Niektórzy dziennikarze relacjonujący w czwartek wydarzenia w Sejmie poinformowali, że protestujący przed terenem parlamentu starali się ich legitymować. – Powiedziałam, że jestem z RM. Krzyk i oburzenie. Nie przepuścili mnie. A chwilę wcześniej kolegów z innej stacji już tak – napisała Zuzanna Dąbrowska z Radia Maryja. – O 11:30 przed wejściem stało 5-6 staruszek. Jak się nie wylegitymowało, to zaczynały się szarpać i krzyczeć – stwierdził Jakub Wiech z Energetyka24.com.
Od poniedziałku przed głównym wejściem na teren parlamentu trwa manifestacja zorganizowana przez Obywateli RP, Komitet Obrony Demokracji i Ogólnopolski Strajk Kobiet. Niektórzy protestujący starali się wejść do Sejmu jako goście posłów PO i Nowoczesnej, ale zawieszono wydawanie jednorazowych kart wstępu. Dwie osoby zostały wwiezione w bagażniku samochodu przez Joannę Schmidt.
Część protestujących zachowywała się agresywnie wobec posłów PiS. Kornelowi Morawieckiemu z Wolnych i Solidarnych po wyjściu z terenu parlamentu blokowano przejście, więc musiał skorzystać z pomocy policjantów.
We wtorek niektórzy dziennikarze, którzy przyszli do Sejmu, poinformowali o utrudnieniach spowodowanych przez manifestantów. – „Oblężenie” dzień 2. Chciałam wyjść z Sejmu koło biura przepustek. Protestujący kazali mi pokazać legitymację (?!). Powiedziałam, że jestem z RM. Krzyk i oburzenie. Nie przepuścili mnie. A chwilę wcześniej kolegów z innej stacji już tak. #wolnemedia (ale tylko nasze) – napisała po godz. 12 Zuzanna Dąbrowska z Radia Maryja.
Dodała, że skontaktował się z nią rzecznik stołecznej policji z propozycją pomocy. Ostatecznie Dąbrowska opuściła teren parlamentu innym wyjściem. – Nie będę się z nimi przecież przepychać, a policja nic nie może zrobić… – zaznaczyła.
– Protestujący mają pełne prawo wyrażać swoje zdanie o każdym medium, ale bez jakiegokolwiek utrudniania pracy dziennikarzom. To, co opisuje dziennikarka Radia @RadioMaryja, jest głęboko oburzające i całkowicie niedopuszczalne – skomentował Bartosz Węglarczyk z Onetu.
„Oblężenie” dzień 2. Chciałam wyjść z Sejmu koło biura przepustek. Protestujący kazali mi pokazać legitymację (?!). Powiedziałam, że jestem z RM. Krzyk i oburzenie. Nie przepuścili mnie. A chwilę wcześniej kolegów z innej stacji już tak. #wolnemedia (ale tylko nasze)
— Zuzanna Dąbrowska (@zuzanna_dab) 19 lipca 2018
Podobna sytuacją spotkała Lidię Lemaniak z Niezalezna.pl. – Chciałam wyjść na chwilę z Sejmu wyjściem od ul. Wiejskiej – nie mogę – bo #ObywateleRP blokują wyjście. Przepraszam, ale uniemożliwianie ludziom (w tym dziennikarzom) normalną pracę – napisała przed godz. 15. – Też doświadczyłem, ale się finalnie udało. Dziękuję za pomoc funkcjonariuszom Straży Marszałkowskiej! – dodał Adrian Klarenbach z TVP Info.
– Mnie legitymowali na wejściu. Żenująca sprawa – dodał Jakub Wiech, zastępca redaktora naczelnego Energetyka24.com.
– O 11:30 przed wejściem stało 5-6 staruszek. Jak się nie wylegitymowało, to zaczynały się szarpać i krzyczeć. Masakra! – opisał. O 11:30 przed wejściem stało 5-6 staruszek. Jak się nie wylegitymowało, to zaczynały się szarpać i krzyczeć. Masakra!
— Jakub Wiech (@jakubwiech) 19 lipca 2018
Protest przed Sejmem ma być prowadzony także jutro.
Ataki manifestujących na dziennikarzy TVP
Wcześniej zdarzało się, że podczas demonstracji środowisk opozycyjnych atakowani byli reporterzy Telewizji Polskiej. Na początku grudnia ub.r. dziennikarka i operator programu „W tyle wizji” w TVP Info byli obrażani podczas demonstracji przed Sejmem, w której brali udział m.in. zwolennicy Obywateli RP.
W lipcu br. Michał Rachoń z TVP Info został zaatakowany przez uczestnika kontrmanifestacji podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej. – Fizyczne ataki na dziennikarza wykonującego swoje obowiązki są jaskrawym naruszeniem zasady wolności słowa – skomentowało ten incydent Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP.
Natomiast w połowie grudnia 2016 roku reporterzy TVP byli szarpani i zagłuszani, kiedy starali się relacjonować demonstracje przed Sejmem po tym, jak na sali plenarnej posłowie PO i Nowoczesnej zaczęli blokować mównicę. Skrytykowało to wielu dziennikarzy, a także Press Club Polska. W styczniu ub.r. kilku z tych manifestujących usłyszało w stołecznej prokuraturze zarzut z art. Prawa prasowego mówiącego o utrudnianiu krytyki prasowej.