Gerald Birgfellner chce pozwać „Gazetę Polską” za artykuł o „powiązaniach z Putinem”

Dorota Kania i Tomasz Sakiewicz

W ostatnim numerze „Gazety Polskiej” ukazał się artykuł, w którym tygodnik sugerował, że Gerald Birgfellner miałby być powiązany z zaufanym oligarchą Władymira Putina. Roman Giertych, pełnomocnik austriackiego biznesmena zapowiedział pozwanie pisma za tę publikację. – Jeśli Giertychowi będzie chodziło o efekt medialny to go osiągnie, choć nie wiem, czy będzie nim zachwycony skomentował Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”.

W ubiegłą środę, w tygodniku „Gazeta Polska” ukazał się artykuł autorstwa Grzegorza Wierzchołowskiego, w którym stwierdzono, że Austriak jest dyrektorem cypryjskiej spółki Sonafton Limited. Z kolei jej sekretarzem miałby być również pełniący funkcję sekretarza w Selmareco Limited, natomiast dyrektorem tej firmy jest Rosjanin Borys Mastarenko. Ten zasiada w zarządzie koncernu „Kałasznikow” – największego producenta broni palnej w Rosji. Jak podała „Gazeta Polska”, akcje „Kałasznikowa” posiada bliski Putinowi oligarcha Iskander Machmudow. Artykuł był też szeroko omawiany w portalu niezalezna.pl Telewizji Republika.

Roman Giertych, pełnomocnik Geralda Birgfellnera, który reprezentuje go przede wszystkim w sprawie tzw. afery Srebrnej i K-Towers, o której w ostatnich tygodniach donosiła „Gazeta Wyborcza”.

– Za pomówienia o rzekomych związkach Geralda Birgfellnera z Putinem mój Mocodawca kieruje sprawę do sądu przeciwko „Gazecie Polskiej” – napisał Roman Giertych na Twitterze.

Za pomówienia o rzekomych związkach Geralda Birgfellnera z Putinem mój Mocodawca kieruje sprawę do sądu przeciwko „Gazecie Polskiej”.

— Roman Giertych (@GiertychRoman) 25 lutego 2019

Sakiewicz: Roman Giertych osiągnie efekt medialny

Spytaliśmy Tomasza Sakiewicza, redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” (oraz „Gazety Polskiej Codziennie” i wiceprezesa Telewizji Republika) czy redakcja otrzymała już pismo w tej sprawie.

– Nie wiem, co ma być przedmiotem pozwu. W artykule przytaczamy informacje, które są w rejestrze sądowym, są oczywiste i powszechnie dostępne. Rozumiem, że pan Roman Giertych martwi się, że być może fakty, których jego klient nie chciał ujawniać, czyli powiązań z firmami, jakie obsługują również oligarchów rosyjskich, wyszły na światło dzienne. To jego klient powinien się martwić, jakie ma powiązania. To fakty powszechnie dostępne. Nie były jedynie powszechnie znane, my je jedynie upubliczniliśmy – powiedział w rozmowie z nami Tomasz Sakiewicz.

Dodał: – Jeśli Romanowi Giertychowi będzie chodziło o efekt medialny, to go osiągnie, choć nie wiem, czy będzie nim zachwycony – zapowiedział.

Jednocześnie stwierdził, że redakcja będzie informować czytelników, jeśli taki pozew otrzyma.

„Gazeta Wyborcza” ujawniła tzw. taśmy Kaczyńskiego

Pod koniec stycznia „Gazeta Wyborcza” ujawniła pierwszą z nagranych rozmów prezesa PiS i austriackiego biznesmena Gerlada Birgfellnera dotyczących planów budowy dwóch wieżowców przez spółkę Srebrna, którą zarządzają bliscy współpracownicy polityka. Sprawa natychmiast stała się jednym z najważniejszych tematów politycznych, przedstawiciele PO skierowali do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Kaczyńskiego. Prokuratura prowadzi już postępowanie z zawiadomienia złożonego przez Birgfellnera, biznesmen kilka razy był już przesłuchiwany.

Na początku lutego Jarosław Kaczyński skierował do Agory wezwanie przedsądowe dotyczące publikacji „Gazety Wyborczej” i Wyborcza.pl oraz Gazeta.pl o jego rozmowach z austriackim biznesmenem. Polityk domagał się przeprosin za treści naruszające jego dobre imię (w wezwaniu podano komunikaty, jakie miano zamieścić) oraz wpłaty 30 tys. zł na wskazane schronisko dla zwierząt. Na Gazeta.pl ukazały się przeprosiny za błąd w tekście dotyczącym Kaczyńskiego, ale o innej treści niż wskazane w wezwaniu. Natomiast „Gazeta Wyborcza” nie zamierza przepraszać lidera PiS.

– Nie wycofujemy się z żadnych twierdzeń zawartych w publikacjach z serii „taśmy Kaczyńskiego”. Nasze artykuły oparte są na faktach i dokumentach. Oświadczamy, że „Gazeta Wyborcza” nie ulegnie szantażom, szykuje kolejne publikacje i nie przestanie patrzeć władzy na ręce – podkreślił Jarosław Kurski, pierwszy zastępca redaktora naczelnego „GW”. W tej sytuacji Kaczyński skierował do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu, że „Gazeta Wyborcza” w publikacjach z 29 i 30 stycznia zniesławiła go, naruszając w ten sposób art. 212 Kodeksu karnego.

– Rozpowszechniono twierdzenia, tj. wypowiedzi innych osób, że Jarosław Kaczyński popełnił, względnie mógł popełnić przestępstwa: płatnej protekcji, przekroczenia uprawnień posła w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, oszustwa – stwierdzono w piśmie. Zawiadomienie dotyczy również wypowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej i wpisu internetowego tej partii.

Organizacja Reporterzy bez Granic mocno skrytykowała złożenie przez Jarosława Kaczyńskiego do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 212 Kodeksu karnego przez „Gazetę Wyborczą”. Przeciwna takiemu działaniu była także Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

Według danych ZKDP w listopadzie ub.r. średnia sprzedaż ogółem „Gazety Polskiej” wynosiła 26 815 egz. (po spadku o 14,3 proc. w skali roku), a „Gazety Polskiej Codziennie” – 14 855 egz. (14,1 proc. mniej niż rok wcześniej).