W niedzielę po południu portal Oko.press poinformował o śmierci Piotra S., który podpalił się w proteście przeciw działaniom polityków. W serwisie opublikowano też nekrolog, a w miejscu samospalenia gromadzą się media. – Podjął desperacką decyzję, by ze swego samobójstwa uczynić znak – pisze Piotr Pacewicz, redaktor naczelny Oko.press. Dziennikarze są podzieleni w ocenie wykorzystywania tragicznej śmierci mężczyzny. – W poczuciu skrajnej bezsilności zdecydował się na straszny okrzyk bólu. Nie mamy prawa nie słyszeć – apeluje Tomasz Lis. – To tylko ostatni krok w ciężkiej chorobie – ocenia Igor Sokołowski.
Półtora tygodnia temu w Warszawie przed Pałacem Kultury i Nauki podpalił się 54-letni mężczyzna. Krótko przed tym czynem rozrzucił ulotki, w których mocno skrytykował obecny obóz rządzący. Wcześniej Piotr S. przez kilka lat leczył się na depresję. – Ja wolność kocham ponad wszystko. Dlatego postanowiłem dokonać samospalenia i mam nadzieję, że moja śmierć wstrząśnie sumieniami wielu osób, że społeczeństwo się obudzi i że nie będziecie czekać, aż wszystko zrobią za was politycy – bo nic nie zrobią! – napisał.
O wydarzeniu informowało wiele mediów i organizacji pozarządowych, zwłaszcza te krytyczne wobec obecnej władzy. Niektórzy uznali je za dramatyczny akt sprzeciwu wobec rządom PiS-u.
Mężczyzna zmarł w szpitalu w niedzielę po południu. O śmierci poinformował portal Oko.press, na stronie głównej opublikowano nekrolog, w którym napisano: „Szary Człowiek, chemik, człowiek Solidarności, zaangażowany w tworzenie społeczeństwa obywatelskiego”. Redaktor naczelny portalu Piotr Pacewicz podziękował rodzinie za nagłośnienie tej sprawy (redakcja rozmawiała z żoną i dziećmi mężczyzny).
– Trudno nam pogodzić się z Jego czynem i z Jego śmiercią. Liczyliśmy na to, że skoro przeżył 10 dni, to już nie umrze. Źle się dzieje w naszej Ojczyźnie, jeśli ludzie o wyostrzonej obywatelskiej wrażliwości tak reagują – napisał Pacewicz. – Samospalenie Piotra S. było apelem, wezwaniem, aby „przeciwstawić się temu, co robi obecna władza”. Dręczyło Go, że w polityce dzieją się tak złe rzeczy, a ludzie nie reagują – dodał.
Po śmierci Piotra S. przed Pałacem Kultury i Nauki zaczęli gromadzić się ludzie, w tym m.in. dziennikarze i politycy. Swoją obecność zapowiedział np. Radek Sikorski. Portal Wyborcza.pl transmitował tę akcję na Facebooku. Komentujący na Twitterze są podzieleni w ocenie tej akcji. Pojawiają się komentarze o wykorzystywaniu tragedii do celów politycznych.
#JaSzaryObywatel pic.twitter.com/D5ReYajm3e
— Renata Grochal (@renatagrochal) 29 października 2017
– Człowiek, który dokonał samospalenia, nie żyje. Smutek, szacunek, zaduma. I prośba o pamięć – o nim i o tym dlaczego zrobił to co zrobił – apeluje Tomasz Lis, redaktor naczelny „Newsweeka”. – Jutro w Newsweeku portret zmarłego Pana Piotra – człowieka zbyt wrażliwego, by mógł spokojnie żyć patrząc na to co się dzieje w jego kraju. Nikogo nie skrzywdził, ani nie obraził. W poczuciu skrajnej bezsilności zdecydował się na straszny okrzyk bólu. Nie mamy prawa nie słyszeć. Jutro, w moim programie, spróbuję oddać hołd panu Piotrowi. Onet.pl, Newsweek.pl. 15.00 – dodaje.
Człowiek, który dokonał samospalenia, nie żyje. Smutek, szacunek, zaduma. I prośba o pamięć- o nim i o tym dlaczego zrobił to co zrobił.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 29 października 2017
– Samobójstwo to nie odwaga. Ani dowód na cokolwiek. To tylko rozpaczliwie smutny, ostatni krok w ciężkiej chorobie. Winniśmy ciszę – ocenia dziennikarz Igor Sokołowski. – Chciałbym żeby komentarze po śmierci pana Piotra ograniczyły się do wyrazów współczucia dla jego bliskich. Współczuję i życzę dużo siły – komentuje Marcin Dobski z „Rzeczpospolitej”. – Liczyłem, że choć przez chwilę w milczeniu będzie można zastanowić się nad śmiercią tego człowieka. Tymczasem stream na żywo. Boże – dodaje Marcin Makowski, publicysta „Do Rzeczy”. – Dużo pytań wokół tego, jak dziennikarze do tej sprawy powinni podejść. Martwi mnie, że mało kto się zastanawia. Ja nie znam odpowiedzi – zastanawia się Jakub Krupa z PAP.
Samobójstwo to nie odwaga. Ani dowód na cokolwiek. To tylko rozpaczliwie smutny, ostatni krok w ciężkiej chorobie. Winniśmy ciszę.
— Igor Sokołowski (@IgorSokolowski) 29 października 2017
Chciałbym żeby komentarze po śmierci pana Piotra ograniczyły się do wyrazów współczucia dla jego bliskich. Współczuję i życzę dużo siły.
— Marcin Dobski (@szachmad) 29 października 2017
W ostrych słowach reakcję mediów i polityków na śmierć Piotra S. skomentował Michał Karnowski, członek zarządu Fratrii. – Ależ się cieszą z tej śmierci. Ależ na nią czekali. Ależ o niej marzyli. Znany dziennikarz-celebryta już skrobie legendę wrażliwca, który nie mógł znieść tego, co się dzieje. Ale gdyby przeżył, nie miałoby to takiej mocy. Więc aż podskakuje z podniecenia. Na minutę się nie zatrzymał. Nie pomyślał. Nie pomodlił. Skarbnik partyjny wspólnie z Sorosem już kombinują ile będzie kosztowała szopka, którą zrobią z pogrzebu. (…) Próba uzyskania przesilenia społecznego się nie udała. Spróbują teraz. Nic, nic poza polityką w ich słowach i nekrologach nie ma – napisał w felietonie pt. „Ohyda”, opublikowanym na portalu wPolityce.pl.
Felieton Karnowskiego skrytykowali publicyści. – Rosyjscy hakerzy musieli się włamać na portal wPolityce.pl. Nie wierzę, by Michał Karnowski napisał coś takiego – ocenił Michał Szułdrzyński, wicenaczelny „Rzeczpospolitej”. – Dlaczego nie zdjął tego txt z HP swojego portalu? Stoi tam do tej chwili jako jeden z głównych materiałów. Wystarczyłyby 4 kliknięcia… – napisał Bartosz Wieliński z „Gazety Wyborczej”.
– Nie grajcie tak tą śmiercią. I pamiętajcie, że gdzieś w Polsce ludzie mogą poważnie traktować tezy o nowym stalinizmie i faszyzmie – odpowiedział Jacek Karnowski. Nie grajcie tak tą śmiercią. I pamiętajcie, że gdzieś w Polsce ludzie mogą poważnie traktować tezy o nowym stalinizmie i faszyzmie https://t.co/OjG41HuJCW
— Jacek Karnowski (@JacekKarnowski) 29 października 2017
Przypomnijmy, że publicysta Rafał Ziemkiewicz zapowiedział działania prawne wobec Wirtualnej Polski, naTemat i KODuj24.pl za napisanie, że w piątkowym programie Telewizji Republika śmiał się z samopodpalenia w centrum Warszawy. Ziemkiewicz przede wszystkim skrytykował część mediów, które jego zdaniem przyczyniły się do tej tragedii, a obecnie ją wykorzystują.