Zmarł Edmund Wojnarowski. Człowiek radia, teatru, ale także zapalony pedagog i.. satyryk. Ta ostania specjalizacja wiązała się nie tylko z uprawianą przezeń twórczością, ale i z charakterem – pan Mundek wyobraźnię miał błyskotliwą, a język cięty, choć ostrzył go przede wszystkim na surrealistycznych żartach, a nie na kolegach, dla których miał wiele cierpliwości.
Góral z pochodzenia – urodził się 21 września 1930 r. w Starym Sączu, Ślązakiem został z wyboru, choć przyjechał do nas trochę z przymusu. Po ukończeniu polonistyki w Uniwersytecie Jagiellońskim otrzymał tzw. nakaz pracy w szkole w Zabrzu i przez 7 lat był polonistą w tamtejszym liceum. Lubił uczyć i lubił młodzież; z wieloma byłymi uczniami utrzymywał kontakt do końca życia, a oni odwiedzali go w chorobie.
Polski dramaturg, poeta, dziennikarz, publicysta, twórca radiowy. Jego sztuki wystawiane były w teatrach lalek, publikowane w czasopismach, a niektóre z nich swoje prapremiery miały na antenie radiowej, w formie słuchowisk, później także pokazywane na deskach teatru telewizji. Publikował m.in. w miesięczniku “Śląsk”, w “Kurierze Starosądeckim”, w “Panoramie”, czasopiśmie Teatr Lalek i biuletynie Animator.
Przez 50 lat związany był z Radiem Katowice (m.in., jako szef Redakcji Rozrywkowej, potem jako zastępca dyrektora do spraw programowych). Trudno by tu było wymienić to wszystko, co wyszło spod jego pióra. Przypomnieć warto jednak “Psa na portierni” – kabaret, przy pomocy, którego pierwszy raz po wojnie gwara śląska pojawiła się znowu na antenie radiowej, nie tylko w formie etnicznej dokumentacji, stworzenie pierwszej na antenie w Polsce akcji antynikotynowej (“Audycja dla niepalących”) oraz wyemitowanie pierwszego w kraju słuchowiska stereofonicznego “Paweł i Gaweł”. Od 1995 aż do 2003 roku na tejże antenie prawie w każde niedzielne przedpołudnie wygłaszał swoje “Rozważania na oklepany temat”. Był też szefem Redakcji Teatralnej śląskiej TV.
Nie sposób pominąć jego udziału w stworzeniu w Katowicach kabaretu “Śruba”. Zajmował się również rysunkiem satyrycznym publikował m.in. w “Szpilkach” i tygodniku “Kocynder”. Jako reżyser zrealizował wiele audycji radiowych, ale również kilka własnych sztuk w teatrach lalek.
Edmund Wojnarowski rozstał się z dydaktyką, bo zafascynował go eter. W Polskim Radiu Katowice był szefem redakcji zwanej umownie rozrywkową, w której powstawały audycje autorskie prezentujące wydarzenia kulturalnie i coś, co dziś nazwalibyśmy kabaretem literackim. Pan Mundek i jego koledzy – redaktorzy, pisarze i aktorzy – często sami tworzyli teksty satyryczne, nic więc dziwnego, że wkrótce powołali do życia “Śrubę”. To był jedyny wówczas teatrzyk literacki o-kabaretowym zacięciu, jaki działał na Śląsku po II wojnie światowej. Pan Mundek zawsze wspominał go z sentymentem.
Z radia zwolniono go w stanie wojennym, ale po kilku latach wrócił i pełnił w nim funkcję zastępcy redaktora naczelnego do spraw programowych.
Drugą wielką miłością red. Wojnarowskiego był teatr. Znał go od środka; pracował jako kierownik literacki w Teatrze Nowym w Zabrzu, szefował redakcji teatralnej Telewizji Katowice, na wiele lat związał się ze Śląskim Teatrem Lalki i Aktora “Ateneum”. Świat animacji fascynował go nieodmiennie i tak bardzo, że wkrótce zaczął pisać sztuki dla młodych widzów. Często wykorzystywał w nich motywy baśniowe w zadziwiający sposób łącząc tradycję śląskich i góralskich podań ludowych. Pytałam go kiedyś: skąd ta wierność “tym lalkom i tym opowieściom”?
– Lalka to idealny symbol dwoistości natury ludzkiej – mówił – ale też byt osobny. Dobrze animowana i wyposażona przez pisarza w ciekawy charakter potrafi czasem powiedzieć więcej o kondycji człowieka niż żywy aktor, choć ja najbardziej lubię łączyć plan żywy z lalkowym. Świat kukieł to także najwcześniejsze wspomnienia. Moja babka była osobą o niesamowitej wyobraźni i wyjątkowym darze opowiadania. Tradycyjne góralskie baśnie nasycała jakimś niezwykłym sur- realistycznym – jak z Dalego – klimatem. Najpierw opowiadała mi choćby historię Janosika, a chwilę potem własną makabreskę “o złotej nodze i czerwonych płucach”. No i gdzie pokazać świat całkowicie wywiedziony z fantazji, jeśli w teatrze lalek? Materializowanie nieistniejących rzeczywistości to moje ulubione zajęcie. Uwielbiam patrzeć, jak dzieci akceptują te wymyślone światy i na ich baśniowej aurze uczą się prawdziwego życia.
Edmund Wojnarowski napisał kilkanaście sztuk dla dzieci, z których większość miała prapremiery na scenie “Ateneum”, ale potem grana była na scenach całej Polski. Dla mnie najpiękniejszą i najmądrzejszą ze sztuk Wojnarowskiego pozostaje “Ballada o bochenku chleba”, która doczekała się prawie 20 realizacji. On nie miał swojej ulubionej; przeżywał każdą premierę, bo opinie recenzentów cenił, ale przede wszystkim patrzył na reakcję dzieci.
Koledzy z Teatru “Ateneum” mówią, że trudno im będzie bez Edmunda, który nigdy ich nie opuścił. Gdy trzy lata temu powaliła go ciężka choroba, wciąż dla swojego teatru pisał. Na afiszu “Ateneum” pozostaje baśń “O smoku Grubeloku”…
* * *
Na jubileusz 50-lecia pracy twórczej Edmunda Wojnarowskiego w marcu 2003 roku, na łamach “Dziennika Zachodniego” Krzysztof Karwat napisał:
W Teatrze “Ateneum” odbyła się w czwartek wyjątkowa uroczystość. 50 lat pracy twórczej obchodził Edmund Wojnarowski. Wybór miejsca nie był przypadkowy. Z tą zasłużoną instytucją Wojnarowski jest związany “od zawsze”.
Mijają lata, a on nadal swoje talenty oddaje dziecięcej publiczności teatralnej. Jego liczne sztuki chętnie grywane są nie tylko w Katowicach, ale także w wielu innych miastach.
Ten gatunek twórczości stanowi istotną, lecz nie jedyną część dorobku jubilata. Jego nazwisko kojarzymy przede wszystkim z najlepszymi latami Radia Katowice. Wojnarowski pracował w tej firmie – z przerwą na stan wojenny – kilkadziesiąt lat, tworząc popularne cykle audycji kulturalnych, literackich i satyrycznych. Bo też człowiek ten w zadziwiający sposób łączy w sobie dwa, zdawałoby się, sprzeczne temperamenty – subtelnego liryka i ciętego satyryka.
Starsi katowiczanie zapewne pamiętają katowicki kabaret “Śruba”. Do dziś mówi się o nim, że był najlepszym i właściwie jedynym kabaretem literackim na powojennym Górnym Śląsku. Animatorem i współtwórcą “Śruby” był właśnie Wojnarowski.
Czwartkowa uroczystość miała familijny ciepły charakter. Taki zresztą w prywatnym kontakcie zawsze był i jest jubilat. To człowiek, który należy do coraz rzadszego, bo wymierającego gatunku dziennikarzy i twórców, o których można i trzeba powiedzieć: intelektualiści.
Po uroczystym spektaklu i obejrzeniu okolicznościowej wystawy większość teatralnych gości przeniosła się do nieodległej siedziby Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego. Tam odbył się wieczór autorski jubilata.
Krzysztof Karwat