Z „Młyńskiej”
Zadymy wpisane w Marsz Niepodległości
Stało się to, co było do przewidzenia. 11 listopada, ulice w centrum Warszawy były miejscem barbarzyńskich zachowań. Pod narodowymi flagami pojawiły się hordy uzbrojonych w race i wyrzutnie bandziorów, którzy jak co roku szukali okazji do zadymy. Organizatorzy tak zwanego nielegalnego Marszu Niepodległości, ci sami od kilku lat z „nadania” wojewody, nie zastosowali się do obostrzeń z tytułu pandemii, zignorowali zakazy władz sanitarnych i to na nich spoczywa odpowiedzialność.
Popieramy protestujące kobiety
W całym kraju, w dużych i małych miastach, trwają spontaniczne manifestacje kobiet protestujących przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, w który stwierdził, że przerywanie ciąży ze względów embriopatologicznych jest niezgodne z Konstytucją. Protestujące kobiety nie zgadzają się, by traktowano je w sposób przedmiotowy, pozbawiano prawa do decyzji, do samostanowienia w nawet najbardziej drastycznych przypadkach nieodwracalnego uszkodzenia płodu.
Znany, znaczący absolwent
16 kwietnia tego roku zmarł Kazimierz Zarzycki (1939–2020), absolwent WSE (1963), krótko pracownik uczelni (1963–1968), znana postać katowickiego establishmentu polityczno dziennikarskiego, niemal od początku zawodowej drogi życiowej. Tuż przed śmiercią ukazało się drukiem obszerne wspomnienie obrachunkowe Moja melodia PRL-u spisane i wydane przez red. Jana Dziadula (Firma Dziennikarska POL-SIL, Katowice 2020), będące w pewnym sensie hołdem oddanym starszemu po piórze koledze. Ale wielowymiarowej postaci Kazimierza Zarzyckiego nie da się zamknąć tylko w przegródce dziennikarza. Był działaczem młodzieżowych organizacji, sportowcem, brydżystą, politykiem oddanym służbie PZPR-u, po zmianie ustrojowej posłem (2001–2005), przedsiębiorcą, reprezentantem wielkiego biznesu. Los nie oszczędził Mu tragedii rodzinnej. Jako że rodowód ma uczelniany oraz utrzymywał selektywne związki ze społecznością akademicką, wydaje się, iż warto o tej postaci i relacjach nieco więcej powiedzieć, przypominając szczególnie czas jego studiów i asystenckiej pracy, mimo iż szybko zdecydował, że z uczelnią wiązać się na dłużej nie będzie. Ale obserwacje i opinie, które w tej narracji ujawnił, są interesującym przyczynkiem do charakterystyki uczelnianego środowiska tamtych lat – szczytowego i schyłkowego PRL-u.