Z rynku mediów

Matyszkowicz jest ważnym prezesem tylko na kilku korytarzach przy Woronicza, ale już niekoniecznie przy placu Powstańców, gdzie produkowana jest propaganda, a już na pewno nie przy Nowogrodzkiej. Tam jest obiektem kpin i żartów, popychadłem, kimś na podobieństwo Benny Hilla, którego wszyscy mogą poklepać po głowie, a potem odprawić za drzwi – pisze Marek Twaróg z „Presserwisu” o prezesie TVP, który ponosi odpowiedzialność za kształt wczorajszej debaty wyborczej.

W Weekend.Gazeta.pl zadebiutowały dwa cykle redakcyjne: „Po prostu pieniądze” autorstwa Anny Kality i „Milenialsi”, za który odpowiada Maria Organ.

W sobotę po raz pierwszy na rynku ukaże się nowy ogólnopolski tygodnik opinii „Gazeta na Niedzielę”. Wydawcą jest Instytut Nowych Mediów.

Wrocławski medioznawca Adam Szynol opublikował serię rozmów z byłymi redaktorami naczelnymi dzienników Polska Press, odwołanymi po przejęciu grupy przez państwowy Orlen. Książka „Okiem naczelnych” to wynik jego kilkumiesięcznej pracy badawczej.

Najdłuższe pytanie zadane przez prowadzącą Annę Bogusiewicz we wczorajsze debacie w TVP 1 trwało 1 minutę i 13 sekund i dotyczyło prywatyzacji. Niewiele krótsze pytanie zadał Michał Rachoń o imigrantów (minuta i 11 sekund). Tymczasem politycy mieli na odpowiedzi tylko po minucie na każde pytanie. Telewizja pomyliła też plansze, a na początku debaty Rachoniowi przerwał dżingiel. Jednak największe zamieszanie miało miejsce, zanim jeszcze transmisja się zaczęła. – Propagandziści PiS przygotowali materiał operetkowy, pełen agresji i błędów realizacyjnych – ocenia Wiesław Władyka, komentator „Polityki”.

Jarosław Olechowski, który kierował Telewizyjną Agencją Informacyjną, był najlepiej wynagradzanym pracownikiem Telewizji Polskiej. Przez trzy lata zarobił w sumie 3,5 mln zł. Dziesięciu najlepiej zarabiających pracowników otrzymało w tym czasie łącznie 25 mln zł – podała Najwyższa Izba Kontroli.

Nie dajmy się nabrać, bo to, co Telewizja Polska przygotowała na poniedziałek na godz. 18.30, nie będzie żadną przedwyborcza debatą. TVP udaje, że organizuje debatę, bo jest do tego zmuszona przez prawo, ale robi wszystko, żeby wyszła z tego kuriozalna farsa. A szkoda, bo w krajach o ugruntowanej demokracji debaty telewizyjne liderów największych partii politycznych przed wyborami są świetnie wyprodukowanymi show, zachęcającymi do głosowania.

Podczas dzisiejszej debaty przedwyborczej w Telewizji Polskiej nie będzie wszystkich liderów komitetów. Głównym nieobecnym jest Jarosław Kaczyński, ale także Lewica zdecydowała, że nie będą jej reprezentować przywódcy. Podobnie jak Konfederacja – zabraknie Sławomira Mentzena. Debata może być jednak istotnym punktem kampanii. Tak też było historycznie, choć zdecydowanie większe znaczenie mają telewizyjne starcia przed wyborami prezydenckimi, kiedy uwaga widzów koncentruje się na konkretnych kandydatach, a nie na partiach. Przypominamy ważne debaty przedwyborcze.