Karwat: Cicho jak w zapomnianym dawnym „Ulu”
100 lat temu panowała typowo listopadowa aura. Dziennikarz, który obserwował wiece w miastach i osadach Górnego Śląska, odnotował, że było chłodno i mocno wiało. Polityczne wiatry nie przyniosły jednak zmian. Niemniej polska prasa nie kryła satysfakcji, że nikt nie skracał przemówień, a wielotysięczne zgromadzenia cierpliwie czekały do końca. Ale to nie były demonstracje „niepodległościowe”. Wschodnia część Górnego Śląska przyłączona została do Polski dopiero 4 lata później. Po co więc nawoływano do manifestacji? I co one dzisiaj znaczą?