Babczenko: wziąłem udział w operacji SBU z własnej woli

Arkadij Babczenko

Rosyjski dziennikarz Arkadij Babczenko zapewnia, że uczestniczył w specjalnej operacji Służby Bezpieczeństwa Ukrainy z własnej woli. We wtorek policja na Ukrainie poinformowała, że mieszkający w tym kraju Babczenko, znany z krytyki rosyjskich władz, został zastrzelony w swoim mieszkaniu.

Babczenko powiedział w czwartek na konferencji prasowej w Kijowie, że o operacji wiedzieli jedynie jego najbliżsi, w tym żona, która wezwała policję i karetkę. Opisując szczegóły operacji Babczenko mówił, że po „ataku” został przetransportowany karetką do kostnicy, gdzie początkowo udawał martwego, a następnie przebrał się i śledził telewizyjne doniesienia o swojej „śmierci”. Później został przewieziony w bezpieczne miejsce; operacja zakończyła się ok. 5 rano. W trakcie operacji wykorzystano świńską krew, a na miejscu pracował charakteryzator – powiedział Babczenko.

Zaznaczył, że początkowo miał wątpliwości co do tego, że jest planowany na niego zamach i nie chciał brać udziału w operacji SBU, jednak „nie miał innego wyjścia”. Według Babczenki przygotowania do operacji trwały miesiąc.

„Nie chodziło o fake news, lecz o operację specjalną” – zaznaczył w rozmowie z rosyjską redakcją BBC.

Ukraińska policja informuje o zabójstwie Babczenki

We wtorek policja na Ukrainie poinformowała, że Babczenko został zastrzelony we własnym mieszkaniu. W środę SBU ogłosiła, że dziennikarz żyje, a jego zabójstwo było inscenizacją, dzięki której udaremniono operację rosyjskich służb, które rzeczywiście planowały zamach na niego.

Szef SBU Wasyl Hrycak powiedział, że organizator udaremnionego zamachu na Babczenkę został zwerbowany przez służby specjalne Rosji i planował na Ukrainie 30 innych zabójstw.

Russian journalist #Babchenko explains the Ukrainian security operation that involved faking his death. pic.twitter.com/tn7hlf46ab

— RFE/RL (@RFERL) 30 maja 2018

Reporterzy Bez Granic: Ukraina bawi się prawdą

Operacja SBU wciąż jest komentowana w mediach na całym świecie. Głos zabrali także Reporterzy Bez Granic. – O ile pojawienie się dziennikarza wywołało wielką ulgę, to smutny i godny ubolewania jest fakt, że ukraińskie służby bawią się prawdą, bez względu na kierujący nimi motyw – powiedział sekretarz generalny organizacji Christophe Deloire.

– Ta sytuacja nie zwiększy wolności prasy, lecz wystarczy, by rzucić cień na wszystkie przypadki zabójstw politycznych. Było to kłamstwo państwa, nawet jeśli trwało krótko – dodał.

Nothing justifies faking journalist’s murder in Kiev, RSF says #ArkadyBabchenko https://t.co/bMUYd2K1RD

— RSF in English (@RSF_en) 30 maja 2018

„Sprawa Babczenki jak z Sherlocka Holmesa”

Brytyjskie media oceniły w czwartek, że sfingowana śmierć Babczenki przypomina scenę z powieści o Sherlocku Holmesie. Podkreśliły jednocześnie, że może to w przyszłości podkopać wiarygodność Kijowa w walce z rosyjską propagandą.

„The Times” w korespondencji z Ukrainy napisał, że operacja była według jednego z ukraińskich posłów bezpośrednio zainspirowana powieściami Arthura Conana Doyle’a o słynnym detektywie.

Były korespondent „Guardiana” w Moskwie Shaun Walker napisał, że „był to udany trik godny magika z morskiego kurortu, ale może jeszcze obrócić się przeciwko Kijowowi”.

„Cała ta historia pomimo swej absurdalności nie jest tematem do żartów. Babczenko rzeczywiście wyjechał z Rosji z powodu strachu i to mogła być prawdziwa próba zabicia go. Pytanie brzmi jest jednak, czy ukraińskie władze, powstrzymując jego śmierć w ten sposób, nie spowodowały większych szkód, niż wyciągnęły z tego korzyści (…) i czy istniał jakiś mniej prowokacyjny sposób, by osiągnąć ten sam cel” – zastanawiał się dziennikarz.

„Następnym razem, kiedy krytyk Kremla zostanie zastrzelony, zatruty lub wypadnie z okna na betonowy chodnik pod swoim domem, pierwsze pytanie będzie brzmiało: czy on na pewno nie żyje?” – napisał Walker.

Po ujawnieniu mistyfikacji w środę wieczorem Babczenko napisał na Twitterze: „Dobry panie, znudziło mi się umieranie. (…) Obiecałem, że umrę, jak będę miał 96 lat, gdy zatańczę na grobie Putina”.

41-letni Babczenko brał udział jako żołnierz w dwóch wojnach czeczeńskich. Po odejściu z armii został korespondentem wojennym rosyjskich mediów. Od 2017 roku mieszka na Ukrainie. Jak tłumaczył, opuścił Rosję ze względu na groźby, które otrzymywał w związku z krytyką rządów prezydenta Władimira Putina.