Reporterka Iza Michalewicz jest narratorką serialu dokumentalnego „Będziesz następna!”, który najpierw pojawił się w ofercie Viaplay, a teraz trafił na Netflix. Z autorką reportaży śledczych od zawsze związaną z Wrocławiem, gdzie działał Andrzej Ś. zwany „wampirem z Wrocławia”, któremu poświęcony jest dokument, rozmawiamy o popularności true crime.
Małgorzata Major: Brała Pani udział w pracach nad serialem „Będziesz następna!” opowiadającym o seryjnym gwałcicielu dokonującym przestępstw we Wrocławiu. Kiedy dowiedziała się Pani, że teren jego działań obejmował okolice Pani miejsca zamieszkania?
Iza Michalewicz: Dowiedziałam się o tym dopiero w momencie, gdy filmowcy przyszli do mnie z tym tematem. Gdy zapoznałam się z materiałami na temat działań sprawcy, zesztywniałam, ponieważ zakładałam, że to wszystko dzieje się gdzieś poza mną, a okazało się, że ten mężczyzna gwałcił też na mojej ulicy i w moim parku. To straszny człowiek.
Małgorzata Major: Co sądzi Pani o wysypie nowych produkcji, także polskich, na temat prawdziwych zbrodni? Na platformach streamingowych znajdziemy przepastną bibliotekę filmów i seriali o głośnych i mniej znanych sprawach.
Iza Michalewicz: Nie jestem fanką polskich produkcji o prawdziwych zbrodniach, ponieważ uważam, że są niedopracowane, „chodzą” po starych śladach i nie mają nic więcej do powiedzenia ponad zrelacjonowanie tego, co się wydarzyło. Wydaje mi się, że serial true crime z prawdziwego zdarzenia powinien opierać się na tym, że wnosi coś nowego do sprawy. Serialem „Sprawa Iwony Wieczorek” byłam bardzo rozczarowana. Twórcy nie mają nic nowego do powiedzenia poza zebraniem dotychczasowych faktów i relacji, czyli odnotowaniem, że sprawa się wydarzyła.
Serial „Będziesz następna!” o tyle różni się od innych, że reżyserka Agnieszka Bujas dociera do osób, które do tej pory nie pojawiały się w mediach. Nikt na przykład nie rozmawiał z ofiarami gwałciciela, nie dotykał jego rodziny, a ona poszła nie tylko do śledczych, ale również do kobiet, które stanęły z gwałcicielem oko w oko. Dotarła też do jego ojca, żeby choć spróbować zrozumieć, jak rodzi się zło. I tym przekonała mnie do udziału w serialu.
Małgorzata Major: Czy może Pani polecić czytelnikom godne uwagi seriale true crime?
Iza Michalewicz: Potężnie wstrząsnął mną amerykański serial „Bądźcie życzliwi. Modlitwa i posłuszeństwo” o poligamicznej sekcie Fundamentalistycznego Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (co za nazwa, prawda?). Reżyserowała Rachel Dretzin (notabene laureatka nagrody Emmy). Dotarła do ofiar samozwańczego lidera i proroka tej sekty, Warrena Jeffsa i dała im głos. Wielką odwagą wykazali się ci ludzi, występując w serialu i opowiadając historię potwornych nadużyć, jakich dopuszczał się ten człowiek. Bardzo ciekawy jest też serial „Taśmy winy” pokazujący śledczych, którzy podkładali fałszywe dowody, wrabiając w ten sposób ludzi w zbrodnie, których ci nie popełnili. To też jest perspektywa, która mnie interesuje.
Małgorzata Major: Czy jest przełom w Pani sporze sądowym z podcasterką Moniką Prześlakowską?
Iza Michalewicz: Przede wszystkim nie ma żadnego sporu sądowego, ponieważ od dwóch lat ciągną się rozmowy pomiędzy mną, moim prawnikiem z ramienia wydawcy oraz podcasterką i jej prawnikiem. Monika Prześlakowska uważa, że zrobiła wszystko z poszanowaniem prawa i według najwyższych standardów, a ja uważam, że te „standardy” są niemoralne, bo wykorzystała mój reportaż i przypisała sobie moje ustalenia, nie wskazując jasno źródła, jakim była moja książka „Ballady morderców. Kryminalny Wrocław”. W jej podcaście nie ma słowa o tym, że opowiada historię napisaną przeze mnie. Jej nadużycia pokazałam, porównując to, co opowiada z fragmentami mojego tekstu i opublikowałam na blogu oraz mojej stronie na FB. Wnioski można sobie wyciągnąć samemu.
Czekam na przedsądowe rozwiązanie tej sprawy. Mam nadzieję, że ten spór będzie wyznaczał etyczne standardy w Polsce, ponieważ wciąż nie mamy dobrze skonstruowanego prawa, co wolno podcasterom, a w którym miejscu zaczyna się hucpa nadużycia i kradzieży własności intelektualnej.
Małgorzata Major: Czy zmieniła Pani zdanie o działalności podcasterów true crime?
Iza Michalewicz: Nie zmieniłam. Mało tego piszą do mnie autorzy z pytaniem, jak wygląda rozwiązanie mojego sporu z podcasterką, bo również czują się okradzeni. I to przez nazwiska ogólnie dobrze znane. Nie dalej jak kilka dni temu odpowiadałam autorce, która zapytała mnie, jak mi idzie walka z podcasterami, bo sama właśnie została okradziona z historii, którą opisała. I szuka dobrego prawnika z myślą o skierowaniu pozwów przeciwko niektórym podcasterom.
Mam nadzieję, że prawnicy mojego wydawnictwa, którzy cały czas prężnie działają, doprowadzą do szczęśliwego finału mojej sprawy. Sądzę, że podobnych przypadków będzie więcej, ponieważ podcasterzy nadal działają bardzo odtwórczo.
Małgorzata Major: Czy spotkała się Pani z krytyką w związku z roszczeniami wobec podcasterki?
Iza Michalewicz: W komentarzach pojawiały się wpisy typu, że mam przerost „ego” i powinnam się cieszyć, że ktoś opowiada moje historie. I ja się bardzo cieszę, jeśli nie narusza to moich praw autorskich i wyraźnie podaje, że cytuje moje ustalenia. „Ego” bardziej wybiło u podcasterki, bo zawsze jest lepiej, jeśli słuchacz jest zachwycony jej materiałem i daje temu upust w komentarzach (pod tym podcastem takich można przeczytać mnóstwo). Sęk w tym, że to mój reportaż i moja dociekliwość sprawiły, że historia zagadkowej śmierci dziennikarki w zaawansowanej ciąży przybrała taki wymiar.
Jeśli chodzi o czytelników moich książek, to podzielają oni pogląd, że doszło do nadużycia i że moja praca została wykorzystana bez poszanowania moich praw.
Małgorzata Major: Jak Pani sądzi, skąd wzięła się popularność podcastów true crime, którą obserwujemy w ostatnich latach?
Iza Michalewicz: Nie rozumiem popularności podcastów, zwłaszcza takich, które niczego nowego do sprawy nie wnoszą. A tych jest większość. Osobiście wolę czytać niż słuchać, choć zdaję sobie sprawę, że są osoby, które wybierają inaczej. I szanuję to – każdy jest inny. Nie umiem tylko zrozumieć, jak można sprzątać dom, myć gary czy przechodzić kilometry na siłowni słuchając o tym, jak ktoś w perfidny sposób odbiera komuś życie. Ja do tego potrzebuję ciszy. Serial dokumentalny „Będziesz następna!” od 22 listopada dostępny jest na platformie Netflix. Na Viaplay dokument można oglądać od 20 października.