W tej historii jest jak w hitchcockowskim thrillerze. 28 marca br. Wirtualna Polska opublikowała tekst Patryka Słowika zatytułowany „Sienkiewicz, Wrzosek, Wolne Sądy i wniosek. Jak prokurator walczyła o wolne media”. Artykuł stawiał w złym świetle niezwykle popularną prokurator, zasłużoną w walce o niezależną prokuraturę w czasach rządów PiS. Słowik – w skrócie – ujawnił, że Ewa Wrzosek skorzystała z pomocy prywatnej kancelarii, by przygotować pisma wysłane potem do sądów okręgowych w czasie przejmowania mediów publicznych z rąk ludzi PiS.
Materiał Słowika szybko zyskiwał na popularności – sam tweet autora z linkiem do tekstu osiągnął w ciągu dwóch tygodni ponad 300 tys. wyświetleń. Chętnie ten materiał promowała polska prawica. Nic dziwnego, Ewa Wrzosek przez lata uwierała polityków i zwolenników PiS. Prokuratura wszczęła postępowanie, a dystansujące się od niej stanowisko wydało nawet stowarzyszenie Lex Super Omnia, do którego Wrzosek należy.
KULA ŚNIEŻNA
Początkowo w mediach społecznościowych tekst Słowika zbierał pochwały. O 7.44 Szymon Jadczak z WP naciskał na ministra sprawiedliwości: „Czekamy na reakcję @Adbodnar. Brak reakcji też będzie wymowny”. Paweł Kapusta, szef Jadczaka i Słowika, przed ósmą rano kpił: „Po publikacji dzisiejszego tekstu na @PatrykSlowik ruszyli gniewnie i agresywnie przedstawiciele uśmiechniętej Polski”.
Ale żarty trwały krótko. Wkrótce pojawiła się ogromna liczba komentarzy krytykujących redakcję WP. Dlatego o 9.39 Jadczak informował: „Dziś WP jest atakowana przez silnych razem za tekst @PatrykSlowik o Ewie Wrzosek”.
Większość internautów przypominała dziennikarzom WP współpracę reklamową i promocyjną ich firmy ze Zbigniewem Ziobrą za miliony złotych z Funduszu Sprawiedliwości. Wreszcie pada hasło „Krzysztof Suwart wrócił” – tym imieniem i nazwiskiem podpisywano kiedyś w WP propagandowe laurki dla pisowskiej władzy i jej ludzi.
Internauci sugerują, że tekst Słowika miał przykryć głośną aferę – zatrzymania i przeszukania u ziobrystów związane z malwersacjami finansowymi w Funduszu Sprawiedliwości. Tego samego, z którego WP w przeszłości czerpała miliony. Patrykowi Słowikowi internauci wypominali nagrody, jakie odbierał w konkursach z rąk ludzi PiS. Ale częściej atakowany był popularniejszy na Twitterze Szymon Jadczak. W ostatnich miesiącach już kilka razy naraził się zwolennikom nieformalnej grupy SilniRazem, opisując m.in. Pabla Moralesa – twitterowicza, który miał pracować dla Platformy Obywatelskiej.
Ale najczęściej padało pytanie: „Kim jest Suwart?”. Pisał to też Paweł Kasprzak, lider Obywateli RP, który pod tweetem Pawła Kapusty, naczelnego WP, zamieścił: „Co słychać u Suwarta? (…) Poznamy tożsamość typa?”.
WSPARCIE OD PRAWICY
29 marca oliwy do ognia dolewa premier Donald Tusk, pisząc: „Tym, którzy bezinteresownie odważyli się kilka lat temu wystąpić przeciw kłamstwom i złodziejstwu władzy, należy się szacunek. Szczególnie od tych, którzy na współpracy z tą władzą nieźle zarabiali. Wiecie, o czym mówię”.
Krytyka internautów nabrzmiewa. 30 marca Jadczak pisze już o „fanatykach”, którzy „atakowali” autora i WP. „Zamiast mnie wyzywać, obrażać, atakować moją rodzinę, po prostu mnie zablokujcie” – apeluje.
Jeszcze 29 marca autor tekstu Patryk Słowik pisał lekko: „Pewien dziennikarz śledczy:) wypisuje i wydzwania do moich znajomych, by pytać o moje związki z Funduszem Sprawiedliwości”. Ale już 1 kwietnia ton jego tweetów jest poważny. „Całkiem na serio” pisał o „masowej skali akcji cancelowania WP”. Oraz: „Widziałem na YouTube już akcję protestacyjną – apele do WP, że mam zostać zwolniony z pracy, bo inaczej zły los czeka portal”. 2 kwietnia już nieco zrezygnowany dodaje: „Generalnie szkoda mi czasu na prostowanie wszystkich bzdur wypisywanych od kilku dni na mój temat”.
Wicenaczelny Wirtualnej Polski Kamil Karnowski kilka dni wcześniej bronił swojej firmy i jej dziennikarzy: „#wolnemedia niestety nowej władzy już się znudziły. No ale to nie powstrzyma nas przed patrzeniem jej na ręce. Ani tej, ani żadnej innej”.
Tyle że krytyka i hejt pod adresem najbardziej znanych twarzy WP są już tak powszechne, że w komentarzach trudno znaleźć jakiekolwiek opinie pozytywne. Słowa wsparcia płyną za to z zaskakujących stron. Radosław Poszwiński (NaTemat zrecenzował go kiedyś: „Ze zwykłego trolla awansował na specjalistę od mediów społecznościowych w TVP Info”) pisał do Słowika „Trzymaj się Patryk”. Jerzy Kwaśniewski z Ordo Iuris też słał ciepłe słowa: „I niezmiennie za ten zawodowy konserwatyzm pana cenię”. Internauci żartowali, że to chyba pocałunki śmierci.
Dostaje się nawet dziennikarzom spoza WP, którzy w jakikolwiek sposób wsparli redakcję. Klaudiusz Ślezak pisze, że po tym jak w Radiu Nowy Świat opowiedział o sprawie prokurator Wrzosek, został nazwany „PiS-owską presstytutką”.
W wyważonym wpisie Ewa Siedlecka z „Polityki” – szanowana autorka w wielu środowiskach – niejednoznacznie ocenia działania prokurator Ewy Wrzosek. Jadczak podał go dalej sześć razy. Promowali go także kolejno: Patryk Słowik, Krzysztof Izdebski, Maciej Bąk, Sławomir Wrona z WP. Wreszcie Jadczak sam skomentował: „Ewa Siedlecka zna się na prawie i bardzo nie lubi PiS. A mimo to krytycznie ocenia postawę Ewy Wrzosek”. Pozostali podkreślali co innego: że nawet tak ceniona w środowisku dziennikarka jest krytykowana przez internautów.
Lecz jeden brak jest zauważalny – dziennikarka WP oraz Dziennikarka Roku Bianka Mikołajewska, renomowana autorka i redaktorka, milczy w tej kwestii. 28 marca żaden jej tweet nie dotyczył tekstu Słowika czy obrony WP przed krytyką. Po tym dniu jej konto na platformie X milknie zresztą całkowicie. Ten brak jest najwyraźniej dostrzegalny w WP, bo 3 kwietnia Jadczak aż osiem razy podał tweety Mikołajewskiej, rozprawiającej się bezpośrednio lub pośrednio z zarzutami dotyczącymi Suwarta. Wszystkie były archiwalne, sprzed pół roku, roku lub półtora.
3 kwietnia Mikołajewska już de facto nie pracowała w WP.
KRYCIE TAJEMNICY
Kula śnieżna toczy się dalej – tym razem za sprawą Elizy Michalik. 2 kwietnia na swoim kanale na YouTubie Michalik publikuje filmik zatytułowany „Wirtualna Polska i kasa od Ziobry”. Przypomina w niej aferę Suwarta i krytykuje WP. „Nie można brać pieniędzy od polityków za pisanie o nich dobrze i nazywać się »redakcją«, »medium« czy »dziennikarzem«. Takie zachowanie oznacza, że robi się biznes, do którego media są tylko przykrywką, mającą dodać wiarygodności” – pisze pod nagraniem. W materiale pyta: „Jak się czują ci uczciwi, przyzwoici dziennikarze w WP, których jest większość, wiedząc, że ich pensje były wypłacane z Funduszu Sprawiedliwości – ukradzionego przez Ziobrę z pieniędzy dla ofiar przestępstw?”.
Michalik twierdzi, że Suwartem są trzy osoby odpowiedzialne za pozyskiwanie finansów dla WP, ale nie wymienia ich nazwisk. Przesunięcie Tomasza Machały, naczelnego w czasach Suwarta, na inne stanowisko w WP nazywa „przeniesieniem do innej parafii”.
W rozmowie z „Press” Eliza Michalik dodaje: – Nigdy nie atakowałam Jadczaka, Słowika czy Michalskiego. Są świetnymi dziennikarzami śledczymi, których szanuję i dlatego właśnie uważam, że powinni tu i teraz przeprowadzić dochodzenie i ujawnić opinii publicznej, kim jest Suwart. Takie sekrety są dla redakcji zawsze toksyczne, bo na dłuższą metę zatruwają ją samą i pracujących w niej dziennikarzy. Jeśli redakcja ma taką tajemnicę, to nie jest wolna. Musi kryć tę tajemnicę.
Dwa tygodnie później Michalik w nagraniu na YT ujawnia, że prawnicy WP przysłali jej przedsądowe wezwanie, w którym żądają przeprosin za „naruszenia dóbr osobistych” WP. Odczytuje litanię zarzutów. Odmawia przeproszenia. Uważa, że to typowe nękanie sądowe, które ma zamknąć jej usta. – Podejrzewam, że WP chodziło o to, bym usunęła z YT film o Ziobrze i pieniądzach z Funduszu Sprawiedliwości, a potem ze strachu po prostu przestała poruszać ten temat. To się nigdy nie wydarzy” – dodaje w rozmowie z „Press”.
Reaguje polityk Roman Giertych. W połowie kwietnia wysyła do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Adama Bodnara interpelację poselską. Oczekuje wszczęcia śledztwa na temat „jednego z wątków przestępczej działalności Funduszu Sprawiedliwości” dotyczącego Suwarta. Przyznaje, że powodem interpelacji jest „bezczelny atak prawny ze strony właściciela tego portalu na jedną z najlepszych i najbardziej bezkompromisowych dziennikarek w Polsce”. Też uważa to za SLAPP, czyli nękanie sądowe.
„Naprawdę jest czas, by tę sprawę publicznie położyć przed oczyma czytelników, bo ta sprawa musi być wyjaśniona” – pisze. Podkreśla, że „większej podłości w relacjach media–rząd nie może być” niż płacenie za reklamy zachwalające polityków z pieniędzy publicznych. Chce ukarać osoby za to odpowiedzialne.
ZAWRACANIE GŁOWY SUWARTEM?
Dominika Długosz z „Newsweek Polska”, aktywna w komentowaniu tej sprawy, mówi mi: – Cała akcja jest wyłącznie zemstą internautów za artykuł o prokurator Wrzosek.
To jedynie zdanie, jakie pozwala zacytować. Uważa, że stawianie zarzutów Jadczakowi czy Słowikowi, którzy nie mają nic wspólnego z Suwartem, jest „obrzydliwe” Dodaje, że „Press” – opisując to zjawisko – włącza się w ten „syf”, który ma na celu „zastraszanie dziennikarzy”. 17 kwietnia pisze na platformie X o „nagonce na dziennikarzy”. „Nie, nie jesteście Państwo w tej sprawie bojownikami o prawdę. Robicie dokładnie to samo, co PiS robiło przez 8 lat. Teraz każdy z nas się 5 razy zastanowi czy chce mieć Was na głowie, zanim coś napisze. Gratulacje”.
Eliza Michalik oponuje w rozmowie z „Press”: – WP nie spotkał żaden atak, tylko normalna krytyka, na którą w mediach trzeba być przygotowanym. Każdy ma prawo komentować ich pracę – na tym polega wolność słowa.
Dziennikarka dodaje, że wykłócając się z internautami domagającymi się wyjaśnienia sprawy, dziennikarze WP zachowują się, jakby nie wiedzieli, czym jest debata publiczna. „Jakby byli w oblężonej twierdzy” – dodaje.
Patryk Słowik uważa, że w krytyce, jaka spłynęła na portal, w którym pracuje, najistotniejsze było to, że nie pojawiły się żadne merytoryczne uwagi do tekstu. Za to bywały takie jak: „Chamie, brałeś pieniądze od Ziobry, oddaj wszystko”. W skrajnych przypadkach pisano do niego: „Najlepiej gdybyś umarł” albo „Dobrze by było, gdyby ktoś spalił ci dom”.
Słowik mówi mi: – Nie jest człowiekowi miło, gdy to dostaje, ale być może odrobinę uodporniłem się na przejawy krytyki. Generalnie rozumiem każdego, kto czuje potrzebę wyjaśnienia jakiejś kwestii.
Szymon Jadczak nie chce rozmawiać ze mną o tej sprawie. Stwierdza tylko: – Bardzo źle się poczułem, że jedyną poważną redakcją stającą po stronie hejterów był „Press”.
O co chodziło? Prawdopodobnie o to, że na stronie Press.pl znalazł tekst sprzed czterech lat o aferze Suwarta. Wtedy magazyn „Press” pisał o tej sprawie i ten materiał przypomniał, by czytelnicy rozumieli kontekst obecnej burzy. Ale o problemach WP pisały teraz też inne media, np. Onet.
KTO NIM BYŁ
Rozmawiam z byłymi pracownikami WP. Są zgodni: sprawa Suwarta nie została dogłębnie wyjaśniona. „Nie powiedziano, kim on był. Powinni byli to zrobić” – to pierwszy głos. „Uderzyli się w pierś, odsunęli Tomasza Machałę, ale to nie wyjaśniło wszystkiego. Mogliśmy mieć do czynienia z korupcją polityczną” – drugi głos.
Karolina Opolska w programie Studio Wyborcze na kanale Sekielskich na YouTubie tłumaczyła, że sprawę Suwarta opisał serwis OKO.press, którego wicenaczelną była wówczas Bianka Mikołajewska. „Obecnie pracuje w WP. Ta korelacja powinna przekonać państwa, że sprawa została wyjaśniona na tyle, na ile udało się ją wyjaśnić” – tłumaczyła.
W jej programie w emocjonalnym tonie wypowiedziała się Dominika Długosz: „Sprawa Krzysztofa Suwarta została wyjaśniona 1784 razy. (…) Przestańcie zawracać głowę jakimś Suwartem!”.
Pytamy ją więc, czy wie, kim był Krzysztof Suwart. Odpowiada, że był nim Tomasz Machała, bo on stworzył Suwarta. Czy sam pisał te teksty? – pytam. Długosz tłumaczy, że jeśli inni pisali, to ona nie wie, czy może oceniać ich moralność i sytuację życiową. Patryk Słowik pytany o Suwarta, przyznaje, że nie wie, kto nim był.
28 marca br. na kanale Karola Paciorka na YouTubie Szymon Jadczak miał ujawnić #KimJestSuwart. Jednak odpowiedź nie pada. Jadczak mówi, że Suwart „nie istniał”, był „fikcyjny” i tę sprawę wyciągano mu już przy tekście o Pablu Moralesie. „Ludzie, wyciągacie Suwarta dziennikarzowi, który dzięki tamtej aferze został zatrudniony w WP”. Wspomina o oświadczeniu WP i działaniach po aferze. „Wzorcowe zachowanie”. Pod nagraniem sporo osób powtarza: „Kim jest Suwart?”.
„Odpowiedź jest nieprawidłowa” – komentuje ten filmik Kuba Wątor, kiedyś naczelny działu technologie w WP. Kilka dni później na platformie X dodaje: „Co to znowu się rozpętało z tym Suwartem? Chłop żyje i ma się dobrze, czemu się czepiacie?”. Kolejne dwa dni później pisze: „Przestańcie gadać bzdury, że Krzysztof Suwart był fikcyjny albo że było wiele osób. Wstyd tak ściemniać. Suwart istnieje. Jeśli inny dziennikarz pisał txt na zamówienie Ziobry, to S. brał plik i wrzucał na stronę. Albo mówił: podpisz się mną w CMS” – napisał Wątor.
To kim jest w końcu Suwart? Wątor nie chce rozmawiać.
Dwójka doświadczonych redaktorów z Warszawy – niezależnie – mówi mi, że to, kto był Suwartem, jest „wiedzą powszechną w środowisku”. To Krzysztof Olszewski.
Pytamy więc konkretnie byłych pracowników WP.
Dziennikarz A: „W czasach Suwarta to Krzysztof Olszewski był odpowiedzialny za biznesowe tematy na portalu”.
Dziennikarz B: „Część ludzi w WP wiedziała, że jest osoba, która taki profil założyła i czasem te teksty wrzucała”.
Dziennikarz C: „Suwartem była jedna osoba, która zlecała teksty. Olszewski”.
Dziennikarz D: „Proszę sprawdzić nazwisko panieńskie jego żony”.
Sprawdzam: „Joanna Suwart”.
Do Olszewskiego najwyraźniej dociera, że wiążą go z Suwartem, bo na swoim Facebooku napisał 3 kwietnia, że dostaje prywatne zapytania, więc na nie odpowie. „Nie jestem Krzysztofem Suwartem:) Nie napisałem żadnego artykułu, który podpisałbym jako Krzysztof Suwart”.
– Sprytne zagranie. Bo to nie on pisał takie teksty, ale je zlecał. Koordynował te wszystkie deale na wykupione artykuły – twierdzi były pracownik WP. Dodaje, że Suwartów było wielu. – Prawie każdy w WP nim był. Ja też. Bo płacili 200 zł brutto dodatkowo do skromnej pensji. Choć uzgadnianie z klientem detali w tekście było uciążliwe – tłumaczy mój rozmówca.
Dorabianie jako Suwart było tak popularne, że jeszcze przed aferą, gdy jakiś pracownik odchodził z WP, dostawał na pożegnanie pamiątkę – wydrukowaną stronę WP z podpisami redakcyjnych kolegów i koleżanek. Wśród podpisów: Suwart.
Proszę o rozmowę Krzysztofa Olszewskiego. Odmawia. Kopiuje tylko to, co napisał na FB. Wysyłam więc pytanie: czy to on stworzył profil Suwarta i czy zamawiał teksty sponsorowane podpisywane „Krzysztof Suwart” lub „Krzysztof Major” (drugi z pseudonimów w WP). Nie odpowiada.
Pytam rzecznika WP, czy Olszewski zlecał lub pisał takie teksty. Nie odpowiada. Z raportu WP po aferze Suwarta w 2020 roku: „Pod pseudonimami Krzysztof Suwart i Krzysztof Major artykuły publikowali zarówno dziennikarze Wirtualnej Polski, jak i osoby z działu sprzedaży”.
Nazwisko Olszewski nigdzie nie pada w raporcie.
Jeśli to Olszewski stworzył Suwarta, to firma nie wyciągnęła konsekwencji wobec niego. Nie został zwolniony, nie przeniesiono go nawet do innej parafii. Awansował. W 2020 roku był redaktorem ds. reklamy natywnej, a teraz jest szefem zespołu strategów kontentu i redakcji natywnej w WP.
Co jeszcze ciekawsze – na stronie z publikacjami autora „Krzysztof Olszewski” na WP znajduję wiele artykułów. Dominują spółki skarbu państwa: LINK4 (żona Zbigniewa Ziobry była tam szefem marketingu), Tauron, PKP, LOT, PKO. Wśród tych tekstów jeden podpisany jest „Krzysztof Suwart”.
„NIGDY NIE BYŁEM SUWARTEM”
Kwiecień 2020. Wywiad w telewizji WP z Radosławem Sikorskim oglądam na platformie X. Sikorski peroruje o tym, jak PiS zniszczył już państwo. Pyta nagle:
– Ile wam jeszcze trzeba dowodów? Dopiero jak się za was wezmą, za prywatne media, to dopiero uwierzycie, że ostrzegaliśmy przez PiS-em nie bez powodu?
– Nas nie trzeba ostrzegać. Trzeba takie apele kierować pod adresem obywateli – oponuje współprowadząca.
– Chyba trzeba, bo redaktor Suwart był bardzo spolegliwy wobec ministra sprawiedliwości.
Tu, w połowie zdania, Sikorskiemu przerywa prowadzący. Żegna się z Sikorskim i kończy nagle wywiad.
– Aaaa, niewygodny temat – zdążył jeszcze zaśmiać się Sikorski.
Pod redaktorem prowadzącym podpis: „Red. Sebastian Ogórek”.
To naczelny serwisów Finanse WP i Money.pl, należących do WP. Właśnie w nich pojawiało się sporo publikacji Suwarta. Na początku kwietnia br. Wiesci24.pl przekonywały, że Ogórek jest jedną z trzech głównych osób, które stworzyły Suwarta – obok Olszewskiego i Machały.
Sprawdzam więc. Żaden z pięciu byłych pracowników, z którymi rozmawiam, nie potwierdza mi tego. Tylko jedna osoba opisuje sytuację z pewnego spotkania redakcyjnego, na którym Ogórek miał blokować teksty niewygodne dla dwóch spółek skarbu państwa, z którymi WP miała umowy.
Dzwonię do Ogórka. – Nigdy nie byłem Krzysztofem Suwartem. Z każdym, kto będzie tak twierdził, spotkam się w sądzie. Ja byłem ofiarą Suwarta, podobnie jak wszyscy inni dziennikarze WP – podkreśla kategorycznie.
Nie chce odpowiedzieć, czy zlecał teksty podpisywane potem Suwartem. Nie wyjaśnia, dlaczego jest „ofiarą”. – Jakiś czas po aferze dostał opcję: odejście lub degradacja. Wybrał to drugie. Wszyscy się dziwili, że tak zrobił, bo on miał ambicje zostać naczelnym – tłumaczy były pracownik WP.
Inna osoba uzupełnia, że już po aferze przełożeni kazali Ogórkowi wykonać numer analogiczny jak kiedyś z Suwartem, ale on się nie zgodził. Była awantura i stracił fotel.
Pół roku po wybuchu afery z Suwartem z wysokiego stanowiska w WP Ogórek nagle przeszedł do Magazynu WP, by tam zostać dziennikarzem i wydawcą. W sierpniu 2021 roku odszedł do Agory i obecnie jest szefem serwisu Wyborcza.biz oraz działu gospodarczego „Gazety Wyborczej”.
Tomasz Machała został odsunięty w 2020 roku od kierowania redakcją WP i zaczął zarządzać WP Pilot. Ale krótko. Już w styczniu 2021 roku objął fotel prezesa w Nocowanie.pl – spółce należącej według KRS do Wirtualna Polska Media SA. Obecnie dodatkowo kieruje serwisem Noclegi.pl – to kolejna firma powiązana kapitałowo z WP.
DUŻA KASA
Jeden z moich informatorów mówi mi: – WP dostawała kasę z Funduszu Sprawiedliwości nawet po aferze z Suwartem.
Screen z artykułem sponsorowanym Funduszu Sprawiedliwości znajduję w lutowym tweecie Beaty Czumy – kiedyś dziennikarki WP. Artykuł z uśmiechniętym Ziobrą na pierwszym planie pochodzi z 26 września 2023 z godz. 9.04 – tuż przed wyborami. Ale jest wyraźnie opisany jako sponsorowany.
Szukam go na stronach WP. Nie ma. – Było wiele takich tekstów i faktycznie WP je skasowała – twierdzi była pracowniczka WP. Pytam rzecznika WP Michała Siegiedę, dlaczego zniknęły takie teksty. Nie odpowiada.
W Ministerstwie Sprawiedliwości próbuję uzyskać informacje na temat wydatków Funduszu Sprawiedliwości na rzecz WP. Ministerstwo nie może tego ujawnić, bo nie jest pewne, czy prokuratura na to pozwoli – w sprawie wydatków na prawie milion złotych na rzecz WP z Funduszu Sprawiedliwości ma toczyć się postępowanie, po kontroli Najwyższej Izby Kontroli. Ani w Prokuraturze Krajowej, ani w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie nie udało mi się dowiedzieć, która jednostka prowadzi tę sprawę.
Innymi kanałami docieramy do niepełnego rejestru umów cywilnoprawnych zawieranych przez Ministerstwo Sprawiedliwości z Wirtualną Polską. To budżet Funduszu Sprawiedliwości. – Kwoty na fakturach mogą się różnić od tych z umów – zaznacza nasz informator.
– Umowa od 20 maja do 30 czerwca 2019 na „zakup czasu antenowego od wykonawcy, który jest dostawcą audiowizualnym” – 2 mln 460 tys. brutto.
– 15 lipca do 15 września 2019 – „zakup audycji od wykonawcy, który jest dostawcą audiowizualnej usługi medialnej” – 1 mln 845 tys. brutto.
– 7 marca do 30 kwietnia 2019 – „zakup czasu emisyjnego i audycji od dostawcy audiowizualnego” – 984 tys. zł brutto. To w sprawie tej umowy i jej niewypełnienia prokuratura ma prowadzić postępowanie.
– 7 do 18 grudnia 2020 – „zakup audycji lub czasu antenowego od wykonawcy, który jest dostawcą audiowizualnym usługi medialnej” – 1 mln 845 tys. zł. To umowa zawarta już po tym, jak OKO.press ujawniło aferę Suwarta.
Daje to w sumie 7 mln 134 tys. brutto.
To na pewno tylko częściowe dane. Brakuje lat wcześniejszych i – co istotniejsze – 2023 roku.
Roman Giertych po akcji prawników WP wobec Elizy Michalik też ujawnił częściowe dochody WP z Funduszu Sprawiedliwości. Tylko w 2019 roku miały one sięgnąć 10 mln zł. Zapytaliśmy WP, czy otrzymywała jakieś pieniądze z FS za usługi już po ujawnieniu afery z Suwartem. Nie dostaliśmy odpowiedzi.
Ustalamy, że wiele innych mediów też dostawało pieniądze z FS.
– RMF FM – od 2019 do 09.2023: 3,6 mln zł. W samym 2023 r. to 1,3 mln zł.
– Infor Biznes – od 2019 do 2020: 460 tys. zł; Infor PL SA – od 2021 do 2023: 633 tys. zł. W sumie 1,9 mln zł.
– Telewizja Polsat – od 2021 do 2023: 3,2 mln zł.
– Polska Press – 2019: 974 tys. zł.
– Ringer Axel Springer Polska – 2019: 1,9 mln zł.
Przed wyborami w 2023 roku Fundusz Sprawiedliwości kupował artykuły sponsorowane na prawo i lewo. Publikowały je m.in. wPolityce, „Do Rzeczy”, „Super Express”, RMF FM, „DGP” i cała grupa regionalnych i lokalnych portali. Ale na przykład Radio Zet odmówiło publikacji. Według Romana Giertycha – który reprezentuje małego świadka koronnego, zeznającego w sprawie nieprawidłowości w FS – Ziobro za pomocą pieniędzy przeznaczonych dla ofiar przestępstw kupował sobie kampanię i przychylność w aż 70 mediach.
W rozmowie z Tomaszem Lisem polityk ten szacował, że 20–30 proc. budżetu Funduszu Sprawiedliwości trafiło do mediów, by reklamować spółki skarbu państwa, Ziobrę lub czy innych polityków Solidarnej Polski. Tomasz Lis: „Jak wyjdą wszystkie informacje o tym, kto z mediów brał kasę z Funduszu Sprawiedliwości (…) okaże się, że presstytucja miała charakter systemowy i powszechny”.
MODELOWO
Szukam na stronach WP, czy pisano tu o sprawie z Michalik lub o fali krytyki wobec WP.
Nie znajduję, ale widzę, że w portalu nadal wiszą propagandowe dzieła Krzysztofa Suwarta, np. rzekomy wywiad z żoną Patryka Jakiego, laurka dla polityka. Zaczyna się pytaniem: „Czy czuje pani dumę z rosnących szans męża w kampanii wyborczej na prezydenta Warszawy?”.
Rzecznikowi WP zadałem osiem pytań. Mimo obietnic udzielenia odpowiedzi, firma nie odpowiedziała na żadne. Choć przez moment WP rozważała, czy ujawnić dane Suwarta lub Suwartów. Przyszło za to krótkie oświadczenie: „Radykalni zwolennicy obecnej władzy postanowili zaatakować niezależne media po publikacji dotyczącej prokurator Ewy Wrzosek. Przypominamy, że tę sprawę w WP wyjaśniał specjalny zespół, szczegółowy raport z jego prac jest publicznie dostępny od 6 lutego 2020 roku, czyli od ponad 4 lat. Spora część tego raportu poświęcona jest wyciągniętym wnioskom i podjętym wtedy decyzjom”.
Szymon Sikorski, prezes agencji Publicon, uważa, że w 2020 roku WP modelowo rozegrała kryzys Suwarta: – Naprawdę dokonali zmiany. Obiecali, że nie będą zajmować strony, mimo sympatii. I to widać – podkreśla. – Zbudowali superteam ludzi, którzy wiedzą, po co tam są, mają swój charakter i są ekipą bardzo zżytą, mocniejszą wizerunkowo. PR-owo patrząc, nie zaszkodzi to WP. Na pewno. Może wręcz im pomóc to, jak ogrywają dobór tematów poprzez dziennikarzy. Ludzie chcą wiedzieć, że ktoś patrzy władzy na ręce.
Czy żądanie przeprosin od Michalik było właściwe?
Bartosz T. Wieliński, wicenaczelny „GW”: – Logika korporacyjna wzięła górę nad logiką dziennikarską. To nie było mądre. Szykuje się efekt Streisand.
Dr hab. Adam Szynol, medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego, na Press.pl komentował: „Wirtualna Polska powinna wreszcie raz, a dobrze i do końca wszystko wyjaśnić, w tym, kto się podpisywał »Krzysztof Suwart«. Jeżeli tego nie zrobi, ta sprawa będzie wracała”.
W przypadku procesu jeden z internautów proponuje Michalik powołanie na świadka… Krzysztofa Suwarta. „Doskonały pomysł” – komentuje dziennikarka.
„JAK WAM NIE WSTYD?”
W 2020 roku, tydzień po ujawnieniu afery Suwarta, Beata Czuma, wówczas dziennikarka WP, napisała: „Chciałabym, żeby moja firma przyznała się do tego, co zrobiła, i powiedziała »przepraszam«”. Potem Czuma odeszła z WP. Ostatnio pracowała w Wirtualnych Mediach. W styczniu WP przejęła ten portal. 23 lutego tego roku Czuma wrzuciła tweeta ze screenem artykułu sponsorowanego WP o Funduszu Sprawiedliwości z uśmiechniętym Zbigniewem Ziobrą: „Krzysztof Suwart co prawda zniknął z redakcji WP, ale jego duch tam nadal pozostał. To tekst na portalu tuż przed ostatnimi wyborami. Jak wam nie wstyd?”.
W kwietniu pożegnała się z czytelnikami Wirtualnych Mediów.
***
Ten tekst Krzysztofa Boczka pochodzi z magazynu „Press”.