Amnesty International i Helsińska Fundacja Praw Człowieka dostrzegają wypadki ograniczania wolności słowa w Polsce poprzez naciski na prasę. – Niepokoi sprawa Michała Krzymowskiego z „Newsweeka”, który jest ścigany z urzędu za zniesławienie. Głośna jest również sprawa Tomasza Piątka, autora książki „Macierewicz i jego tajemnice”, który ma być ścigany za publiczne znieważanie lub poniżanie konstytucyjnego organu RP – mówi „Presserwisowi” Dorota Głowacka, prawniczka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Wczoraj informowaliśmy, że prokuratora nakazała przesłuchać dziennikarzy piszących o SKOK, w związku z przestępstwem dotyczącym ujawnienia informacji niejawnych. Głowacka dodaje, że do Fundacji coraz częściej docierają liczne informacje z małych miast w Polsce. – Akty oskarżenia kieruje policja lub prokuratura. Na przykład w marcu br. dziennikarka „Nowin Nyskich” Dominika Wolak została oskarżona przez policję o naruszenie miru domowego w związku z odmową opuszczenia przychodni weterynaryjnej, o której pisała artykuł. Sąd ją uniewinnił – dodaje Głowacka. Prawniczka przypomina, że sprawy z oskarżenia publicznego dotyczą na ogół: prowokacji dziennikarskiej, naruszenia miru domowego, ujawnienia informacji z postępowania niejawnego.
Amnesty International zwraca uwagę na częste używanie przez prokuraturę artykułu 212 kk dotyczącego zniesławienia. – Kryminalizacja zniesławienia może niekorzystanie oddziaływać na wolność słowa i wyrażanie poglądów. Może też mieć efekt zastraszający w stosunku do dziennikarzy – mówi Anna Kulikowska, menedżerka ds. programowych i edukacji Amnesty International.
Z tym stwierdzeniem zgadza się Jerzy Domański, przewodniczący zarządu głównego Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej. – Prokuratura staje się głównym straszakiem w sporach politycznych. Politycy coraz częściej mówią dziennikarzom, że zajmie się nimi prokuratura. W tym wypadku można wykorzystać artykuł 212 kk lub artykuł o obrazie uczuć religijnych – mówi Domański. – Dziennikarze spoza stolicy boją się burmistrza, prezydenta i miejscowego prokuratora. Żyją przecież w małej społeczności – podkreśla Domański.
– To jest powtórka sytuacji z czasu, gdy Zbigniew Ziobro był pierwszy raz prokuratorem generalnym w 2005 roku – podkreśla Ewa Siedlecka, dziennikarka „Polityki”. – Znów mamy sytuację, gdy prokuratura może być użyta do walki z przeciwnikami politycznymi. Obawiam się, że to jasny sygnał także dla prasy. Ten strach może zmrozić dziennikarstwo śledcze w Polsce – przestrzega Siedlecka.