W komunikacie wymieniono teksty opublikowane w sześciu numerach „Gazety Polskiej Codziennie” z lipca, sierpnia i września 2014 roku. W artykułach sugerowano, że Marek Działoszyński, wówczas komendant główny policji, pomaga uniknąć odpowiedzialności karnego swojemu znajomym Krzysztofowi Krajewskiemu i Romanowi Pupkowskiemu, zamieszanym – jak twierdzono – w „kradzieże, podpalenia oraz narkotyki”.
– Dziennikarze dotarli do świadka, który rozpoznał syna komendanta i syna zatrzymanego za narkotyki biznesmena na nagraniach monitoringu w pobliżu podpalonego domu biznesmena pozostającego w konflikcie ze znajomym komendanta. Czy pożar i interesy przyjaciół komendanta się wiążą? Czy przyjaźń z komendantem była jak dotąd dla tej grupy gwarancją bezpieczeństwa? Tak twierdzą nasi informatorzy – napisano w jednym z tekstów o tej sprawie.
Działoszyński już po publikacji pierwszego z artykułów zdementował podane w nim informacje i zapowiedziała działania prawne. – Treści zamieszczone w tekście są oparte na nieprawdziwych informacjach i nie mają związku z rzeczywistością, a załączone zdjęcie nie przedstawia nikogo z mojej rodziny. Tak zbudowany przekaz jest próbą uwikłania mnie i moich bliskich, a pośrednio także formacji, którą kieruję, w sprawę rzekomej działalności przestępczej – stwierdził w oświadczeniu.
W zamieszczonych właśnie przeprosinach zarząd wydawcy „Gazety Polskiej Codziennie” przyznaje, że teksty te „zostały oparte na nieprawdziwych i nierzetelnych informacjach” na temat Marka Działoszyńskiego i jego syna Wojciecha, naruszające ich dobre imię oraz narażające ówczesnego szefa policji na utratę nieposzlakowanej opinii. Zarząd przeprasza i wyraża ubolewanie z tego powodu.