Umowy z OGB zawarło 70 redakcji portali lokalnych. W zamian za przekierowanie ruchu internetowego na strony OGB redakcje miały dostać wyniki exit poll ze swoich okręgów wyborczych. Nie dostały. Łukasz Pawłowski, prezes OGB, w rozmowie z „Presserwisem” informuje, że grupa miała 700 ankieterów w 300 punktach w Polsce. To znaczy, że grupa mogła liczyć na dane jedynie z powiatów i to nie wszystkich.
Rekordowa frekwencja utrudniła przeliczanie?
Ponadto OGB przyznała się w rozmowach z wydawcami, że część jej ankieterów opuściła stanowiska pracy jeszcze przed zamknięciem lokali wyborczych.
Wydawcy portali lokalnych, którzy zawarli umowę z OGB, w poniedziałek chcą skonsultować się z prawnikiem i złożyć w sądzie pozew przeciwko firmie badawczej. Podstawą pozwu jest możliwa utrata zaufania u odbiorców, którym portale obiecywały przedstawić wyniki wyborcze z lokalnych komisji z przeliczaniem, jakie miała zapewniać OGB.
Jednocześnie OGB wystosowała list do lokalnych portali. Usprawiedliwia się historycznie rekordową frekwencją wyborczą, która utrudniła przeliczanie głosów. „Tłumy w lokalach powodowały, że przewodniczący komisji nie pozwalali ankieterom realizować badania pod dachem i wysyłali na kilkustopniowe temperatury (część ankieterów rezygnowała). Duża frekwencja i tłumy powodowały, że ankieterom nie udawało się zachować częstotliwości przeprowadzania ankiet np. co 8 osoba (badanie w ten sposób stawało się nielosowe). Ankieterzy pracujący na zewnątrz mieli większy problem z namówieniem do przeprowadzenia ankiety na dworze (większa liczba odmów). Większa frekwencja powodowała, że ankieterom szybciej kończyły się ankiety papierowe, co zakłócało próbę” – tłumaczy w mailu przesłanym wydawcom Łukasz Pawłowski. W kolejnym akapicie przyznaje, że jego OGB nie poradziła sobie nie tylko z badaniami exit poll, ale również z przeliczaniem wyników wyborów.
Z oferty badań OGB skorzystało 70 niezależnych portali lokalnych. Żaden z nich nie otrzymał danych wyborczych, jakie miały zapewnić badania OGB.