Dziennikarz „Gazety Wyborczej” Wojciech Czuchnowski nazwał na Twitterze publicystę TV Republiki Jerzego Targalskiego jednym z „PiS-owskich świrów”, a dziennikarza „Sieci” Krzysztofa Feusette’a zaliczył do „żałosnych fiutów”. – To sympatyczny, uszczypliwy wulgaryzm, w żaden sposób nie jest poniżający – przekonuje Czuchnowski. Zwierzchnicy w „GW” upomnieli go za ten wpis.
– Mam problem, zauważyłem, że PiS-owskie świry (Targalski) i takież żałosne fiuty (Feussette) nagminnie występują z kotami. Sam mam kota Zosię i jestem kotów fanem. I myślę, czy ze mną jest coś nie tak? A może da się odzyskać koty dla normalności? – zapytał Wojciech Czuchnowski w środę nad ranem na Twitterze.
Dodajmy, że w ostatnich dniach hitem internetowym był fragment wywiadu dr. Jerzego Targalskiego dla zagranicznej stacji telewizyjnej. W trakcie wypowiedzi publicysty na jego ramiona wskoczył jeden z jego kotów. Zwierzaki pojawiają się też w programie Targalskiego „Geopolityczny tygiel”, emitowanego od połowy ub.r. w Telewizji Republika.
Z kolei dziennikarz „Sieci” Krzysztofa Feusette ma zdjęcie kota ustawione jako fotografię profilową na Twitterze. Feusette w tygodniku pisze m.in. cotygodniowe felietony, w których regularnie kpi ze środowisk opozycyjnych, m.in. parodiując wypowiedzi ich liderów.
Mam problem, zauważyłem, że PiS-owskie świry (Targalski) i takież żałosne fiuty (Feussette) nagminnie występują z kotami. Sam mam kota Zosię i jestem kotów fanem. I myślę, czy ze mną jest coś nie tak? A może da się odzyskać koty dla normalności? pic.twitter.com/babNin4kGI
— wojciech czuchnowski (@czuchnowski) 11 lipca 2018
Czuchnowski jest aktywny na Twitterze od sierpnia 2013 roku, jego profil ma 11,6 tys. obserwujących. Dziennikarz często podaje dalej wpisy ostro krytykujące obecną władzę i media publiczne.
Jak na jego tweet o kotach zareagowali inni dziennikarze? – Redaktor GW ma problem. Koty okazały się pisowcami. Będzie musiał się od swojej kotki odciąć, napiętnować i złożyć samokrytykę na najbliższym kolegium – żartował Rafał Ziemkiewicz z „Do Rzeczy”. – Z poprawną polszczyzną też ma problem. Na szczęście zdecydowanie wolę psy:) – dodał Wojciech Wybranowski, też z „Do Rzeczy”. – Jest w okolicy lekarz? – zapytał Michał Rachoń z TVP Info.
– Odpowiadając Wojtku na Twoje pytanie – nie, nie można odzyskać kota z rąk prawicy. Oni mają kota i szybko to się nie zmieni 😉 – napisał Tomasz Lis z „Newsweek Polska”.
Odpowiadając Wojtku na Twoje pytanie – nie, nie można odzyskać kota z rąk prawicy. Oni mają kota i szybko to się nie zmieni.😉
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 11 lipca 2018
Czuchnowski: to sympatyczny, uszczypliwy wulgaryzm, „Gazeta Wyborcza” go upomina
Wojciech Czuchnowski uważa, że określenie, którego użył wobec Krzysztofa Feusette’a, nie jest nieodpowiednie i wulgarne. – Nie uważam, że jest bardzo wulgarne. Występuje w literaturze, w wierszach. Jest raczej sympatyczne, uszczypliwe – stwierdza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. – To sympatyczny, uszczypliwy wulgaryzm, w żaden sposób nie jest poniżający. To nie wulgaryzm typu „chuj” czy „kurwa” – dodaje.
– Ten pan jest właśnie żałosnym fiutem, tak go trzeba po prostu nazwać i tak go będę nazywał – za to co pisze i co mówi w propagandowej telewizji PiS, także o mnie. Mam do tego prawo – mówi Czuchnowski o publicyście „Sieci”.
Kierownictwo „Gazety Wyborczej” ma inne zdanie w tej sprawie. – Redakcja „Gazety Wyborczej” nie akceptuje stosowania obraźliwego języka wobec nikogo. Autor przedmiotowego wpisu został upomniany w tej sprawie – przekazała portalowi Wirtualnemedia.pl Nina Graboś, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej w Agorze.
W firmie funkcjonuje zbiór dobrych praktyk w mediach społecznościowych. Do jego przestrzegania zobowiązani są zarówno pracownicy, jak i współpracownicy Agory.
Gmyz z naganą za wulgaryzm na Twitterze, Gozdyra z wyjaśnieniami u przełożonych
W zeszłym tygodniu Cezary Gmyz, korespondent Telewizji Polskiej w Niemczech, napisał na Twitterze o Małgorzacie Gersdorf z Sądu Najwyższego: „Jak słyszę, że taka szlampa jak I prezes SN robi za wzór cnót to mi się miesiączka cofa”.
Gmyz za wulgarne określenie („szlampa” to spolszczona wersja niemieckiego wulgaryzmu) został skrytykowany przez wielu dziennikarzy, dostał też naganę od dyrekcji Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.
Z kolei Agnieszka Gozdyra z Polsat News na początku 2013 roku musiała tłumaczyć się przełożonym z wpisów w dyskusji twitterowej z blogerem Grzegorzem Wszołkiem. Dziennikarka napisała do niego m.in.: „Wylecz się z pryszczy z okresu dojrzewania” i „Zainwestuj też w antyperspirant”.
Pod koniec stycznia br. Rafał Ziemkiewicz z „Do Rzeczy”, komentując skrytykowanie przez przedstawicieli Izraela nowelizacji ustawy o IPN, napisał na Twitterze: „Przez wiele lat przekonywałem rodaków, że powinniśmy Izrael wspierać. Dziś przez paru głupich względnie chciwych parchów czuję się z tym jak palant”.
Wpis znalazł się, razem m.in. z tweetem publicystki TVP Info Magdaleny Ogórek z lipca ub.r. o ojcu Marka Borowskiego, na wystawie Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w Warszawie dotyczącej antysemityzmu. Ziemkiewicz zapowiedział, że pozwie dyrektora muzeum za naruszenie dóbr osobistych w wypowiedziach o nim. – Będę żądał przeprosin i tego, aby pan Stola wykazał się hojnością na cele dobroczynne. Musi odszczekać kłamstwa, jak to się mówi po staropolsku, które na mój temat rozpowszechnia – powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl.
Redaktor naczelny „Do Rzeczy” Paweł Lisicki nie zgodził się, żeby wpis Ziemkiewicza znalazł się w artykule wicenaczelnego pisma Andrzeja Horubały o rocznicy Marca ’68. Z tego powodu Horubała złożył wypowiedzenie. – Zakaz ten uważam za złamanie niepisanej umowy, iż w tygodniku będzie panowała wolność słowa – uzasadnił. Od niedawna Andrzej Horubała pracuje w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej jako pełnomocnik dyrektora ds. audytu produkcji.
W kwietniu Lisicki wyjaśnił tę sytuację we wstępniaku w „Do Rzeczy”. – Rafał A. Ziemkiewicz użył sformułowania niefortunnie i nie do przyjęcia. Tyle że zrobił to raz, na Twitterze, i to kilka miesięcy temu. Nie spotkałem ani jednego głosu poparcia dla tego sformułowania – stwierdził.