Surowe kary dla dwóch dziennikarzy PAP za opublikowanie tekstu o rzekomym wpisie Mateusza Morawieckiego

Wojciech Surmacz

Dwie osoby z Polskiej Agencji Prasowej zostały ukarane opisanie jako prawdziwego wpisu z fałszywego profilu twitterowego premiera Mateusza Morawieckiego. – Kary są surowe, ale zostaną wewnętrzną tajemnica spółki – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Wojciech Surmacz, prezes PAP.

W niedzielę 14 stycznia na fałszywym koncie twitterowym premiera Morawieckiego ukazał się wpis, wskazujący na to, że szef rządu popiera Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Polska Agencja Prasowa na podstawie tego wpisu przygotowała depeszę, która pojawiła się w serwisie tuż przed godz. 16, anulowano ją dokładnie 22 minuty później. Jednak w międzyczasie zamieściło ją sporo serwisów internetowych, które po dementi z PAP szybko ją wycofały.

Dziennikarze aktywni na Twitterze skrytykowali PAP za błąd. – Bardzo źle jest z Polską Agencją Prasową skoro daje się wkręcić w fejkowe konto premiera. Kiedyś taka sytuacja nie mogłaby się zdarzyć – ocenił Sławomir Wikariak z „Dziennika Gazety Prawnej”.

Wojciech Surmacz, niedawno wybrany prezes Polskiej Agencji Prasowej, w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl stwierdza, że taka wpadka nie mogła zostać bez konsekwencji. – Oczywiście ukarane zostały dwie osoby: ta, która podała fałszywego twitta do depeszy, oraz wydawca. To są surowe kary, ale o szczegółach nie chcę mówić. To są wewnętrzne sprawy firmy – podsumował.

Surmacz jest szefem PAP od początku stycznia br. Nominowany na to stanowisko został przez Radę Mediów Narodowych. Przywrócenie wysokiej rangi Agencji było tym, czym przekonał do siebie członków RMN. – Potencjał Agencji był niewykorzystywany, uważam, że to instytucja bardzo zaniedbana pod tym względem. Gdy pracowałem jako dziennikarz, wielkim wyróżnieniem zawsze było to, że PAP cytował fragment mojego tekstu. To była nobilitacja, ale to się teraz bardzo zmieniło. Odnoszę wrażenie, że dużo jest do zrobienia w PAP. Dziś Agencja nie jest w stanie – przez zaszłości historyczne – konkurować jak równy z równym z takimi agencjami jak Reuters, Bloomberg czy AFP. Chciałbym to zmienić – mówił dla Wirtualnemedia.pl tuż po wyborze.

Fałszywe konto uruchomiono zaraz po tym, jak miesiąc temu Morawiecki został premierem. Polityk swój prawdziwy profil założył dwa dni później.