Rewolucja w „Pytaniu na śniadanie”

Alicja Resich: Warto zmienić nazwę programu

Alicja Resich-Modlińska

Duże zmiany w Telewizji Polskiej dotknęły też ulubiony przez widzów program “Pytanie na śniadanie”. Z ekranu zniknęli wszyscy dotychczasowi prowadzący, a pojawiły się nowe twarze. – Czy to jest fair zmieniać wszystkich prowadzących? Moim zdaniem, nie jest to do końca fair. Też miałam takie dylematy, jednak zachowywałam te dobre postaci i tworzyłam dla nich nowych partnerów, jak kiedyś dla Jolanty Fajkowskiej czy Katarzyny Dowbor – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Alicja Resich, była szefowa “Pytania na śniadanie”.

Program śniadaniowy TVP przeżywa prawdziwą rewolucję. Zmieniono wszystkich gospodarzy śniadaniówki, co niekoniecznie spodobało się widzom. Alicja Resich, dziennikarka, która przed laty prowadziła „Telewizję śniadaniową” w TVP2, potem „Kawę czy herbatę?” w TVP1, a następnie kierowała programem „Pytanie na śniadanie” w TVP2, przypomina fragment swojej książki „Opowieści radiowe i telewizyjne”, których rozszerzona wersja ma się wkrótce ukazać na rynku wraz z audiobookiem.

„Żywot dyrektorów anten jest bardzo trudny. Tuż po nominacji muszą się wykazać nowym pomysłem na profil anteny. Najczęściej polega on na tym, że zmienia się godziny emisji starych programów, usuwa kilku prowadzących, a na ich miejsce daje nowych. Można też zmienić szatę graficzną, na przykład z niebieskiej na pomarańczową, i już jest powiew świeżości” – czytamy w książce.

– Ten schemat jest aktualny od zawsze i jak widać, do dzisiaj pokutuje. Dobrze to podsumowała niedawno Anna Kalczyńska [była prowadząca „Dzień dobry TVN” – red.]. Właściwie powiedziała to, co ja myślę – mówi nam Alicja Resich.

– Show-biznes jest okrutny. Kiedyś Edward Miszczak powiedział, że program taki jak „Dzień dobry TVN” może poprowadzić każdy”. No, poprowadzić może, ale czy się do tego nadaje? Czy się sprawdzi? Czy przekona widzów? To już jest inny temat. Ja się wcale nie dziwię emocjom, które towarzyszą tej ogromnej burzy, która się przetacza przez polski rynek medialny, bo faktem jest, że przy prowadzeniu takiego programu jak „Pytanie na śniadanie” czy „Dzień dobry TVN” liczą się nie tylko kompetencje, wiedza, profesjonalizm, rzetelność, miła aparycja, ale też szczególny rodzaj empatii, intuicji, wrażliwości i relacji, jaką ten prowadzący zbuduje sobie z widzami. A to już nie jest bułka z masłem i tego nie da się zbudować ani z dnia na dzień, ani z miesiąca na miesiąc. Trzeba cały czas analizować wyniki, poprawiać swoje błędy i się oceniać – powiedziała Anna Kalczyńska.

– Ona sama przeżyła taką zmianę, kiedy przychodzi nowy dyrektor stacji. I ten nowy bardzo chce zmienić wszystko, żeby wyszło na to, że jest genialniejszym dyrektorem niż poprzedni. Najpierw zmienia prowadzących, potem scenografię i wystrój. Tak, jak kiedyś stało się w TVN, tak dzisiaj się dzieje w TVP. Mówię to z pozycji osoby, która prowadziła pierwszą „Telewizję śniadaniową”, wprowadzoną przez Ninę Terentiew. Zostałam pierwszą prowadzącą tego formatu, w kilku miłych duetach, jak Paweł Sztompke czy Janusz Wróblewski. Podobno „odkryłam” kilka postaci, takich jak Jerzy Bralczyk czy Maciej Orłoś, ale to przecież nigdy nie wiadomo kto kogo „odkrył”…. – opowiada nam Alicja Resich.

“Nowe prowadzące są trafnie wybrane”

Dziennikarka dodaje, że podobają się jej propozycje nowych prowadzących „Pytania na śniadanie”.

– Osobiście poznałam tylko młodego Stockingera, bo jest synem mojego przyjaciela tenisowego, Tomka. To bardzo fajny chłopak, ma solidną karierę za sobą. Jest świetnym „nabytkiem”. Moim zdaniem, nowe prowadzące są też trafnie wybrane, każda z nich ma również solidne przygotowanie. Na pewno te pary zasługują na to, żeby być wyróżnione prowadzeniem porannego formatu. To jest normalne, że pojawiają się nowi ludzie, a potem oni się sprawdzają. Czy to jest fair zmieniać wszystkich prowadzących? Moim zdaniem, nie jest to do końca fair. Też miałam takie dylematy, jednak zachowywałam te dobre postaci i tworzyłam dla nich nowych partnerów, jak kiedyś dla Jolanty Fajkowskiej, Katarzyny Dowbor, ale kreowałam też nowe, jak np. stylistka Viganna Papina, z kultowego „Lalamido”, która zabłysła jako komentatorka mody i stylu, czy Paweł Loroch, który świetnie się sprawdził jako szef kuchni! Podobnie z Maciejem Kurzajewskimi i Pauliną Smaszcz, prowadzące małżeństwo! – mówi nam dziennikarka.

Alicja Resich żałuje, że z programu śniadaniowego zniknęła Katarzyna Cichopek.

– Robiłam z nią wywiady i bardzo wysoko ją oceniam, przede wszystkim jako wykształconą psycholog, wrażliwą i utalentowaną artystkę. Uważam, że to jest bardzo niesprawiedliwe, kiedy z takich zjawisk jak Kurzajewscy robi się jakieś niedorozwinięte, głupie istoty, to bardzo nie fair. Kurzajewski i Cichopek to niesłychanie zdolni, pracowici ludzie, którzy sobie wypracowali piękne kariery. Ja bym zostawiła ze starej ekipy osoby, które darzę szacunkiem i wprowadziła nowe. Czytałam, że rozważa się powrót Katarzyny Dowbor, to dobry i bardzo ciekawy ruch. Kasia jest kapitalna w programach na żywo, podobnie jak Agata Młynarska. To są fenomeny, które trzeba szanować – uważa Alicja Resich.

Dziennikarka dodaje, że nie przejmowałaby się hejtem internetowym na nowe pary prowadzących.

– Jak odchodzi stare i pojawia się nowe, ludzie zawsze na to źle reagują. Teraz hejtują, a potem zaczną niektórych prowadzących bardziej lubić, a innych mniej. I znowu ten przekierowany hejt- rytmiczna nuda! Mają prawo wyrażać swoje zdanie, bo są telewidzami, a telewidz nasz pan – podkreśla.

“Nazwa programu jest infantylna”

Zdaniem dziennikarki, nowa ekipa mogłaby też zmienić nazwę programu.

– Nigdy nie byłam zwolenniczką nazwy „Pytanie na śniadanie”. Uważałam, że jest infantylna. Najlepsza była „Telewizja śniadaniowa”, którą Terentiew wprowadziła. Nie wiem, z jakich wzorców czerpała, ale prawdopodobnie z najlepszych na świecie, bo przecież telewizja śniadaniowa to jeden z najstarszych formatów telewizyjnych w ogóle. Do Breakfast Tv są zapraszane takie osoby jak Michelle Obama, Olivia Coleman czy Britney Spears, to duże wyróżnienie, świadczące o nobilitującym charakterze tego formatu na świecie. A tytuły tych morning shows, są takie codzienne. Im prościej, tym lepiej i ja byłabym za tym, żeby tę nazwę zmienić – uważa dziennikarka.

Jej zdaniem, program śniadaniowy TVP powinien iść w kierunku klasycznym, jakim była kiedyś weekendowa „Telewizja śniadaniowa”, a potem „Pytanie na śniadanie” i „Dzień dobry TVN”.

– Zwykle wygrywa stary dobry klasyk, jak „Good Morning America”. Ważne jest pomieszanie gatunków, bloków, dowcipna rozmowa i komentarz, na tematy polityczne, językowe, takie jak kiedyś robił Bralczyk w “Telewizji śniadaniowej”, dosłownie rozsadzał ekran. Powinien być podział na klasyczne segmenty: kuchnia, lifestyle, plotki na poziomie, najlepiej dowcipne. Kiedyś wymyśliłam cykl w “PnŚ” , „Czubaszek na śniadanie”, a Radek Bielawski, który był wydawcą, wyszukiwał kapitalne fragmenty prasowe albo filmowe. Ja z Marysią siedziałyśmy naprzeciwko siebie, pośrodku był ekran, na którym emitowano te śmieszne kawałki dotyczące polityki i obyczajów. Z tego co pamiętam, ten segment cieszył się najwyższą oglądalnością. Dużym powodzeniem w “PnŚ” cieszyły się też moje „Rozmowy z Alicją”, do których zapraszałam takie „zjawiska literackie” jak Olga Tokarczuk, Janusz Głowacki czy Julia Hartwig. Śniadaniowi telewidzowie z dużym zaciekawieniem oglądali te wielkie postaci konsumując śniadanie. I chyba na tym polega poszerzanie horyzontu kulturalnego, czego niegdyś najwspanialszym przykładem byli „Starsi Panowie Dwaj”, jakże kochani przez tzw. zwykłych obywateli i niekochani przez władze PRL. Teraz dominuje infantylizacja, która, podobnie jak „jarmarczność” wprowadzona w TVP w latach 90., ma być zrównaniem z obecnym poziomem widza, a co z tymi, którzy nadal cytują Słonimskiego, Tuwima czy Radiową Trójkę? – podsumowuje dziennikarka.

“Pytanie na śniadanie” nadawane jest w TVP2 codziennie o godz. 7.30. W grudniu 2023 roku średnia oglądalność programu wyniosła 434 tys. osób przy 8,24 proc. udziału w rynku telewizyjnym w grupie 4+ – wynika z danych Nielsen Audience Measurement.