Szaleństwo na szczeblach lokalnej władzy. Oto uaktywnili się działacze różnych frontów i bombardują kolejnymi pijarowskimi komunikatami – głównie o tym, że coś załatwili i miejscowa ludność jest im wdzięczna. Ewentualnie – że w miastach i miasteczkach źle się dzieje, więc „mamy pomysł”, „ideę wartą promocji”, bo w ogóle „czas na zmianę władzy”, gdyż „ten prezydent rządzi tyle już lat” i ponoć „nic nie zrobił”. Ale coraz aktywniejsi są także prezydenci, ci bardziej niepewni o swoje stołki. Nerwowo się robi: kto co załatwił, kto kogo reprezentuje, jakie zapiszą sobie zasługi?
Szaleństwo w pełnym tego słowa znaczeniu również na tak zwanych szczeblach centralnych. Oto dość mało ważna, ale jednak – posłanka PiS-u, rodem z Mazowsza – zamiast zająć się niepełnosprawnymi albo bardzo wysokimi cenami paliwa, nagle informuje mieszkańców Lipna gdzieś w Kujawsko-Pomorskiem (a rządowe media to relacjonują), że czyta „Dziennik Zachodni” („ostatnio obserwowała publikacje”) i że „jest pod wrażeniem, jak tam ostentacyjnie jest realizowana opcja proniemiecka”. Gdy zapytają Państwo, słusznie zdziwieni, jakim cudem i po co posłanka Lichocka z Warszawy opowiada gdzieś na północy o naszym „DZ”, to odpowiadam: „Nie wiem”, ale wolałem nie pytać, by znów nie musiała kłamać, tak jak kłamie z tą opcją proniemiecką. Dalej zresztą też było śmiesznie, bo posłanka „wskazała, że gazeta promuje język śląski i przekonuje, że Ślązak to nie Polak, ale ktoś inny”. Prawdę mówiąc, gdy słyszę posłankę Lichocką, to bardzo dobrze mi z faktem, że jestem nie tylko Polakiem, ale i Ślązakiem. No i – uwaga – świetna wiadomość. Władzy przeszło przez gardło „język” śląski. Niechcący, ale zawsze, klepnięte. Dziękuję.
Zatem, wybory za pasem, nic dziwnego, że mamy dziś dla Państwa pierwszy sondaż wyborczy. Na początek cztery miasta: Katowice, Rybnik, Częstochowa i Zabrze. Za tydzień Sosnowiec, Bielsko-Biała, Gliwice i Dąbrowa Górnicza.
Owszem, nie wszędzie jeszcze kandydaci odsłonili karty, pytaliśmy więc zarówno o kandydatów oczywistych, jak i o tych, którzy na razie jedynie zgłaszają polityczne ambicje. Pamiętajmy też, że sondaż przeprowadzaliśmy kilkanaście dni temu, gdy nie było jeszcze znane oficjalne stanowisko PiS-u w kwestii kandydata w Rybniku i Zabrzu (decyzja zapadła w środę). Kampania się rozkręca, przed nami propagandowe festiwale – pijarowskich komunikatów będzie jeszcze więcej, bzdury, jak te wygłaszane przez posłankę Lichocką, usłyszymy jeszcze częściej, codziennie przetniemy jakąś wstęgę, z pewnością co weekend jakiś kandydat przyjedzie coś naobiecywać, mocni w gębie będą krzyczeć, sprytni będą podjudzać, uczciwi popłakiwać w kącie, że nikt ich nie potrzebuje. Można rzec – nic nowego.
Może to dobra okazja, by zapewnić, że u nas też po staremu. Jako największe niezależne medium w regionie będziemy przyglądać się całej scenie politycznej i traktować równo wszystkie strony politycznej debaty. Najważniejszy jest – jak zawsze – interes naszego regionu w ogóle i naszych miast w szczególe. Oraz uczciwość intencji.
PS Rzecz jasna, owa „proniemieckość” albo, co gorsza, „antypolonizm” Śląska to również stały element każdej kampanii wyborczej. Z pewnością władza znów będzie analizować „zakamuflowaną opcję niemiecką” – na ogół na tak niskim poziomie intelektualnym, jak uczyniła to Lichocka. Ten temat tutaj powróci, ale poczekamy, aż wywołają go poważniejsze niż pani posłanka figury władzy.