Wydająca „Gazetę Wyborczą” (Agora) zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez NSZZ Solidarność. Związkowcy w listopadzie br. cofnęli zaproszenie dziennikarzowi „Gazety Wyborczej” na organizowaną przez siebie konferencję. Mecenas Agory uważa, że mogło dojść do próby tłumienia krytyki prasowej.
Konferencja zatytułowana „Od godności człowieka do ponadnarodowej współpracy” odbywała się na początku listopada br. w Sali BHP w Gdańsku. Zaproszeni zostali na nią trójmiejscy dziennikarze, w tym także stacji TVN i lokalnej „Gazety Wyborczej”. Zaproszenie najpierw przyszło do obu redakcji, a następnie – na dzień przed inauguracją wydarzenia – dziennikarze obu redakcji otrzymali maila od rzecznika „Solidarności” Marka Lewandowskiego, w którym ten cofał zaproszenie. Mimo prób wyjaśnienia ze strony mediów, skąd wzięła się taka zmiana decyzji, rzecznik nie uzasadnił tej sytuacji.
W miesiąc po tych wydarzeniach Agora złożyła do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa utrudniania lub tłumienia krytyki prasowej. (art. 44 ust. 1 prawa prasowego). – Uważamy, że organizatorzy konferencji naruszyli prawo prasowe, ponieważ zapraszanie wszystkich mediów i wykluczenie „Wyborczej” jest dyskryminacją. Wolność prasy oraz równość wobec prawa i niedyskryminowanie wynikają z konstytucji – skomentował dla „Gazety Wyborczej” pełnomocnik Agory Tomasz Ejtminowicz.
Na listopadową konferencję „Solidarności” mimo cofnięcia akredytacji przyszła reporterka TVN24 Dominika Ziółkowska. Rzecznik związku kazał jej opuścić salę. Organizatorami konferencji były władze „Solidarności” i Międzynarodowe Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności (jednostka naukowa Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie). Gośćmi honorowymi byli arcybiskupi Leszek Głódź i Marek Jędraszewski.
Według danych ZKDP w pierwszych trzech kwartałach br. średnia sprzedaż ogółem „Gazety Wyborczej” wynosiła 86 366 egz., o 8 proc. mniej niż rok wcześniej.