Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał wyrok pierwszej instancji nakazujący wydawcy i redaktorowi naczelnemu „Sieci” (spółce Fratrii i Jackowi Karnowskiemu) przeproszenie dziennikarki TVN24 Moniki Olejnik za zamieszenie jej zdjęcia przy tekście „Brunatne pióra”. Przy czym przeprosiny nie zostaną zamieszczone na pierwszej stronie pisma.
Artykuł „Brunatne pióra” znalazł się w wydaniu tygodnika „W Sieci” (wówczas, jest obecnie pod nazwą „Sieci”) z połowy października 2013 roku. W tekście opisano ataki dziennikarzy na Kościół katolicki. Obok znalazło się zdjęcie Moniki Olejnik, mimo że w artykule w ogóle o niej nie wspomniano.
Olejnik pozwała wydawcę i redaktora naczelnego tygodnika, uznając, że publikacja jej fotografii w takim kontekście narusza jej dobra osobiste. Szef „Sieci” Jacek Karnowski tłumaczył, że dziennikarka TVN24 jako osoba publicznie musi liczyć się z tym, że jej wizerunek będzie zamieszczany w publikacjach mediów związanych z jej pracą dziennikarską.
W lutym 2016 roku Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że redaktor naczelny i wydawca „Sieci” mają zamieścić (na pierwszej stronie tego tygodnika i „Gazety Wyborczej”) osobne przeprosiny skierowane do Moniki Olejnik oraz zapłacić 25 tys. zł na Fundację Radia ZET (w pozwie dziennikarka domagała się 50 tys. zł).
Uzasadniono, że zdjęcie zamieszczono, żeby zdyskredytować Olejnik, tymczasem w 20 przeanalizowanych odcinkach prowadzonego przez nią programu „Kropka nad i” nie dopatrzono się ataków na Kościół katolicki.
Pozwani złożyli apelację. W czwartek Monika Olejnik poinformowała na Facebooku, że została ona oddalona przez Sąd Apelacyjny w Warszawie, który nakazał wydawcy i naczelnemu „Sieci” publikację osobnych przeprosin dla dziennikarki oraz zapłatę 25 tys. zł na wskazany cel społeczny. – Pamiętajmy – nawet jeśli się nie zgadzamy, powinniśmy się szanować! – skomentowała Olejnik.
Michał Karnowski, członek zarządu Fratrii ds. redakcyjnych, przekazał portalowi Wirtualnemedia.pl, że Sąd Apelacyjny zmienił miejsce publikacji przeprosin: nie na pierwszej stronie, tylko na jednej z dalszych. Zapowiedział, że po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku zdecyduje, czy składać skargę kasacyjną. – Na pewno nasi prawnicy wykorzystają każdą możliwą ścieżkę, by bronić prawa mediów do pisania, a czasami nawet do pomyłki – zaznaczył.
Karnowski nie ukrywa, że dla Fratrii zasądzona kara jest dużym obciążeniem finansowym. – To dla nas bardzo duża kwota. I tak działamy na trudnym rynku prasowym, mamy wiele problemów, a wskutek działań Moniki Olejnik będziemy musieli się wyzbyć kilkudziesięciu tysięcy złotych – stwierdził.
– Zawsze z ogromnym zdziwieniem przyjmuję sytuacje, w których najpotężniejsi ludzie mediów, dysponujący wielkimi narzędziami komunikowania, idą do sądu, żeby ściągać na nas dolegliwe kary za teksty, z którymi się nie zgadzają. Pani Monice Olejnik gratuluję dobrego samopoczucia, ma duże szanse, żeby zostać zapamiętana jako ta, która innych dziennikarzy ciągała po sądach – powiedział nam Michał Karnowski.
Monika Olejnik przegrała inny proces z „Sieci”, a wygrała spór z wydawcą „Resortowych dzieci”
Publicystka TVN24 pozwała też tygodnik „Sieci” za okładkę z grudnia 2013 roku, na której umieszczono fotomontaż z jej wizerunkiem obok Wojciecha Jaruzelskiego i napisem: „Dzieci esbeków i ludzie PZPR rządzą w mediach”. W październiku 2015 roku Sąd Okręgowy w Warszawie w całości oddalił pozew.
Za to Monika Olejnik wygrała proces z wydawcą pierwszej części „Resortowych dzieci” (dotyczącej mediów) za umieszczenie wzmianki o dziennikarce na okładce tej książki. – Nigdy nie byłam w żadnej organizacji partyjnej – ani w PZPR, ani w ZSMP – a na okładce książki Doroty Kani i jej towarzyszy jestem w czerwonym krawacie. A ja tylko raz w życiu miałam na szyi czerwony krawat! – uzasadniała publicystka.
Sąd nakazał wydawcy „Resortowych dzieci” usunięcie nieprawdziwych informacji o Monice Olejnik z kolejnych wydań książki oraz przeproszenie dziennikarki na łamach „Rzeczpospolitej”, „Gazety Polskiej Codziennie” i „W Sieci”. Przeprosiny opublikowano jesienią 2014 roku.