Dziś kolejna runda negocjacji związków zawodowych z zarządem Agory. Emocje po decyzji wydawnictwa o planowanym zwolnieniu blisko 190 osób nie maleją. – Zależy nam, by przedmiotem rozmów były nie tylko warunki odpraw, ale także podwyżki dla tych, którzy zostają. Trudno powiedzieć, czy negocjacje zakończą się jeszcze przed 29 stycznia – mówi „Presserwisowi” Natalia Mazur, przewodnicząca „Solidarności” w Agorze.
– Temat podwyżek budził emocje w firmie już na długo przed ogłoszeniem zwolnień grupowych. Ludzie zgłaszali nam, że ich pensje nie nadążają za inflacją albo że nie dostali podwyżki od lat i muszą dorabiać po godzinach, by związać koniec z końcem. Gdy gruchnęła informacja o zwolnieniach grupowych, ten niepokój i niezadowolenie z zarobków jeszcze się wzmogły – tłumaczy Natalia Mazur.
„Trudniej być zgranym teamem”
Jak dodaje przewodnicząca związku zawodowego, obecna sytuacja w firmie prowadzi do stresów i napięć.
– Podam przykład: zdarza się, że dwie osoby napiszą tekst na ten sam temat. Staramy się tego unikać, ale przy tempie naszej pracy nie zawsze to się udaje. Normalnie autorowi, którego tekst jest słabiej eksponowany w serwisie, byłoby po prostu przykro. A teraz, wobec zapowiedzi zwolnień, taka sytuacja może wywoływać lęk, wzajemną niechęć, skłonność do konkurowania w obszarach, w których powinniśmy współpracować. Krótko mówiąc: wobec widma zwolnień trudniej być zgranym teamem – zaznacza Mazur i dodaje, że pracownicy zastanawiają się też, jak tak duże cięcia etatów w zespole wpłyną na reorganizację pracy.
Natalia Mazur podaje przykład sprzed lat, gdy w wyniku kolejnych zwolnień grupowych zwolniono tzw. łamaczy pracujących w redakcjach lokalnych. W efekcie redaktorzy wydania musieli zacząć współpracować z zespołem grafików zdalnie.
– Duże zwolnienia zawsze wiążą się z wyzwaniami dla tych, którzy zostają na pokładzie. Autor musi nieco zmodyfikować działkę, którą się zajmuje, sprzedawca nawiązać kontakt z nowymi klientami. Jeśli do tego jeszcze musi kalkulować, co zrobić, by starczyło mu do pierwszego, sytuacja staje się mało wesoła – dodaje Natalia Mazur.
Cięcie etatów w „Gazecie Wyborczej”
Przypomnijmy, że do końca marca – czyli do czasu, w którym powinny zakończyć się procesy związane z wydzieleniem spółek w Agorze, zatrudnienie stracić może aż 190 pracowników Agory. Jak alarmowali wcześniej związkowcy, w samej „Gazecie Wyborczej” cięcie etatów dosięgnie nawet co czwartego pracownika.
– Nawet po zwolnieniach będziemy robić nie gorszą, ale lepszą gazetę i serwis niż teraz – zapowiadał jednak w „Presserwisie” Wojciech Bartkowiak, członek zarządu Agory oraz prezes spółki Wyborcza sp. z o.o, która od początku kwietnia rozpocznie działalność operacyjną. Dodawał też: – W całej „Wyborczej” pracuje dziś 680 osób, a kolejnych kilkaset współpracuje z nami. Największa część tego zespołu to redakcja. Nawet po zwolnieniach będzie to wciąż naprawdę bardzo duży zespół dziennikarsko-redaktorski.
Jak wynika z komunikatu giełdowego, zwolnienia dotyczące obszaru prasy cyfrowej i drukowanej oraz internetu spowodowane są „czynnikami rynkowymi wynikającymi ze stałego trendu spadkowego sprzedaży prasy drukowanej związanego z odpływem czytelników do innych kanałów komunikacji”. W obszarze internetowym przyczyną jest zaś „wyraźne pogorszenie przychodów ze sprzedaży reklam w modelu open market oraz wzrost pozycji platform globalnych”.