Lider opozycji Donald Tusk zapowiadał, że po wygranych wyborach będzie potrzebował 24 godziny, by „zamienić telewizję pisowską w publiczną”. Jak to możliwe, skoro działa Rada Mediów Narodowych zdominowana przez PiS, która mianuje szefostwo mediów publicznych? Dr hab. Marcin Górski, wykładowca na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, wskazuje, że istnieje szybka ścieżka zmian kadrowych. Ale nawet gdyby z niej skorzystać, prezesi Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej mogą zostać na swoich stanowiskach jeszcze nawet miesiąc.
Zmiana zarządów mediów publicznych musiałaby być dwuetapowa. Nowy Sejm najpierw powinien podjąć uchwałę o unieważnieniu wyboru członków Rady Mediów Narodowych wybranych z rekomendacji Zjednoczonej Prawicy. – A to otworzyłoby drogę do natychmiastowej zmiany władz TVP i Polskiego Radia – mówi „Presserwisowi” dr hab. Marcin Górski.
Ekspresowa ścieżka
Kadencja Rady Mediów Narodowych kończy się dopiero w 2028 roku. W ubiegłym roku na sześcioletnią okres Sejm wybrał do rady polityków PiS: Krzysztofa Czabańskiego (przewodniczący), Piotra Babinetza oraz Joannę Lichocką. Mają w RMN większość i możliwości przegłosowywania pozostałych członków Rady wyłonionych z szeregów klubów opozycyjnych: Roberta Kwiatkowskiego (Lewica Demokratyczna) i Marka Rutkę (Nowa Lewica).
Ustawę o Radzie Mediów Narodowych znajdą Państwo pod tym linkiem.
– Nie zdziwiłbym się, gdyby posłowie na jednym z pierwszych posiedzeń podjęli taką uchwałę – stwierdza dr hab. Marcin Górski. Zauważa, że Sejm przyjmuje uchwały zwykłą większością głosów. – Uchwały unieważniające wybór członków RMN nowy Sejm może przeprowadzić nawet na pierwszym posiedzeniu, jeszcze przed powołaniem rządu. Ustawy może wetować prezydent, uchwały – już nie. To ekspresowa ścieżka. Można sobie wyobrazić, że Sejm zmienia skład RMN, może też KRRiT, zmienia zarządy, rady nadzorcze i prezesów mediów publicznych. Nowe rady i nowe zarządy wprowadzają nowe porządki. Operacja wymiany władz w TVP czy Polskim Radiu może być przeprowadzona w 24 godziny – mówi Marcin Górski.
Cóż, kiedy pierwsze posiedzenie Sejmu nie odbędzie się natychmiast. Zgodnie z Konstytucją RP pierwsze posiedzenia Sejmu i Senatu prezydent zwołuje w ciągu 30 dni od dnia wyborów. Oznacza to, że powinny się one odbyć najpóźniej 14 listopada. Na tym pierwszym, uroczystym spotkaniu parlamentarzystów zostaną wybrani marszałkowie i wicemarszałkowie (i dopiero wtedy – w ciągu 14 dni od pierwszego posiedzenia – prezydent powołuje premiera i rząd). Byłoby dość dziwne, gdyby już na pierwszym spotkaniu Sejmu podejmowano uchwały w sprawie Rady Mediów Narodowych, choć – w obliczu obietnic Donalda Tuska – nie jest to wykluczone.
W ocenie dra hab. Marcina Górskiego błyskawiczne zmiany we władzach mediów publicznych są możliwe zatem poprzez przyjęcie przez Sejm uchwał o braku mocy prawnej wcześniejszych uchwał, na mocy których PiS delegował przedstawicieli do Rady Mediów Narodowych (czyli de facto ich unieważnienie). A w dalszej kolejności podjęcie kolejnych decyzji, dzięki którym do RMN oddelegowani zostaną członkowie wskazani przez nową większość sejmową.
Tusk: „Mamy mechanizmy prawne”
Lider opozycji Donald Tusk 27 września podczas wiecu Platformy Obywatelskiej w Bydgoszczy zapowiadał: „Po wygranych wyborach i po utworzeniu nowego rządu będziemy potrzebowali dokładnie 24 godziny, żeby telewizja pisowska, rządowa zamieniła się znowu w publiczną. Trzymajcie mnie za słowo, to jest tylko kilka tygodni. Nie będę ujawniał szczegółów recepty, jaką przygotowaliśmy. Nie będziemy potrzebowali ustawy, zgody prezydenta Dudy, mamy mechanizmy prawne, które z dnia na dzień przywrócą kontrolę społeczną telewizji publicznej” – mówił.
Przypomnijmy, że powołanie RMN od początku budziło wątpliwości natury konstytucyjnej. W 2016 roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że pozbawienie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT) – organu umocowanego w Konstytucji – udziału w powoływaniu i odwoływaniu władz TVP i Polskiego Radia jest niekonstytucyjne.
Również w KRRiT – instytucji, która według art. 213-215 Konstytucji RP powinna stać na straży wolności słowa, prawa do informacji oraz interesu publicznego w radiofonii i telewizji – dominują politycy związani ze Zjednoczoną Prawicą. Wynika to ze struktury KRRiT. Zgodnie z ustawą w jej skład wchodzi pięć osób powoływanych na sześcioletnią kadencję. Dwie wybiera Sejm (w ub.r. namaścił Macieja Świrskiego i Agnieszkę Glapiak) oraz dwie prezydent (Hanna Karp, Marzena Paczuska-Tętnik). Opozycja, która teraz najpewniej uzyskała większość w nowym Sejmie, może na razie liczyć w KRRiT tylko na osobę powołaną przez Senat: Tadeusza Kowalskiego.
KRRiT może zostać rozwiązana, ale tylko na skutek odrzucenia jej sprawozdania przez Sejm, Senat i prezydenta RP (sprawozdanie za poprzedni rok przedstawia do końca maja). W historii zdarzyło się tak raz – w czerwcu 2010 roku decyzję obu izb parlamentu potwierdził pełniący obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski. Wcześniej dwa kolejne lata z rzędu (w 2008 i 2009 roku) sprawozdania KRRiT odrzucały Sejm i Senat, lecz na przerwanie kadencji KRRiT nie zgadzał się prezydent Lech Kaczyński.
Ustawę o radiofonii i telewizji znajdą Państwo pod tym linkiem.
Przywrócenie konstytucyjnego porządku
Marcin Górski, wskazując szybką i skróconą drogę zmiany władz nadawców publicznych, zastrzega, że to metoda budząca wątpliwości natury konstytucyjnej. Precedensowo została zastosowana w 2015 roku przez PiS, który de facto unieważnił uchwały dotyczące wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego, co stało się początkiem demontażu tego sądu.
– Zastanawiając się nad sposobem przywrócenia mediom publicznym ich ustawowych zadań, musimy wybierać między wartościami obywatelskich praw i wolności a zachowaniem ładu prawnego państwa – mówi Marcin Górski. – Podejmowanie uchwał unieważniających wcześniej podjęte uchwały na pewno godzi w porządek prawny państwa. Dlatego nie rekomenduję takiego rozwiązania. Ale muszę stwierdzić, że w sytuacjach szczególnych – a stan, w jakim znalazły się media publiczne w Polsce można do nich zaliczyć – sięgnięcie po wątpliwe z prawnego punktu widzenia metody znajduje uzasadnienie społeczne i może przywrócić konstytucyjny porządek w zakresie kontroli nad mediami publicznymi i realizacji zasady wolności słowa – dodaje.
Przypomnijmy, że zgodnie ze statutem TVP wśród kompetencji walnego zgromadzenia spółki, które stanowi minister kultury, jest także zawieszenie członków zarządów w czynnościach. Członków zarządów może zawiesić również rada nadzorcza (dziś wybrana przez RMN), która deleguje członków ze swojego składu do czasowego wykonywania czynności członków zarządu.