Joanna Kurska pozywa TVP i Pawła Płuskę za materiał o zarobkach w „19:30”

"19:30" w TVP

Joanna Kurska pozwała TVP i Pawła Płuskę, szefa „19.30”. Uważa, że publiczna telewizja podała nieprawdziwe informacje o jej zarobkach, zestawiając je z pensjami posłów i nauczycieli. Domaga się przeprosin i finansowego zadośćuczynienia za „doznaną krzywdę”.

Kilka tygodni temu Onet podał, że Joanna Kurska przez 13 miesięcy pracy w Telewizji Polskiej zarobiła brutto 1,53 mln zł, co daje ponad 117 tys. zł miesięcznie. Kurska od lutego do listopada 2016 roku zarządzała w TVP biurem do spraw programowych. Odeszła ze spółki po tym, jak została partnerską życiową ówczesnego prezesa telewizji Jacka Kurskiego (wzięli ślub w połowie 2020 roku). Po jego dymisji na początku września 2022 Kurska wróciła na Woronicza. Do stycznia 2023 roku była szefową „Pytania na śniadanie”.

Do publikacji Onetu Kurska od razu odniosła się na Instagramie. Zaprzeczyła, że zarabiała w Telewizji Polskiej 117 tys. zł miesięcznie. – Ani jako dyrektor programowa TVP, ani jako producent PnŚ nie miałam takiej pensji. Moje wynagrodzenie było zawsze zgodne z widełkami siatki wynagrodzeń pracowników TVP. Nie zarabiałam nigdy więcej niż moi poprzednicy – zapewniła.

Stwierdziła, że jako dyrektor programowa TVP dostawała miesięcznie 23 tys. zł brutto, tyle samo co Sławomir Zieliński, jej poprzednik na tym stanowisku. – Co więcej wraz z funkcją dyrektora programowego pełniłam obowiązki dyrektora marketingu TVP, za co nie pobrałam żadnego dodatkowego wynagrodzenia. Czyli byłam podwójnym dyrektorem na jednej pensji – zaznaczyła.

Tłumaczyła, że jej wynagrodzenie wzrosło, gdy zarządzała zespołem „Pytania na śniadanie”. – Jako producent PnŚ również zarabiałam tyle, ile zarabiają producenci wg regulaminu wynagrodzeń tj. 12 tys. brutto tzw. podstawy plus 36 tys. brutto honorarium za produkcję 30 wydań PnŚ w miesiącu. Czyli na rękę ok. 800 zł dziennie za najchętniej oglądany śniadaniowy program live – opisała. – To są oczywiście bardzo wysokie zarobki, ale adekwatne do sukcesu rynkowego i ponoszonej odpowiedzialności. Najwyraźniej chodzi o to, że nikt z prawicy nie może pracować i zarabiać oraz odnosić sukcesów – skomentowała.

Kurska domagała się, żeby media natychmiast sprostowały nieprawdziwe informacje o jej zarobkach. – Bo to jest właśnie szczucie w najczystszej postaci. Osoby, które będą nadal powielać kłamstwa ostrzegam, że muszą się liczyć z wystąpieniem przeciwko nim na drogę sądową o ochronę dóbr osobistych – dodała.

TVP wydała oświadczenie w sprawie zarobków Kurskiej

Do dyskusji, wynikającej z wysokości pensji Joanny Kurskiej, TVP odniosła się w oświadczeniu.

– Mając na celu ucięcie dalszych spekulacji w temacie o dużej doniosłości społecznej, jaką są warunki wynagradzania w Spółkach Skarbu Państwa, a także chcąc ochronić Panią Joannę Kurską przed negatywnymi komentarzami formułowanymi na podstawie nieprecyzyjnych informacji, decydujemy się na podanie do informacji publicznej konkretnych danych” – wyjaśniono w komunikacie.

TVP wyszczególniła okres pracy Kurskiej. – W okresie luty-listopad 2016 r. Pani Joanna Kurska otrzymała z TVP 331.001,97 zł brutto z tytułu wynagrodzenia za pracę, w tym 93 tys. zł brutto z tytułu kilku nagród Prezesa Zarządu, którym wówczas był Jacek Kurski – czytamy w komunikacie.

Po zakończeniu współpracy dziennikarce wypłacono 138 tys. zł brutto „z tytułu rekompensaty w związku z rozwiązaniem umowy o pracę” oraz przez 6 miesięcy „odszkodowanie z tytułu zakazu konkurencji po ustaniu zatrudnienia w łącznej wysokości 138.833,22 zł brutto”.

Po raz kolejny Joanna Kurska została zatrudniona we wrześniu 2022 r. Współpracę zakończono w styczniu 2023 r. Za ten okres z tytułu wynagrodzenia za pracę otrzymała 203,685,83 zł brutto.

– Dodatkowo w styczniu 2023 r. otrzymała 288 tys. zł brutto z tytułu rekompensaty w związku z rozwiązaniem umowy o pracę. Następnie przez 9 kolejnych miesięcy wypłacono jej łącznie 432 tys. zł brutto w ramach odszkodowania z tytułu zakazu konkurencji. W sumie 1 534 021,02 zł brutto – poinformowała TVP.

Joanna Kurska pozwała TVP i Pawła Płuskę o ochronę dóbr osobistych

W czwartek (8 lutego) Joanna Kurska złożyła pozew, przeciwko TVP i Pawłowi Płusce.

Kurskiej chodzi o materiał pokazany w serwisie informacyjnym TVP 18 stycznia. Zestawiono w nim jej zarobki z pensjami posłów i nauczycieli.

– Pieniądze płynęły szerokim strumieniem, a wybrani zarabiali krocie. Państwo zasilało telewizję coraz wyższymi kwotami, a za te pieniądze, także za wpływy z abonamentu, płacono m.in. komentatorom – zapowiadał materiał Witolda Tabaki, Zbigniew Łuczyński.

Podano w nim, że poseł razem z dietą zarabia 16 834 zł, a płaca minimalna wynosi 4242 zł.

– Na jedną miesięczną pensję żony Jacka Kurskiego poseł musiałby pracować 7 miesięcy, a nauczyciel z płacą minimalną zdecydowanie ponad 2 lata – mówił Tabaka.

Temat komentował też premier Mateusz Morawiecki, który stwierdził, że to „bardzo duże wynagrodzenie”, ale zaznaczył, że „nie miał nadzoru nad instytucją”.

– Wyemitowany materiał jest ewidentnie nieprawdziwy, pensja pani Joanny Kurskiej w TVP nigdy nie wynosiła tyle, ile podano w programie „19.30” – była czterokrotnie niższa, a przedstawione wynagrodzenie zestawione razem z kwotami dotyczącymi innych osób, miało w naszej opinii szokować odbiorcę. Działanie takie w ewidentny sposób narusza dobra osobiste pani Kurskiej i stanowi czyn niedozwolony w rozumieniu kodeksu cywilnego. Powódka domaga się ochrony swoich praw zgodnie z art. 23 i 24 kodeksu cywilnego oraz zapłaty zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, bo sporna publikacja spowodowała lawinę niepochlebionych komentarzy pod adresem mojej klientki – wyjaśniał portalowi Świat Gwiazd mecenas Kurskiej Artur Wdowczyk.

Kurska żąda 100 tys. zł zadośćuczynienia i przeprosin.