Nowelizacja zakłada karanie za przypisywanie narodowi polskiemu odpowiedzialności za zbrodnie nazistowskie. Wprowadza też odpowiedzialność cywilnoprawną za naruszenie dobrego imienia Rzeczpospolitej Polskiej i narodu polskiego. Projekt przewiduje również sankcje za podważanie ludobójstwa na Wołyniu i umożliwia ściganie za propagowanie ideologii banderowskiej. Wprowadzono tylko dwa wyjątki: badania naukowe i działalność artystyczną.
Prawnicy obawiają się, że ustawa ograniczy wolność prasy. – Jest dla mnie oczywiste, że wprowadzenie do generalnego zakazu tylko dwóch kontratypów: badań naukowych i działalności artystycznej wywoła efekt mrożący dla dziennikarzy. Ich aktywność nie podpada pod te przypadki. W konsekwencji mogą unikać prowadzenia dziennikarskich śledztw w obawie przed odpowiedzialnością karną – stwierdza radca prawny Tomasz Ejtminowicz. – Ustawa wprowadza regułę sprzeczną ze standardami demokratycznego państwa prawa – dodaje.
Dorota Głowacka, prawniczka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, podkreśla, że wymienione w projekcie ustawy wyjątki nie obejmują powszechnie wykorzystywanych dziś forów prowadzenia debaty historycznej. – Historycy w pismach naukowych będą mogli swobodnie przedstawiać efekty swoich badań. Natomiast na kary narażeni są dziennikarze, którzy wykorzystują serwisy internetowe i portale społecznościowe do publikacji swoich tekstów – stwierdza Głowacka. Zwraca uwagę, że jeżeli ustawa w obecnym kształcie weszłaby w życie, polskie państwo mogłoby próbować karać zagranicznych dziennikarzy piszących o historii Polski. – Jednak to będzie trudne do zrealizowania w praktyce – stwierdza Dorota Głowacka.
Zapowiedź wprowadzenia nowych przepisów zaniepokoiła Karolinę Przewrocką-Aderet, korespondentkę „Tygodnika Powszechnego” w Izraelu. – Piszę reportaże historyczne, cytuję w nich osoby, które opisują Holokaust. Obawiam się, że te cytaty ktoś może wykorzystać przeciwko mnie – mówi Przewrocka-Aderet.
Projekt ustawy krytycznie ocenia też Konrad Piasecki, dziennikarz Radia Zet. – Jest bardzo nieprecyzyjna. Może stać się pewnego rodzaju kagańcem i prowadzić do autocenzury. Mam nadzieję, że senat ją odrzuci lub prezydent nie podpisze – komentuje Piasecki.
Znowelizowana ustawa o IPN trafiła właśnie do Senatu. „Nie sądzę, żeby senatorowie mieli zgłosić poprawki do nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej; nie widzę takiej potrzeby – powiedział 29 stycznia br. Polskiej Agencji Prasowej marszałek Senatu Stanisław Karczewski.