Tygodnik „Nowe Info” ukazuje się w powiatach: bieruńsko-lędzińskim, mikołowskim, pszczyńskim i w Tychach. W wyniku trudności z pozyskaniem samorządowych reklam rozpoczął współpracę w reklamodawcami z Czech. – W marcu tego roku odezwała się do nas firma z branży medycznej i zapytała o możliwość wykupienia reklamy. Wówczas do współpracy nie doszło, ale to był dla nas ważny impuls – mówi Jarosław Jędrysik, redaktor naczelny „Nowego Info”. – Udało się w czerwcu z jedną z czeskich klinik. Mamy też perspektywy na współpracę z firmą z branży turystycznej. Jesteśmy na etapie dopinania szczegółów – zdradza Jędrysik.
Redaktor naczelny mówi, że jest zbyt wcześnie na dopisywanie zagranicznych kontrahentów do listy stałych zleceniodawców, choć dodaje, że po cichu liczy na nowe źródło wpływów do budżetu.
Doświadczenie współpracy na przygranicznych terenach ma także „Tygodnik Podhalański” (Zakopiańskie Towarzystwo Gospodarcze). – Zdarza się, że Słowacy zamieszczają u nas ogłoszenia, że szukają pracowników. Nie jest to jednak współpraca mająca wpływ na wynik finansowy – mówi Katarzyna Starczowska, specjalista ds. marketingu. Dodaje jednak, że kilka lat temu, kiedy euro było bardzo drogie, Słowacy zaczęli masowo przyjeżdżać do Polski na zakupy. – Wówczas nasi klienci zaczęli pytać, w jaki sposób możemy przedstawić ich oferty na Słowacji. W efekcie przygotowywaliśmy siedem gazetek reklamowych z ogłoszeniami, które insertowaliśmy w słowackich gazetach. To był doskonały strzał – mówi Starczowska.
Tygodniki lokalne doskonale znają potencjał zagranicznych reklamodawców, zaznaczają jednak, że to trudny rynek. – Od kilku lat podejmujemy próby współpracy z klientami z Czech i Niemiec, zwłaszcza rejonu Görlitz. Z reguły są to jednorazowe strzały, które stanowią mniej niż 5 proc. rocznego przychodu – mówi Andrzej Łuda, redaktor naczelny „Nowin Jeleniogórskich” (Nowiny Jeleniogórskie). Reklamodawcami bywały czeskie stoki narciarskie i niemieckie firmy poszukujące osób do pracy.
Zdaniem Daniela Długosza, prezesa Stowarzyszenia Dolnośląskie Media Lokalne, warto podejmować podobne próby. – Stały wpływ z reklam od zagranicznych firm sprawiłby, że reklamy samorządowe miałyby mniejsze znaczenie. To bardzo pomogłoby lokalnym wydawnictwom – mówi Długosz. Szacuje, że wpływy z zagranicy w wydawnictwach położonych w regionach przygranicznych mogą sięgać maksymalnie 10 proc. – Barierą rozwoju jest też brak handlowców dedykowanych rynkom przygranicznym – dodaje Daniel Długosz.