Komisja może wnioskować do zarządu o zwolnienie dziennikarza z pracy, rozwiązanie umowy cywilnoprawnej lub cofnięcie karty ekranowej. Z naszych informacji wynika, że przed komisją nie stanie żaden z przełożonych Ziemowita Kossakowskiego. Informacje te próbowaliśmy potwierdzić u Dobromiły Skalskiej, przewodniczącej komisji. „Komisja Etyki TVP zajmuje się sprawą materiału p. Kossakowskiego. Postępowanie jest jednak niejawne. Szczegóły po zakończeniu prac w Centrum Informacji TVP” – napisała Skalska w mailu przesłanym do redakcji „Presserwisu”. Centrum Informacji TVP nie odpowiedziało na pytanie, kiedy dojdzie do posiedzenia komisji etyki w tej sprawie.
Według Michała Szułdrzyńskiego, zastępcy redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” (Gremi Media), szefowie Kossakowskiego, w tym Samuel Pereira, mogą spać spokojnie, choć zapewne aprobowali feralny tekst. – W tym przypadku trudno mówić o „wypadku przy pracy”. Tekst pisany był na konkretne zamówienie. Przez trzy dni był na stronie i nie przeszkadzał żadnemu z szefów TVP – mówi Szułdrzyński. Dziennikarz przypomina, że kilka informacji podanych przez Kossakowskiego cytowały również „Wiadomości” TVP. – Wydawcom w każdej redakcji zdarza się wypuścić niezweryfikowany materiał albo fake news. To było jednak świadome i skoordynowane działanie. Podejrzewam, że nikomu w TVP włos z głowy nie spadnie – dodaje Szułdrzyński.