Katarzyna Puzyńska o programie CI Polsat: rola prowadzącej to zupełnie inny rodzaj pracy, bardziej stresujący

Katarzyna Puzyńska

– Do tej pory zajmowałam się tylko pisaniem, a w „Opowiem ci o zbrodni” musiałam pojawić się w roli prowadzącej. To zupełnie inny rodzaj pracy, zdecydowanie bardziej stresujący. W historii zainteresował aspekt psychologiczny zbrodni, pojawia się tam patologiczna zazdrość, czyli syndrom Otella – w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl pisarka Katarzyna Puzyńska opowiada o nowym programie stacji Crime+Investigation Polsat.

Stacja Crime+Investigation Polsat emituje program „Opowiem ci o zbrodni”, który prowadzą autorzy powieści kryminalnych. Najpierw pisarze – natchnieni autentycznymi sprawami kryminalnymi, które znała cała Polska – napisali opowiadania, będące ich własną interpretacją wydarzeń. Później na tej podstawie powstały scenariusze odcinków cyklu dokumentalnego.

W każdym odcinku pisarz przeprowadza widzów przez kolejne etapy opowieści o morderstwie. Dodatkowo w studiu pojawia się ekspert, z którym prowadzący rozmawia o głównych cechach opowiadanej historii.

Pisarka Katarzyna Puzyńska opisała historię zabójstwa 22-letniej Joanny, studentki szkoły muzycznej, z sierpnia 1994 roku. Brak wystarczających dowodów, doprowadziło do umorzenia śledztwa. Zespół z bydgoskiego Archiwum X powrócił do zbrodni w 2014 roku i natrafił na trop, który wskazał mordercę. Odcinek programu „Opowiem ci o zbrodni” nakręcony na podstawie prawdziwych akt sądowych zostanie wyemitowany jako trzeci w całym cyklu – w środę 21 października br. o godz. 22.00.

W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Katarzyna Puzyńska, która na potrzeby cyklu dokumentalnego napisała opowiadanie pt. „Morderstwo na dziesiątym piętrze”, zdradza szczegóły pracy nad projektem telewizyjnym CI Polsat.

Czy długo rozważała Pani propozycję udziału w programie „Opowiem ci o zbrodni”?

Katarzyna Puzyńska: Lubię nowe doświadczenia, dlatego zgodziłam się od razu. Bardzo mnie zainteresował program, bo był całkiem nowym wyzwaniem. Do tej pory zajmowałam się tylko pisaniem, a w „Opowiem ci o zbrodni” oprócz pisania musiałam pojawić się w roli prowadzącej. To zupełnie inny rodzaj pracy, zdecydowanie bardziej stresujący.

Jak wybrała Pani historię morderstwa 22-letniej Joanny?

Dostałam od producentów pulę kilku historii, z której miałam wybrać najbardziej interesującą. Od razu zwróciła moją uwagę lokalizacja sprawy zabójstwa Joanny, czyli Bydgoszcz. Ten teren jest mi znany, moje książki rozgrywają się w tym samym województwie. Zainteresował mnie również aspekt psychologiczny zbrodni, ponieważ pojawia się tam patologiczna zazdrość – syndrom Otella. Interesuję się tym wątkiem.

We wszystkich moich książkach zawieram przesłanie: granica między dobrem a złem jest bardzo cienka. Pozornie zwyczajna i normalna osoba może popełnić morderstwo jeśli nastąpi splot pewnych czynników. W sprawie Joanny też tak było.

Czy zazdrość jest częstym motywem morderstw w Polsce? Czy u morderców często diagnozuje się zespół Otella?

Osoba z syndromem Otella zabija swój obiekt pożądania. Działa na zasadzie: albo będzie moja, albo niczyja. Najczęściej jednak morderstwa w Polsce są popełniane pod wpływem alkoholu. Oczywiście, zazdrość jest ważnym motywem, bo od miłości do morderstwa jest, niestety, blisko. Częściej patologicznie zazdrośni są mężczyźni, choć kobiety też popełniają zbrodnie w wyniku zazdrości.

Co ważne, planując morderstwo sprawca w każdej chwili może się cofnąć, aż do momentu kiedy zabija ofiarę. Jest kilka takich momentów krytycznych – decyzja o zabójstwie czy przyjście na miejsce zbrodni.

Czyli zabójca Joanny mógł odwiedzić dziewczynę z gotowym planem, ale zmienić decyzję na miejscu i po prostu opuścić jej mieszkanie.

Tak. Zadał mnóstwo ciosów i żaden nie był śmiertelny. Dziewczyna leżała w mieszkaniu i po prostu się wykrwawiła. Mogła przeżyć, gdyby tylko wezwał pomoc. On przyszedł z zamiarem zabójstwa, miał ze sobą nóż i ubranie na zmianę w plecaku, ale w wielu momentach miał możliwość cofnięcia. Sprawcy często myślą, że nie ma już odwrotu. Tak nie jest.

Scenariusz odcinka powstał na podstawie Pani opowiadania „Morderstwo na dziesiątym piętrze”. Jak głęboko analizowała Pani akta sprawy i materiały ze śledztwa żeby napisać tę opowieść?

Podczas pisania każdej książki muszę to robić, tak samo było przy tym opowiadaniu. Tym razem nie musiałam zdobywać akt sprawy, bo po prostu mi je dostarczono. Przeczytałam wszystko, zgłębiałam kilkudziesięciostronicowe opinie biegłych i przełożyłam suchy język akt na język opowieści. Praca domowa przed pisaniem musi zostać odrobiona.

Wykonała Pani tę samą pracę jak przy pisaniu każdej kolejnej książki?

Praca nad opowiadaniem to nie jest łatwa sprawa. Nie da się napisać ciekawej historii bez przemyślenia. Tutaj nie musiałam tworzyć bohaterów, bo oni istnieją, ale musiałam ułożyć sobie to w głowie i wczuć się w postaci. Przy pracy pojawiało się też pytanie moralne: jak daleko mogę pójść i pozwolić sobie na fabularyzowanie tej historii? To trudne, bo trzeba balansować na granicy. Opowiadam o historii, która się wydarzyła, jest w niej prawdziwy sprawca i prawdziwa śmierć.

Przy książkach akt jest zdecydowanie więcej, bo jest więcej wątków. Gdyby historia z odcinka „Opowiem ci o zbrodni” miała być główną historią mojej książki to byłoby jeszcze wiele równie istotnych wątków pobocznych. Musiałabym wtedy wykonać siedem razy większą pracę, bo do każdego wątku trzeba się odpowiednio przygotować.

Pod koniec odcinka w studiu pojawia się lekarz patolog, który jako ekspert wyjaśnia różnice między narzędziami zbrodni.

Czy w swojej pracy często konsultuje się Pani z ekspertami kryminalistyki? Oczywiście, muszę to robić. Kryminał jest specyficznym gatunkiem literatury, a autor niekoniecznie musi mieć wiedzę z zakresy kryminalistyki. Ja jestem psychologiem i nie znam się na medycynie sądowej czy prawie, dlatego pytam ekspertów. Z reguły współpracuję z policjantami, bo bohaterami moich książek są policjanci.

Ale research do kryminału nie musi dotyczyć tylko spraw kryminalnych. Postanowiłam sobie kiedyś, że jedna z moich bohaterek będzie piekła ciasta, więc musiałam upiec kilka ciast żeby zobaczyć, jak to jest. Podczas pracy nad książką pisarz uczy się wielu nowych rzeczy, zarówno tych mrocznych – na przykład jak rozkroić trupa – jak i tych codziennych, których nie znał nigdy wcześniej.

W rozmowach z aktorami często poruszany jest wątek wchodzenia i wychodzenia z roli. Jedni zostają z graną postacią długo po zakończeniu pracy, inni żegnają się z rolą i bohaterem od razu po wyjściu z planu lub teatru. A jak jest z pisarzem kryminałów? Czy opisywane historie zostają z Panią na długo?

Tak. Moje książki są pisane z reguły w trzeciej osobie, ale akcja dzieje się z punktu widzenia danej postaci. Na czas pisania wchodzę w tę postać, tak jak aktorka, która odgrywa rolę. Cała opisywana historia jest we mnie. Ale aktor posiada rozgraniczenie – może wyjść do teatru, zagrać postać i wrócić do domu. Natomiast ja piszę książki w domu i nie potrafię wyjść z tej historii.

Zastanawiam się nad historią bez względu na to, co w danej chwili robię. Mogę być na zakupach lub w jakimkolwiek innym miejscu. Jest to trudne, bo kryminały dotyczą wątków mrocznych, więc cały czas analizuję sprawy traumatyczne. Ciężko jest wyłączyć umysł. Udaje mi się to podczas biegania, kiedy zmęczę się fizycznie.

Przy pracy nad książką „Policjanci. Ulica” rozmawiałam z policjantami i przeżywałam historie, które mi opowiadali, bo one wydarzyły się naprawdę. Kiedy pracuję nad fikcyjną opowieścią, nawet jeśli jest mroczna, krwawa i dotykająca zakamarków ludzkiej psychiki, to wiem, że to ja ją wymyślam. Natomiast pokazywana w „Opowiem ci o zbrodni” historia jest prawdziwa. W odcinku pojawia się narzeczony zamordowanej, który wypowiada bardzo mocne słowa. On nadal żyje tą sprawą. Nie chcę zdradzać, bo to widzowie sami zobaczą.

Kręcąc odcinek czuła się Pani nadal jak pisarka kryminałów czy dała się Pani ponieść roli prowadzącej?

Praca na planie odbywała się z taką prędkością, że bardziej skupiałam się na tym, co mam w danej chwili powiedzieć. Zawsze najważniejszą rolą jest dla mnie pisanie i pewnie tak już pozostanie. Aczkolwiek zobaczymy, co przyniesie życie.