Czterodniowy festiwal w sopockiej Operze Leśnej rozpoczął się w poniedziałek i już pierwszego dnia widzowie i internauci krytykowali imprezę, początkowo za występy niektórych artystów i problemy z dźwiękiem.
O reakcjach widzów pisało wiele serwisów internetowych, to nagłówki kilku z nich: „Widzowie zniesmaczeni festiwalem w Sopocie” (Gazeta.pl), „Potężny zgrzyt podczas festiwalu w Sopocie. Ludzie wściekli na TVN” (Fakt.pl), „Sopot dopiero się zaczął, a widzowie już wyłączają telewizory. Fala krytyki pod adresem TVN” (Swiatgwiazd.pl).
Krytyka nie mijała też w kolejnych dniach. W środę Onet dał tytuł: „Internauci ostro krytykują festiwal w Sopocie. To jest porażka”. Bartosz Sąder pisał w Onecie”: „Do tej pory byliśmy przyzwyczajeni, że charakterystyczny ścisk w żołądku towarzyszący poczuciu żenady czuliśmy przy imprezach minionej Telewizji Polskiej. Wszystko zmieniło się trzeciego dnia Top of the Top Sopot Festival, kiedy stacja TVN zepchnęła artystów na drugi plan, a na pierwszy wystawiła prezentację jesiennej ramówki”. I dodawał: „Zamiast wielkich przebojów przyszło nam oglądać Monikę Olejnik wykrzykującą hasła o wolnych mediach i tańczącą Magdę Gessler. A szkoda, bo muzycy zadbali o to, żeby koncert był na tak wysokim poziomie, jakiego telewizja już dawno nie widziała” – skomentował.
Internauci niezadowoleni
Dziennikarzom wtórowali internauci: „Miałam wrażenie, że jestem na imprezie integracyjnej ekipy TVN – to nie było dobre wrażenie”, „To już nie jest festiwal tylko jakaś parodia”, „Szkoda, że z festiwalu zrobili reklamówkę TVN, lubię tę stację, ale bez przesady” – tak internauci komentowali na Facebooku TVN nagranie z Magdą Gessler ze sceny Opery Leśnej. Takich głosów było więcej, zwłaszcza po popisach Krzysztofa Skórzyńskiego i Marcina Prokopa, którzy wystąpili jako śpiewający. Prokop zrobił to z dystansem i od razu przeprosił widzów i dodał, że spełnił swoje życiowe marzenie.
Inni bronili
Niektórzy z widzów bronili stacji: „Przecież to było wiadomo, że ten dzień taki będzie i można było wybrać inny program”.
Kamila Glińska, szefowa serwisu Plejada.pl, napisała: „Głośno jest o problemach z nagłośnieniem, playbacku czy nie do końca udanych występach. To zupełnie inna kwestia. Rozumiem głosy niezadowolenia – każdy ma prawo je wyrazić i dobrze, że są. Nie rozumiem natomiast, dlaczego kogoś dziwi, że w TVN pokazywane są osoby związane z (o zgrozo!) TVN”.
Dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska komentuje dla „Presserwisu”: – Festiwal w Sopocie w obecnej formule odtwarza uznane utwory w wykonaniu uznanych wykonawców. Nic nie kreuje, jest dla polskiej kultury bezwartościowy. Jego faktycznym celem jest promocja TVN. Udowodnienie światu, że ta panna na sprzedaż (ostatnio pojawiły się informacje o zamiarze sprzedaży TVN przez Warner Bros. Discovery – przyp. red.) ma lojalne wobec tej stacji gwiazdy i potrafi zorganizować festiwalowy show – dodaje.
Środowy koncert w Sopocie wyreżyserował Michał Bandurski. Jeszcze niedawno ten 35-latek był jednym z reżyserów TVP Jacka Kurskiego i Mateusza Matyszkowicza. Odpowiadał za reżyserię m.in. koncertów na festiwalach opolskich, a także współtworzył filmy dokumentalne o Annie Przybylskiej, Maryli Rodowicz i Krzysztofie Krawczyku. W tym roku Bandurski był również wśród reżyserów Polsat Hit Festiwal w Sopocie.
W ocenie dziennikarza muzycznego Hirka Wrony nie powinno się też formułować daleko idących oskarżeń pod adresem realizatorów sopockiego festiwalu: – Znam tę ekipę i wiem, że to doskonali profesjonaliści. Pamiętajmy, że festiwal w Sopocie organizuje i finansuje prywatny TVN. Pretensje dotyczące poziomu artystycznego można zgłaszać pod adresem telewizji publicznej, a nie komercyjnej, która ma w tym zakresie pełną swobodę.