Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Marek Niechciał w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” stwierdził, że to Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji powinna być ośrodkiem monitorowania pluralizmu i koncentracji w mediach – oraz że powinna zająć się też prasą. Zdaniem prezesa Izby Wydawców Prasy byłby to pierwszy krok do cenzury.
W rozmowie z Barbarą Sową w „DGP” 29 marca br. Marek Niechciał wypowiedział się na temat prac Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego nad projektem repolonizacji mediów, w których uczestniczy UOKiK. Stwierdził: „Osobiście wyobrażam sobie, że to KRRiT powinna być ośrodkiem monitorowania pluralizmu i koncentracji w mediach. Ma wiedzę i doświadczenie. My możemy wyznaczyć niemalże linijką udziały w rynku na podstawie wielkości nakładów czy sprzedaży, ale nie badamy treści. A to kontent jest kluczowy”.
Na pytanie dziennikarki „DGP”, czy w grę może wchodzić zmuszanie wydawców do sprzedaży udziałów, Marek Niechciał odpowiedział: „Porównałbym to do demonopolizacji rynku energetycznego. Dwadzieścia pięć lat temu w jednej firmie były zarówno elektrownia, jak i kable przesyłowe oraz dystrybucja, ale UE wymusiła rozdzielenie własności. Wszystko w trosce o dobro uczestników rynku. W niektórych przypadkach wiązało się to z koniecznością sprzedaży wszystkich aktywów”.
Wypowiedzią prezesa UOKiK oburzony jest prezes Izby Wydawców Prasy Wiesław Podkański: – Myślę, że prezes przekracza swoje kompetencje i wygląda to na pierwszy krok do cenzury w Polsce. Wprowadzenie takiego mechanizmu jest bardzo niebezpieczne. Dla wolności słowa, rozwoju rynku prasy i demokracji. To jak otwieranie puszki Pandory – komentuje.
– Rynek prasy jest od strony właścicielskiej pod kontrolą UOKiK i tak powinno pozostać, a pomysł prezesa tej instytucji rozszerzenia kompetencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o monitorowanie treści trzeba pięć razy obejrzeć pod światło, tak wydaje się ryzykowny – komentuje z kolei Jan Dworak, były przewodniczący KRRiT. – Najważniejsza jest wolność słowa, a przed jej nadużyciem chronią sądy i prawo. Krajowa Rada wprawdzie zajmuje się też treściami nadawców, ale dotyczy to jasno określonych przypadków, głównie ochrony małoletnich. Prezes UOKiK najwyraźniej poddany jest presji politycznej, a w takich warunkach tym bardziej nie należy grzebać przy wolności słowa – kończy Dworak.