17 września. W dniu 17 października rozwiązano umowę B2B – spotkanie na którym powołano się na koordynatora i powiedziano mi, że musimy zakończyć współpracę. Od tego dnia nie wykonywałem żadnej pracy na rzecz TVP. Zgodnie z punktem 2 rozwiązania umowy B2B, który brzmiał „Strony zgodnie potwierdzają, że z dniem 17 października Wykonawca przestał wykonywać umowę z dniem 17 września 2018 roku.” Prezes Kurski próbuje dopasować fakty pod siebie. A prawda jest zupełnie inna niż odpisał rzecznikowi – podkreśla w komentarzu dla Wirtualnemedia.pl.
Kulisy pracy w TVP według Kowalewskiego
16 grudnia ukazała się książka Mariusza Kowalewskiego, w której opisuje on, że gdy pracował w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej „kazano redakcji szukać haków na redaktora naczelnego „Newsweeka” Tomasza Lisa, przewodniczącego Rady Mediów Narodowych Krzysztofa Czabańskiego oraz na firmę badawczą Nielsen”.
– W książce autor zawarł dużo szerszy obraz rzeczywistości panującej w TVP i sposobów jej działania. Nie wiem, jaki będą reakcje Telewizji Polskiej i osób tam opisanych, ale procesów się nie boimy, gdyż zawarto w książce samą prawdę – mówił portalowi Wirtualnemedia.pl Marcin Celiński, prezes Arbitrora, wydawcy książki.
Sam Mariusz Kowalewski zapowiedział w rozmowie z nami, że „nie boi się pozwów”. – Książka opowiada o tym, czego byłem świadkiem „na Placu” (przy placu Powstańców Warszawy mieści się siedziba TAI – przyp.). Jest to prawdziwa opowieść o tym, w czym sam brałem udział. I nic więcej – podkreślił.
W 2018 roku Wydawnictwo Arbitror zanotowało ponad 751 tys. przychodów netto ze sprzedaży materiałów i towarów. Strata netto firmy wyniosła ponad 409 tys. zł.
W ub.r. Telewizja Polska zanotowała wzrost przychodów o 24 proc. do 2,2 mld zł, głównie dzięki 359 mln zł więcej z abonamentu rtv. Wzrosły też wpływy nadawcy z reklam, sponsoringu, sprzedaży programów i licencji. W ub.r. zatrudnienie w firmie wynosiło prawie 2,7 tys. etatów.
W pierwszych trzech kwartałach br. Telewizja Polska zanotowała 1,8 mld zł przychodów (ich znacząca część to rekompensata abonamentowa z budżetu państwa) i 159,4 mln zł zysku netto.
W spółce na koniec września br. było zatrudnionych 2 824 pracowników na 2 788,13 na etatach, więcej o 80 osób i 75,55 etatów niż przed rokiem.
Udział TVP1 w rynku telewizyjnym wśród wszystkich widzów w 2018 roku wyniósł 9,73 proc., a TVP2 – 8,16 proc.