Jerzy Kułakowski, dziennikarz sportowy Polskiego Radia Białystok, związany ze stacją od ponad 25 lat, kandyduje z list Koalicji Obywatelskiej w tegorocznych wyborach parlamentarnych. – Do 17 października jestem na bezpłatnym urlopie. Dałem sobie dwa dni po wyborach na otarcie łez ze szczęścia albo rozpaczy. Jeśli nie dostanę się do Sejmu, to 18 października wracam do radia – mówi nam Jerzy Kułakowski.
Z Polskim Radiem Białystok związany jest od 1997 r. Jego głos z pewnością znają fani lokalnej drużyny z Ekstraklasy. Jerzy Kułakowski od ponad 25 lat komentuje w radiu mecze Jagiellonii Białystok, nie tylko ze stadionu przy ul. Słonecznej, ale także wyjazdowe spotkania. Od miesiąca dziennikarza nie słychać jednak na antenie.
– Zdecydowałem się kandydować do Sejmu – przyznaje w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Jerzy Kułakowski. Wątpliwości nie miał: – Zajrzałem do mojej umowy o pracę. Tam jest zapisane, że mogę startować w dowolnych wyborach, a na czas kampanii muszę wziąć urlop. Jeśli dostanę się do Sejmu, zawieszam swoją działalność dziennikarską.
Przełom w Pradze na Erasmusie
Jak to się stało, że po ponad ćwierć wieku pracy na antenie Jerzy Kułakowski planuje rozpoczęcie kariery politycznej? – Nie chcę powiedzieć, że po 25 latach znudziło mnie radio, ale poczułem, że delikatnie się wypaliłem zawodowo. Dlatego dwa lata temu zapisałem się na studia dzienne. Mam 55 lat, a w październiku będę studentem trzeciego roku stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie w Białymstoku (wcześniej studiował rusycystykę – przyp. red.). Moimi kolegami z zajęć są dwudziestolatkowie. W zeszłym roku wyjechałem na Erasmusa do Pragi. Przez przypadek trafiłem tam na wiec wyborczy Petra Pavla, obecnego prezydenta Czech, a wtedy kandydata. I to był przełom. Atmosfera była niesamowita. Kilkanaście tysięcy ludzi na rynku staromiejskim w Pradze krzyczało, śpiewało, uśmiechało się, a mnie się udzieliło to podekscytowanie tłumu. Dostałem wtedy gęsiej skórki i uświadomiłem sobie, że od dawna nie czułem takiego podniecenia przed meczem czy inną imprezą sportową, którą relacjonowałem w radiu, jak w tamtym momencie. Pomyślałem sobie: a gdyby tak stanąć na scenie i wystąpić przed ludźmi na wiecu jako mówca? Trzeba spróbować! I tak się zrodził pomysł mojego wejścia do polityki – opowiada Kułakowski.
Z Erasmusa dziennikarz wraca do Białegostoku w lutym. Dwa miesiące później zgłasza się do Krzysztofa Truskolaskiego, szefa podlaskich struktur Platformy Obywatelskiej. – Zapytałem, czy mogę kandydować do Sejmu z ich listy. Był za, ale musiał to skonsultować z ludźmi z zarządu partii. Na ostateczną decyzję czekałem długo. Zaznaczyłem, że jeśli nie mogą dać mi tzw. miejsca biorącego z czołówki, to chciałbym dostać ostatnie na liście. Dali, ale dowiedziałem się o tym dopiero 10 sierpnia – relacjonuje dziennikarz Polskiego Radia Białystok.
Prezes radia prosi, by wziął urlop
Nieco wcześniej Jerzy Kułakowski o pomyśle kandydowania do Sejmu opowiedział kolegom ze stacji. Informacja o jego starcie w wyborach szybko dotarła do władz radia. – Najpierw powiedziałem o tym naszej dyrektor programowej. Ta miała poinformować prezesa. To było jeszcze wtedy, gdy nie miałem pewności, czy dostanę ostatnie miejsce na liście i będę kandydował. Ale plotki o moim starcie w wyborach rozeszły się po mieście. Prezes poprosił więc, żebym od razu wziął urlop. Powiedziałem mu, że nie mam jeszcze pewności, czy kandyduję, bo czekam na potwierdzenie. Prezes przekonywał jednak, że tak będzie lepiej dla radia. Rozmowa odbyła się w przyjemnej atmosferze. Dopiero kilka dni później słyszałem od znajomych z radia, że prezes miał mówić, że jeszcze nikt z polityki nie wrócił na antenę – opowiada Kułakowski.
Dziennikarz zniknął z radia 11 sierpnia. – Miałem jeszcze do wykorzystania płatny urlop, więc skorzystałem z niego do 1 września. A teraz – do 17 października – jestem na bezpłatnym urlopie. Dałem sobie dwa dni po wyborach na otarcie łez ze szczęścia albo rozpaczy. Jeśli nie dostanę się do Sejmu, to 18 października wracam do radia – śmieje się.
Jerzy Kułakowski podkreśla, że w mediach publicznych, a zwłaszcza w rozgłośniach regionalnych Polskiego Radia, pracuje bardzo wielu zwolenników opozycji. – Oczywiście w audycjach informacyjnych Radia Białystok poświęca się zdecydowanie więcej czasu przedstawicielom partii rządzącej niż politykom innych opcji, ale to nie znaczy, że pracują tu tylko zwolennicy PiS-u. Spotkałem się z pozytywnymi reakcjami większości kolegów z radia, gdy dowiedzieli się, że startuję z listy KO. Wręcz zadeklarowali, że będą na mnie głosować. U nas są ludzie, którzy popierają obecnie rządzących, ale oni od zawsze byli za PiS, a nie od 2015 r. Mamy też w naszym zespole sporo osób, które popierają różne partie opozycyjne. To, że pracujemy w medium publicznym, wcale nie oznacza, że musimy myśleć tak, jak sobie tego życzy obecna władza. Wciąż jesteśmy wolnymi ludźmi – przekonuje.
Zimoch też startował do Sejmu
Pytam Jerzego Kułakowskiego, czy nie podąża drogą Tomasza Zimocha, również dziennikarza sportowego, który cztery lata temu wystartował z list Koalicji Obywatelskiej do Sejmu. Trzy lata wcześniej rozstał się z Polskim Radiem, gdzie przez 40 lat relacjonował najważniejsze wydarzenia sportowe. Była to konsekwencja wywiadu, jakiego udzielił „Dziennikowi Gazecie Prawnej”, w którym skrytykował działania obozu rządzącego dotyczące Trybunału Konstytucyjnego i mediów publicznych. Wcześniej Zimoch nie był związany z polityką i nie pełnił na żadnym szczeblu funkcji państwowych. W 2019 r. dostał się do Sejmu, w tym roku znów kandyduje, tym razem z listy Trzeciej Drogi.
– Nie ma co nas porównywać, bo popularność Tomasza Zimocha jest zdecydowanie większa niż moja. On był dziennikarzem sportowym na antenie ogólnopolskiej, a ja jestem znany głównie w regionie. Choć nasze ścieżki zawodowe się przecinały. Gdy Zimoch prowadził Studio S-13 w Programie Pierwszym Polskiego Radia, gdzie łączył się ze wszystkimi stadionami, na których były rozgrywane mecze Ekstraklasy, to ja komentowałem w tym paśmie mecze Jagiellonii Białystok. Nigdy się jednak nie poznaliśmy osobiście – opowiada Kułakowski. – Ale to nie tak, że pomyślałem sobie: skoro udało się Zimochowi, to i mnie się uda. Polityka zawsze mnie interesowała. Od 18. roku życia uczestniczę w każdych wyborach i to jest mój świadomy udział. Śledzę debaty i programy polityczne. Teraz chcę poznać tę sferę od kuchni, choć Otto von Bismarck mawiał, że ludzie nie powinni wiedzieć, jak się robi kiełbasę i politykę.
Głos Kułakowskiego w radiu jeszcze przed wyborami?
Dziennikarz w swoim haśle wyborczym nawiązuje do pracy w radiu. „Znasz mój głos – chcę poznać siłę Twojego” – można przeczytać na jego ulotkach. – Nie mogę jednak na folderach reklamowych wykorzystywać marki rozgłośni, w której pracuję. Tego zabraniają przepisy – mówi Kułakowski. Niewykluczone jednak, że słuchacze Polskiego Radia Białystok usłyszą jego głos jeszcze przed wyborami. – Mam zamiar wykorzystać bezpłatny czas antenowy na promowanie swojej kandydatury. Jeśli nasz komitet wyborczy zdecyduje się, by powierzyć mi promowanie naszej listy, na pewno nie odmówię – zapewnia.
Jerzy Kułakowski oprócz komentowania meczów piłkarskich prowadził w Polskim Radiu Białystok serwisy sportowe oraz niedzielną audycję „Sportowy wieczór”. Teraz mecze w rozgłośni komentują Grzegorz Pilat i Jacek Dąbrowski.
Według najnowszego badania Radio Track (Kantar Polska) w okresie od lutego do lipca 2023 r. Polskie Radio Białystok miało 10,2 proc. słuchalności na rynku białostockim wobec 11,3 proc. rok wcześniej. Stacja zajmowała trzecie miejsce po RMF FM (29,7 proc.) oraz Radiu ZET (10,4 proc.).