Nominację Ewy Bugały na rzecznika prasowego i dyrektora komunikacji w PKN Orlen skrytykowała zdecydowana większość dziennikarzy aktywnych na Twitterze, m.in. kilku publicystów „Do Rzeczy”. Za to Jacek Karnowski i Ryszard Makowski z „Sieci” stwierdzili, że zatrudnienie Bugały w Orlenie nie jest niczym oburzającym, bo była dziennikarka ma odpowiednie kompetencje do nowych funkcji.
Ewa Bugała, do niedawna jeszcze związana była z Telewizją Polską. Pracowała w redakcji „Wiadomości”, najpierw jako researcherka, a od stycznia 2016 roku jako reporterka. W połowie ub.r. została szefową programów informacyjnych w TVP Info i jednym z gospodarzy nowego programu tej stacji „Nie da się ukryć”. Z Telewizją Polską pożegnała się w połowie stycznia br.
W środę okazało się, że przeszła do Orlenu, gdzie będzie pełniła funkcje dyrektora biura komunikacji korporacyjnej i rzeczniczki prasowej.
Nominację Bugały mocno skrytykowała większość dziennikarzy oceniających to na Twitterze, m.in. publicyści „Do Rzeczy”. – Wiecie, co jest najgorsze w takich nominacjach jak Bugały? Że do porządnych, zdolnych, ciężko pracujących ludzi idzie sygnał: Chcesz zarabiać grubą kasę i się ustawić? To wchodź władzy bez wazeliny, nieważne, co umiesz i czego się nauczyłeś. Potwornie destrukcyjne dla państwa – stwierdził Łukasz Warzecha. – Misiewicz ver. 2.0. Ja bardzo przepraszam, że kpiłem z nominacji Wojciecha Jasińskiego. Potrafił nie wywalać fachowców z automatu, odmówił dokładania do deficytowej spółki górniczej. Na tle Obajtka zaczyna wyglądać jak wybitny fachowiec – dodał.
– Najpierw rano wicepremier Gliński przywołuje do porządku Mazurka, bo zadaje „bezczelne pytania”, (chodzi o wywiad w RMF FM – przyp.red.), teraz była dziennikarka TVP bez doświadczenia w marketingu i PR dostaje ważne stanowisko dyrektorskie w energetycznym gigancie – Orlenie – opisał Marcin Makowski. – „Nie mamy z kim przegrać” się zemści. Bierzcie „specjalistów” z TT do TVP, ludzi bez kompetencji do strategicznych spółek skarbu państwa. Wysyłajcie polityków na wywiady żeby później przywoływali do porządku dziennikarz za niewygodne pytania. Dobra koniunktura nie trwa wiecznie. A dobra zmiana miała zaczynać od etyki – dodał.
– Ostachowicz nie mógł, „nasi” mogą. Kiepski sygnał wysłany do społeczeństwa – zaznaczył Makowski. Przypomniał w ten sposób sytuację z września 2016 roku, kiedy Igor Ostachowicz z kancelarii premiera (gdzie przez kilka lat kierował komunikacją społeczną) przeszedł do Orlenu na funkcję członka zarządu ds. korporacyjnych i komunikacyjnych. Jednak z powodu mocnej krytyki, z jaką jego nominacja spotkała się w mediach, po dwóch dniach zrezygnował z nowego stanowiska. Parę miesięcy później został zewnętrznym doradcą w Deloitte Polska.
– Bugała w Orlenie? Gratulacje. Doświadczenie, talent, kompetencja, wiedza, doświadczenie, fachowość, a wszystko to w pakiecie z ciepłem, życzliwością i skromnością, pracowitością i legendarnym wręcz talentem dziennikarskim – ironizował Wojciech Wybranowski. – Za sprawą Bugały Pis wskrzesił wszystkie stereotypy, które powstały w związku z Misiewiczem. Serio, ktoś mógł uważać, że opozycja nie zauważy atrakcyjnej posady dla Pani Ewy? – zapytał Piotr Semka.
Za to nominacji Ewy Bugały na stanowisko w Orlenie bronili Jacek Karnowski i Ryszard Makowski, publicyści „Sieci”. – Dziennikarka ma kierować biurem prasowym Orlenu. Gdzie tu skandal? Nie wariujcie – napisał Karnowski.
– Był kiedyś taki człowiek, Wiesław Bek się nazywał. W najtrudniejszym momencie władza postawiła go na ważnym froncie propagandy. Ja wiem, że powinienem się spodziewać, ale jednak poziom hipokryzji, kalizmu i akceptacja podwójnych standardów, które reprezentują niektórzy publicyści – apologeci dobrej zmiany są niebywałe. Kosmos po prostu – skomentował wpis Karnowskiego Łukasz Warzecha. – Ja tam uważam, że to super. Liczę na paski informacyjne TVP Info na dachu każdej stacji Orlenu od Przemyśla po Szczecin. I na orlenowskich stacjach w Niemczech oczywiście też – dodał Bartosz Węglarczyk z Onetu.
– Jasne, nie ma żadnego skandalu. Normalna procedura, żeby 29-latka bez doświadczenia w marketingu, PR, pracy w korporacji – obejmowała z miejsca dyrektorskie stanowisko w strategicznej spółce energetycznej. Nie ma szczebli pośrednich – kpił Marcin Makowski. – Jeśli pan chce kierować jakimś biurem prasowym, to proszę walczyć, skoro to ponoć taka wspaniała fucha – odpowiedział mu Jacek Karnowski.
– A ja tam się cieszę, że ktoś kto reprezentuje wartości dobrej zmiany, obejmie ważne stanowisko i nie wątpię, że sobie świetnie poradzi. Po co to od razu tak zazdrościć? – zapytał Ryszard Makowski. – To w takim razie cieszę się, że Pan się cieszy. Nie będę mącić dobrego nastroju, pójdę sobie pozazdrościć gdzie indziej – skomentował jego wpis Marcin Makowski.
Ryszard Makowski swoją dłuższą ocenę przedstawił w felietonie na wPolityce.pl. – Najbardziej może dziwić, że szpicą w krytykowaniu objęcia przez panią Ewę Bugałę stanowiska dyrektora do spraw komunikacji w Orlenie są dziennikarze postrzegani jako prawicowi. Wiadomo dziennikarze tzw. mainstreamu mają obowiązek rytualnego linczu, ale ci, którzy są przynajmniej nominalnie po tej samej stronie barykady co pani Bugała, powinni się chyba chwilę zastanowić zanim ruszą z napuszoną tyradą z najwyższych półek doskonałości moralnej – stwierdził.
Ocenił, że nominacji Bugały nie można porównywać do powołania Igora Ostachowicza do zarządu Orlenu. – Jest dziennikarką, przez sześć lat pracowała w TVP. W młodym wieku potrafiła zaistnieć i zrobić nazwisko, co wcale nie jest proste. Ma jej podlegać między innymi biuro prasowe i media korporacyjne. Więc gdzie tu są te wielkie mecyje? – zapytał.
Zdaniem Makowskiego zakres obowiązków Ewy Bugały w Orlenie jest zgodny z jej doświadczeniem zawodowym, a zatrudnienie jej w firmie można tłumaczyć postulatem, żeby stawiać na młodych. – Poza tym jest proste pytanie. Kogo ma zatrudniać dobra zmiana? Tych, którzy jej sprzyjają, czy tych, którzy mają o niej jak najgorsze zdanie i chętnie by się przyczynili do upadku rządu PiS i jego koalicjantów. Szczególnie w firmach strategicznych, a do takich z pewnością należy Orlen trzeba mieć tzw. swoich ludzi i to nie podlega żadnej dyskusji – uważa publicysta „Sieci”.
– Kiedyś śpiewałeś taką świetną piosenkę: „Mam władzę i mam posady, i rozdaję je bez żenady…”. No, ale to było za władzy niesłusznej. Teraz jest słuszna, więc pewnie już nie pamiętasz – napisał do Makowskiego na Twitterze Łukasz Warzecha, komentując ten felieton. – Ależ Łukasz, pamiętam doskonale tę piosenkę i jak zauważyłeś w tym artykule nie ma pochwały nepotyzmu. Natomiast podpowiedz jak porządkować państwo bez zatrudnienia „swoich” ludzi w newralgicznych punktach. Dla czystości sprawy wszyscy poplecznicy PiS powinni być bezrobotni? – zapytał publicysta „Sieci”. – Proszę Cię. „Młoda kobieta, która chce się realizować zawodowo”. Nagroda za wyjątkowo tępą propagandę. Wszyscy to widzą. Jak można się na coś takiego zgadzać? – odparł Warzecha.
– No chyba 29 lat to jeszcze młoda. To co nazywasz kolorowo „tępą propagandą”, można tez nazwać punktem widzenia. Nie jestem zachwycony przekazem TVP, ale niestety w sytuacji, gdy TVP jest jedynym miejscem narracji dobrej zmiany potrzebna jest wyraźna narracja – ocenił Ryszard Makowski. – Nie chce mi się ciągnąć rozmowy. Jestem ogromnie rozczarowany Twoją postawą, tyle mogę napisać. „Dobra, zmiana”, a nie „dobra zmiana” – skomentował publicysta „Do Rzeczy”. – To przykro mi. Naprawdę nie chciałem Cię rozczarować, ale uważam, że ten gremialny atak na panią Bugałę, której nawet nie znam, jest nieuzasadniony. Mogę tylko dodać, że nie kierują mną względy partykularne, bo jeśli chodzi o moje sprawy, to dobra zmiana jest bardzo taka sobie – odpowiedział Makowski.