Rafał Ziemkiewicz miał pojawić się na trzech spotkaniach autorskich: w najbliższy piątek w Bristolu, w sobotę – w Cambridge, a w niedzielę – w Londynie. Zaprosiła go organizacja Polska Niepodległa.
Jednak jak informowaliśmy w środę, wskutek działań posłanki Rupy Huq z Partii Pracy musiano zmienić lokalizację niedzielnego spotkania w Londynie, które pierwotnie miało się odbyć w restauracji należącej do Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego.
– To skandal w biały dzień. W Wielkiej Brytanii każdy, kto ma jakiś emblemat patriotyczny, jest od razu klasyfikowany jako rasista i ksenofob – powiedział nam Piotr Szlachtowicz. Zadeklarował, że spotkanie z Ziemkiewiczem odbędzie się, ale w innym miejscu.
Z kolei Rupa Huq na łamach „Guardiana” zaapelowała do brytyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, żeby wydano Rafałowi Ziemkiewiczowi zakaz wstępu do Wielkiej Brytanii. – Obecność Ziemkiewicz nie przyczyni się do polepszenia relacji międzyrasowych w Wielkiej Brytanii. Tak jak nawoływałam w Izbie Gmin do wydania zakazu wjazdu Donaldowi Trumpowi, tak sądzę, że Rafał Ziemkiewicz nie jest mile widziany na naszej ziemi. To człowiek mający duży dorobek w zakresie antagonizowania, poprzez zaciekłe komentarze, mniejszości społeczne – uzasadniła.
Publicysta „Do Rzeczy” w wypowiedzi dla „Guardiana” podkreślił, że nie widzi powodów do obaw przed jego spotkaniami autorskimi, ponieważ w jego książkach i artykułach nie ma żadnych treści naruszających prawo. – Wielka Brytania jest terroryzowana przez rozmaite antify. Wobec Polaka jest to szczególnie łatwe, bo moje teksty nie są tłumaczone na angielski, w związku z czym wiedzą tam o mnie tyle, co jakiś lewus im naopowiada. Takie ataki na instytucje publiczne, żeby nie wynajmowały sali „polskim faszystom”, są na porządku dziennym. Trudno się tym przejmować, taki koloryt lokalny – dodał w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Rafał Ziemkiewicz chce przeprosin od brytyjskiej posłanki
Ziemkiewicz przygotował też odpowiedź po angielsku na zarzuty wyrażone pod jego adresem przez posłankę Partii Pracy. Stwierdził, że czuje się skrajnie obrażony i oburzony nazwaniem go przez parlamentarzystkę „neonazistowskim publicystą z Polski”, „prawicowym ekstremistą” oraz oskarżeniem go o rasizm.
Publicysta ocenił, że te zarzuty są zarówno oburzające, jak i śmieszne. Zwrócił uwagę, że napisał 30 książek, z których część sprzedała się w ponad 100 tys. egz., jest jednym z najczęściej wyszukiwanych w internecie polskich dziennikarzy oraz pracuje w tygodniku „Do Rzeczy”, z którym współpracował Jacek Czaputowicz, od niedawna minister spraw zagranicznych. – Nazywanie mnie prawicowym ekstremistą i neonazistą oznaczałoby nazwanie w taki sposób połowy polskiego społeczeństwa i naszego rządu – stwierdził Ziemkiewicz.
Rupie Huq zarzucił, że nie zna jego dorobku ani poglądów. – Rozumiem, że pani Huq nie mówi po polsku, ale przecież jest internet, który pozwala na zweryfikowanie informacji. Ktoś, kto rzuca tak skandaliczne oskarżenia, jest albo nieuczciwy, albo jest po prostu idiotą – skomentował. Jego zdaniem prawdziwym celem brytyjskiej posłanki może być stygmatyzowanie Polaków poprzez przypisywanie im rasistowskich poglądów, tylko dlatego że mieszkają w katolickim kraju. – To naprawdę odrażające. Jeśli ktoś jest tu rasistą, to na pewno nie ja – zaznaczył.
– Mam nadzieję, że pani Rupa Huq zdecyduje się przeprosić i wyrazi ubolewanie. Jeśli nie, spotkam się z nią w sądzie – zapowiedział.
Spotkania odwołano z powodu „najść smutnych panów”
W czwartkowym wydaniu „W tyle wizji” w TVP Info Rafał Ziemkiewicz poinformował, że spotkania w Wielkiej Brytanii nie odbędą się w najbliższy weekend, do czego przyczyniły się wypowiedzi Rupy Huq. – To uruchomiło taką lawinę policyjnych najść: i organizatorzy byli nachodzeni, straszeni, i właściciele, dysponenci obiektów. Nawet restauracji, w której była zarezerwowana kolacja, nie żaden publiczny event. Niestety przychodzi policja i mówi: „Zostaliśmy ostrzeżeni, że ma tu przyjechać człowiek, którego mogą nie lubić mniejszości etniczne, może dojść do zamieszek, my nie chcemy zamieszek. Krótko mówiąc: to nie może się odbyć” – opisał.
– W końcu uznaliśmy, że skoro wszystkie sale zostały w takim trybie przyjścia „smutnych panów” poblokowane, to nie ma sensu w tej chwili, żebym ja tam jechał i się szwendał bezpożytecznie gdzieś po ulicach. Zrobimy to oczywiście jeszcze raz, spotkanie się odbędzie, choćby się miało ostatecznie odbyć na Skypie albo w jakiś inny sposób – dodał publicysta „Do Rzeczy”.
Zarzuty wyrażone pod jego adresem przez posłankę Partii Pracy określił jako „stek pomówień”, a ją samą jako „oszołomkę”, przypominając, że wcześniej apelowała o zakazanie Donaldowi Trumpowi wstępu do Wielkiej Brytanii. Zwrócił też uwagę, że Rupa Huq oskarżyła go o rasizm i islamofobię, ale nie antysemityzm. – Bo ta pani apelowała też o to, żeby Wielka Brytania przeprosiła za to, że przyczyniła się do powstania państwa Izrael. Więc akurat ona sam jest, jak wielu lewicowców, antysemitką – stwierdził.
– Oczywiście nie zamierzam tej sprawy odpuścić, będzie ona miała swój dalszy ciąg i pani Rupa Huq będzie zmuszona mnie przeprosić, choćbym miał ostatni kontusz i ostatnią łyżkę sprocesować – zapowiedział Rafał Ziemkiewicz.