Kancelaria Prezydenta chciała, żeby Polsat nie pokazywał Andrzeja Dudy w transmisji z finału Pucharu Polski

Kancelaria Prezydenta RP starała się przekonać Telewizję Polsat, żeby w transmisji z finału Pucharu Polski w piłce nożnej nie pokazywała obecnego na tym meczu prezydenta Andrzeja Dudy. – Gdyby to była prośba, starałbym się ją zrozumieć, natomiast polecenie brzmi kuriozalnie – ocenił Marian Kmita, dyrektor sportu w Polsacie.

Finał Pucharu Polski był transmitowany w Polsacie i Polsat Sport we wtorek po południu. W meczu, rozegranym na Stadionie Narodowym w Warszawie, Arka Gdynia po dogrywce wygrała z Lechem Poznań 2:1 (po 90 minutach było 0:0). Prezydent RP od kilku lat ma patronat nad tymi rozgrywkami (ich organizatorem jest Polski Związek Piłki Nożnej).

Na meczu był obecny Andrzej Duda razem z ministrem sportu i turystyki Witoldem Bańką oraz Pawłem Muchą, zastępcą szefa Kancelarii Prezydenta RP. Przy czym całe spotkanie obejrzeli z loży państwowej firmy PGE, sponsora tytularnego Stadionu Narodowego. Na trybunie honorowej – skąd mecz w pierwszym rzędzie oglądali m.in. prezes PZPN Zbigniew Boniek, sekretarz generalny PZPN Maciej Sawicki oraz przedstawiciele władz Arki i Lecha – pojawili się dopiero po zakończeniu gry, żeby wręczyć medale i puchar.

Marian Kmita, dyrektor sportu w Telewizji Polsat, w wywiadzie dla serwisu Polsatsport.pl ujawnił, że otrzymał polecenie z Kancelarii Prezydenta, żeby w transmisji nie pokazywać Andrzeja Dudy. – Doszło do rzeczy kuriozalnej. Zadzwoniła do mnie – nie wiem czy pani szefowa Kancelarii Prezydenta czy jakaś jej wysoka urzędniczka, już nie pomnę nazwiska – z takim oto zdaniem: „Jest polecenie, żeby nie pokazywać prezydenta” – opisał Kmita. – Uśmiałem się w myślach i pytam grzecznie panią, z jakich powodów prezydenta – któremu należy się szacunek, że w ogóle wybrał na ten mecz, bo inni prezydenci w przeszłości raczej omijali tego typu widowiska, chociaż też byli patronami Pucharu Polski – mamy ukrywać. Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, która by mnie satysfakcjonowała – dodał.

Dyrektor sportu w Polsacie nie zgodził się spełnić tego polecenia, tłumaczył, że prywatna stacja nie może dostosowywać się do potrzeb urzędników państwowych. – Gdyby to była prośba, starałbym się ją zrozumieć, natomiast polecenie brzmi kuriozalnie. Pani też była lekko skonfundowana, bo rozumiała abstrakcyjność tej sytuacji – zaznaczył.

Rok temu Andrzej Duda został wygwizdany na finale Pucharu Polski

Andrzej Duda był też na zeszłorocznym finale Pucharu Polski (od kilku lat mecze finałowe są rozgrywane na Stadionie Narodowym 2 maja, kiedy świętowany jest Dzień Flagi RP). Wtedy jeszcze przed rozpoczęciem gry spiker poinformował o obecności prezydenta, po czym rozległy się przeciągłe gwizdy. Poinformowało o tym wiele mediów, dyskutowali publicyści zajmujący się tematyką polityczną. – Wygwizdywano wszystkich, z piłkarzami włącznie. Luuuz! – skomentował Andrzej Duda na Twitterze.

Parę dni później kibice Legii Warszawa (która wtedy w finale Pucharu Polski wygrała z Lechem Poznań) na meczu ligowym wywiesili transparent z napisem: „KOD, Nowoczesna, GW, Lis, Olejnik i inne ladacznice, dla was nie będzie gwizdów, będą szubienice”. Nowoczesna zgłosiła tę sprawę do prokuratury, a TVN zerwał z Legią współpracę, w ramach której produkował serial „(L)egenda” z okazji 100-lecia klubu.

Marian Kmita: prezydent powinien być na trybunie honorowej, a nie w loży PGE

Zdaniem Mariana Kmity Andrzej Duda z ministrami nie powinni oglądać finału Pucharu Polski z loży PGE, tylko w najbardziej eksponowanym miejscu – na trybunie honorowej, razem z przedstawicielami władz PZPN-u, żeby podkreślać swój patronat nad tymi rozgrywkami.

– Po co prezydent przychodzi, dlaczego wychodzi tylko na ostatnią minutę pomeczową, wręcza medale piłkarzom obu drużyn i zaraz znika? Czy tak to powinno być? A może powinien spędzić te półtorej godziny z prezesem Bońkiem i sekretarzem generalnym PZPN-u i porozmawiać o innych sprawach związanych z polską piłką, bo przecież jest głową państwa – stwierdził szef sportu w Polsacie.

– No i ten nieszczęsny minister sportu Witold Bańka, który powinien chyba wykazywać więcej samodzielności, bo w końcu to też jest jego święto, jego dziedzina – dodał Kmita. – Z tej strony wypadło to kuriozalnie – podsumował.