Szubartowicz i Lis: marsz opozycji jest w obronie demokracji

Nizinkiewicz: to takie samo „dziennikarstwo” jak proPiSowskie

Przemysław Szubartowicz i Jacek Nizinkiewicz

Po tym jak Przemysław Szubartowicz z Wiadomo.co zachęcił do udziału w Marszu Wolności organizowanym przez Platformę Obywatelską, został skrytykowany przez Jacka Nizinkiewicza. Cześć dziennikarzy poparła Szubartowicza, natomiast dla innych udział w partyjnej demonstracji jest niedopuszczalny.

Marsz Wolności jest planowany w Warszawie na najbliższą sobotę po południu. W demonstracji, organizowanej przez Platformę Obywatelską, wezmą też udział przedstawiciele m.in. PSL, Nowoczesnej, Komitetu Obrony Demokracji, Związku Nauczycielstwa Polskiego i Samorządowego Komitetu Protestacyjnego. Pojawią się również artyści m.in. Agnieszka Holland, Marian Opania, Wojciech Pszoniak i Krzysztof Kowalewski, na koniec odbędzie się koncert zespołu Big Cyc. Organizatorzy spodziewają się ok. 100 tys. uczestników, z czego 10-15 tys. przyjedzie spoza Warszawy autokarami zapewnionymi przez PO.

Marsz ma być wyrazem poparcia wartości europejskich i obrony wolności, która według organizatorów jest obecnie w Polsce zagrożona z powodu działań rządu PiS. Chodzi m.in. o wolność i niezależność edukacji, samorządów i sądownictwa. Termin demonstracji jest związany z obchodzonym 9 maja Dniem Europy.

– Za tydzień w sobotę ma być 16 stopni, bez deszczu. Namawiam wszystkich do wzięcia udziału w #MarszWolności PiS musi czuć nieustanną presję – napisał w sobotę na Twitterze Przemysław Szubartowicz, założyciel i szef serwisu Wiadomo.co. – „Dziennikarze” namawiający do udziału w marszu PO, niczym nie różnią się od „dziennikarzy” tożsamościowych biorących udział w marszach PiS – skomentował to Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”. – Symetrysta broni etosu dziennikarskiego. Ten etos jest żałosny i nieaktualny, skoro dziennikarz ma milczeć w obliczu zamachu na państwo – odpowiedział mu Szubartowicz. – Organizator jest bez znaczenia. Po 89 roku nie było władzy, która robi taki zamach na państwo. Wszystkie ręce na pokład! – stwierdził w kolejnym wpisie.

Podobną opinię jak Szubartowicz wyraził Tomasz Lis z „Newsweek Polska”. – „Dziennikarze” udający, że nie ma różnicy między demokracją a dyktaturą, niewiele się różnią od propagandowych funkcjonariuszy władzy – napisał. – Uderz stół, a nożyce się odezwą – skomentował to Nizinkiewicz. – Spodziewałem się tak błyskotliwej riposty – zażartował Lis.

Przypomnijmy, że Tomasz Lis od grudnia 2015 roku regularnie uczestniczy w manifestacjach organizowanych przez Komitet Obrony Demokracji (na większości przemawiali liderzy partii opozycyjnych) i zachęcał do tego na Twitterze. W połowie grudnia na demonstracji KOD wygłosił emocjonalne przemówienie, a wydająca „Newsweek” firma Ringier Axel Springer Polska stwierdziła, że nie ma do tego zastrzeżeń, tłumacząc, że Lis zrobił to jako osoba prywatna, a nie dziennikarz.

Z kolei w połowie grudnia ub.r. Tomasz Lis przemawiał na demonstracji przed Sejmem zaraz po tym, jak wskutek wykluczenia z obrad Michała Szczerby posłowie PO i Nowoczesnej zaczęli okupować mównicę. Zachęcał wtedy, żeby dalej blokować politykom PiS wyjazd z terenu parlamentu.

– Panowie. To wygląda jak symetryczne odtwarzanie bójki w barze po drugiej stronie ulicy. Jesteście pewni, że warto? – skomentował sobotnią dyskusję twitterową Tomasz Skory z RMF FM. – Przede wszystkim dziennikarze powinni przestać zajmować się sami sobą. Bo w tym jest główny problem – stwierdził Michał Wróblewski z „Faktu”.

Niektórzy z komentujących ocenili, że dziennikarze nie powinni uczestniczyć w demonstracjach organizowanych przez partie polityczne. – Dziennikarze nie chodzą w marszach. Koniec. Kropka. Bez przypisów i drobnego druku – stwierdziła Dominika Długosz z Polsat News. – Dziwię się, że tak wiele osób w ogóle zamierza dyskutować o tym czy dziennikarz powinien brać udział w jakimkolwiek partyjnym marszu – napisał jej redakcyjny kolega Piotr Witwicki.

– Ujawnił się problem: czy dziennikarze mogą brać udział w marszach. Po tym co niektórzy piszą, nie ma znaczenia czy dodatkowo maszerują – podsumował Marcin Dobski z „Rzeczpospolitej”. – Czytając tt można pokusić się o wniosek, że nadchodząca majówka upłynie pod znakiem wzmożonego brania się za łby – dodał Kamil Durczok z Silesion.pl.

W demonstracjach KOD regularnie brali również udział m.in. dziennikarze „Gazety Wyborczej” (która obszernie zapowiadała i relacjonowała te akcje) oraz „Polityki”. Niektórzy z nich uczestniczyli w spotkaniach organizowanych przez Klub Obywatelski założony przez PO (jako prelegenci na stronie internetowej Klubu wymienieni są m.in. Paweł Wroński, Jacek Żakowski, Piotr Kraśko, Grzegorz Miecugow, Adam Feder, Beata Tadla, Justyna Dobrosz-Oracz i Jan Ordyński).

Z kolei dziennikarze związani z „Gazetą Polską” i „W Sieci” angażowali się w demonstracje popierające Prawo i Sprawiedliwość, jeszcze w okresie zanim ta partia wygrała wybory parlamentarne. Pod koniec marca „Gazeta Polska Codziennie” promowała manifestację przed Sejmem w obronie ministra środowiska Jana Szyszki, za co ten podziękował (wymieniając m.in. członków klubów „Gazety Polskiej”, słuchaczy Radia Maryja i widzów Telewizji Trwam) w płatnym ogłoszeniu w „GPC”.