We wtorek „Fakt” opisał romans Stanisława Pięty z Joanną. – Uwiódł samotną, poszukującą miłości i pragnącą dziecka kobietę. Mamił wpływami w spółkach Skarbu Państwa. Obiecywał, że zostawi żonę. Wykorzystał – także w pracy poselskiej. Po czym bez słowa porzucił – stwierdzono na początku tekstu.
Joanna została szybko zidentyfikowana jako Izabela Pek. Przypomniano, że robiła sobie zdjęcia z niektórymi politykami PiS (m.in. Andrzejem Dudą w czasie jego kampanii przed wyborami prezydenckimi) oraz innymi znanymi osobami (m.in. Tomaszem Lisem). Zauważono też jej rozbierane zdjęcia w serwisie dla modelek.
Temat natychmiast podchwyciły serwisy plotkarskie oraz „Super Express”. Komentowali go też publicyści polityczni, zwracając uwagę, że Pięta jest członkiem komisji śledczej ds. wyjaśnienia afery Amber Gold i sejmowej komisji ds. służb specjalnych, a romans mógł zostać wykorzystany do szantażowania go. Podkreślono też, że romans stanowi naruszenie konserwatywnych wartości, które deklarował poseł PiS.
– Od posłów, którzy pracują w komisjach i mają dostęp do ściśle tajnych informacji, mamy prawo wymagać elementarnej wiarygodności. Poseł Pięta, obrońca tradycyjnych wartości rodzinnych, a wdaje się w romans, ma zerową wiarygodność i nie daje gwarancji, że jest odporny na szantaże – oceniła Anna Dąbrowska w felietonie na Polityka.pl.
W piątek „Fakt” podał, że Stanisław Pięta starał się załatwić Izabeli Pek pracę kolejno w Polskiej Spółce Gazownictwa i Orlenie. Robił to, mimo że kobieta nie chciała aż takiej protekcji i podczas rozmowy kwalifikacyjnej ostentacyjnie okazywała niechęć.
Jastrzębowski i Hofman: agencja R4S nie pracuje dla Pięty
– Czy to prawda, że firma PR „redaktora” Hofmana, w której pracuje były naczelny SE, pomaga wyjść z kryzysu posłowi Pięcie? – zapytał w czwartek wieczorem na Twitterze Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”.
W piątek rano odpowiedział mu Sławomir Jastrzębowski, który zaczął właśnie pracę jako prezes agencji R4S, po tym jak odszedł z „Super Expressu”, gdzie przez ponad dekadę był redaktorem naczelnym. – Panie Jacku, w zawiązku z Pana wczorajszym pytaniem odpowiadam już z pełną wiedzą: „No co też Pan”! Słonecznego dnia! – stwierdził.
– Po co rozpowszechniać fake news? Czy formuła: ja tylko pytam wszystko usprawiedliwia? – zapytał Adam Hofman. – A na koniec dodam: gdyby przeszedł po pomoc i byłoby go stać na nasze usługi to nie widzę w tym nic złego – napisał o ewentualnej obsłudze Stanisława Pięty.
– A ja słyszałem, że wynajął „wolnego strzelca” Nizinkiewicza” do ratowania wizerunku – wykpił wpis dziennikarza „Rzeczpospolitej”. – „Redaktorze” Hofman, a nie łatwiej napisać: R4S nie robiła i nie robi nic ws. posła Pięty? Chyba, że jednak angażujecie się w pomoc koledze z PiS, członków których później wywiadujesz w Wirtualnej Polsce? – odparł Jacek Nizinkiewicz.
A ja słyszałem, że wynajął „wolnego strzelca” Nizinkiewicza” do ratowania wizerunku.
— Adam Hofman (@AdamHofman) 1 czerwca 2018
Adam Hofman w minionym tygodniu zaczął prowadzić na WP.pl cotygodniowy program „Gabinet cieni”. Część dziennikarzy skrytykowała fakt, że Hofman został gospodarzem cyklu publicystycznego, a jednocześnie pozostaje współwłaścicielem agencji public relations. – Były rzecznik PiS robi rozmowy z politykami PiS?!? Nie dziwię się Adamowi Hofmanowi, że szuka nowych wyzwań, ale dziwię się WP, że hoduje nowego Rachonia. Etycznie niedopuszczalna praktyka. Od Wirtualnej Polski zaproszeń do komentowania już nie przyjmuję. Adios! – zapowiedział Jacek Nizinkiewicz.
Tomasz Machała, wiceprezes Wirtualna Polska Media ds. produktu, podkreśla, że redakcja nie zamierza ukrywać, że Hofman to były polityk i aktywny PR-owiec. – Adam Hofman świetnie do tej pory odpowiadał na pytania. Teraz musi nauczyć się je zadawać. Czy to jest dla niego wyzwanie? Ogromne. Czy to jest dla nas eksperyment? Oczywiście. Podejmujemy go, bo odwaga jest jedną z naczelnych wartości Wirtualnej Polski – powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl.