Obok informacji o aktualnej sytuacji powodziowej można też trafić na reklamy kaloszy w promocyjnej cenie, kurtek przeciwdeszczowych czy asystenta AI, który pomoże uratować firmę. – W ostatnich dniach widać, że niektóre firmy widzą okazję do nieprzemyślanych kampanii RTM (real-time marketing). Takie kampanie są nie tylko nietaktowne i pozbawione empatii, ale również nieodpowiedzialne, a dodatkowo mogą przerodzić się w bojkot konsumencki i kryzys wizerunkowy – komentuje Anna Parysz z SEC Newgate.
Gdy od kilku dni mieszkańcy południowo-zachodniej Polski walczą z powodzią, tracą dorobki życia, martwią się o swoje rodziny, niektórzy marketerzy promują się – pośrednio i bezpośrednio – nawiązując nie tylko do deszczowej pogody, ale i samej powodzi.
W ostatnią niedzielę, gdy pod wodą znalazły się takie miejscowości, jak Kłodzko, Głuchołazy czy Lądek-Zdrój, klubowicze otrzymali od firmy obuwniczej CCC SMS z informacją o promocyjnej cenie na kalosze, a na Facebooku wyświetlała się podobnej treści reklama słowackiej marki obuwniczej Dedoles z hasłem: “Niech pada. Kolekcja na deszczowe dni”. Biuro prasowe CCC nie odpowiedziało na nasze pytania o cel i zasadność tej kampanii.
Także na Facebooku w poniedziałek można było zobaczyć reklamę aplikacji FastTony ze zdjęciem rwącej wody i napisem: “Powódź nie zniszczy firm w internecie, a Twoją?”. Wpis nad nim zaczynał się od słów: „xPowodzie, xTornada, xInwazja Rosji… To wszystko wpłynie na Twoją firmę, jesteś na to gotowy?”. Dalej firma zachęca do skorzystania z asystenta AI w swojej firmie.
Jeszcze dalej poszedł klub piłkarski GKS Tychy. Zamieścił na platformie X wpis z grafiką “Alert RCB” o treści: “W ostatnim czasie dostajecie sporo komunikatów, ale ten alert trzeba potraktować bardzo poważnie. Do zobaczenia w epicentrum piłkarskich wydarzeń!”.
Dalej zamieszczono komunikat w formie podobnej do tej, którą mają alerty wysyłane przez Rządowe Centrum Bezpieczeństwa.
„UWAGA! W najbliższy poniedziałek od godziny 19:00 mieszkańcy Tychów nie mogą przebywać w swoich domach i spacerować po ulicach miasta. Wszyscy muszą pojawić się w epicentrum wielkich piłkarskich wydarzeń”.
W poniedziałkowe popołudnie zwróciliśmy się do rzecznika klubu GKS Tychy z prośbą o komentarz dotyczący tego wpisu. Odpowiedzi nie dostaliśmy, ale niedługo potem przy wspomnianym wpisie na X pojawił się dopisek Klubu: “Mamy na uwadze, iż w obecnej sytuacji tweet byłby zupełnie nie na miejscu. Pragniemy zwrócić uwagę, że był on publikowany, kiedy sytuacja w kraju nie stanowiła zagrożenia. Zapewniamy, że solidaryzujemy się ze wszystkimi poszkodowanymi w wyniku powodzi. Nie chcieliśmy nikogo urazić, bo zdajemy sobie sprawę, jaki ludzki dramat wydarzył się w wielu polskich domach”. Mimo licznej krytyki ze strony komentujących ten wpis, klub go nie usunął i nie przeprosił.
Droga donikąd
Zdaniem Anny Parysz, managing partnerki w agencji SEC Newgate wykorzystywanie powodzi jako tła dla promocji produktów, jak np. kalosze czy asystent AI, który działa w każdych warunkach, to nie tylko ryzyko negatywnych konsekwencji wizerunkowych, ale również działanie budzące poważne wątpliwości moralne.
– Żerowanie na tragedii, to droga donikąd, choć w ostatnich dniach widać, że niektóre firmy widzą w tym okazję do nieprzemyślanych kampanii RTM (real-time marketing). Takie kampanie są nie tylko nietaktowne i pozbawione empatii, ale również nieodpowiedzialne, a dodatkowo mogą przerodzić się w bojkot konsumencki i kryzys wizerunkowy – podkreśla ekspertka.
Dodaje, że każda aktywność marek, zwłaszcza w obliczu takiej tragedii, powinna być wyważona, przemyślana i dostosowana do okoliczności. – Zamiast wykorzystywać powódź do zwiększenia sprzedaży, lepszym rozwiązaniem byłoby realne wsparcie poszkodowanych, np. poprzez pomoc finansową lub materialną, jak nieodpłatne przekazanie produktów danej firmy – podpowiada Anna Parysz.
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl zaznacza, że w przypadku działań RTM nie ma też mowy o tłumaczeniu się wcześniej zaplanowaną kampanią. – Zresztą każdą kampanię można dostosować lub wstrzymać. W obliczu kryzysu należy jednak podejmować szybkie decyzje, a nie ignorować bieżące realia, a akurat social media, w odróżnieniu do innych kanałów, na takie działania pozwalają – wskazuje Anna Parysz.