Na temat Żurnalisty krąży wiele niepochlebnych opinii. Można się z nich dowiedzieć, że ma za sobą nieudane przedsięwzięcia, ogromne długi i sprawy sądowe, na których podobno się nie pojawia. Nie przeszkadza to jednak największym gwiazdom i celebrytom zwierzać mu się w jego podcastach. – On oszukuje ludzi, dzięki popularności i pieniądzom, a oni udają, że o tym nie wiedzą. Brakuje mądrości albo przyzwoitości – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Jakub Wątor, autor artykułów o Żurnaliście.
Słynny Żurnalista od lat nie podaje swojego nazwiska, ani nie pokazuje twarzy. Na nielicznych zdjęciach, które publikuje na Instagramie, występuje w bejsbolówce naciągniętej na oczy albo bluzie z kapturem, który zakrywa twarz. Widać tylko jego liczne tatuaże pokrywające ręce i nogi, m.in. cyfry „1946” na palcach u dłoni, napis „kjaerlighet” na brzuchu, co oznacza „miłość” w jęz. norweskim oraz mięsień sercowy z napisem „przepraszam” na klatce piersiowej. Niektórzy jego rozmówcy przyznają, że widzieli go bez tych osłon. – Pół godziny przed nagraniem normalnie z nim rozmawiałem i go widziałem. Dopiero w czasie nagrania chowa się w cień. To fajny gość, nie wiem skąd ta jazda po nim – mówi portalowi Wirtualnemedia.pl jeden z bohaterów podcastu Żurnalisty.
Według oficjalnych informacji, jego kariera zaczęła się 2017 r., kiedy wydał swoje pierwsze tomiki poezji – „Pamiętnik” i „Miłość, po prostu”. Rok później ukazały się jego trzy kolejne książki: „Źródło”, „ŚĆ” i „Sny_z_Bournemouth / EP”. W kolejnych latach wydał jeszcze trzy publikacje: „Listy Żurnalisty” i „Dom łez”. Jak twierdzi, jego książki rozeszły się w nakładzie ok. 300 tys. egzemplarzy. W tym okresie prowadził także firmę odzieżową „miło(ść)”.
Jednak prawdziwą karierę zaczął robić jako podcaster. W czerwcu 2021 r. pojawił się podcast „Żurnalista – Rozmowy bez kompromisów”, w którym przeprowadza wywiady z osobowościami show-biznesu. Audycja szybko zdobyła popularność i była czwartym najpopularniejszym podcastem słuchanym w serwisie Spotify w 2021 r. Wtedy media zaczęły się interesować, kim naprawdę jest tajemniczy dziennikarz.
Raper, menedżer gwiazd, biznesmen
Spider’sWeb opublikował 4 kwietnia ubiegłego roku artykuł, w którym ujawnił nieznaną przeszłość Żurnalisty, czyli Dawida Swakowskiego. Okazało się, że jako nastolatek próbował być raperem. Kiedy kariera muzyczna nie wypaliła, został w wieku 19 lat menedżerem gwiazd. W tej branży też nie odniósł sukcesów, a raper Proceente, związany m.in. z grupą Szybki Szmal, nawet wspomniał o nim w piosence „W głowie się nie mieści”:
Dawid S. chciał być menedżerem fest
Proceente miał co tydzień występ mieć
Rzeczywistość w mig obaliła ten mit
Bez kitu szczawiku powinno być ci wstyd
Jak powiedział raper w rozmowie ze Spider’s Web, Dawid Swakowski przed laty zaproponował mu, że będzie organizował jego koncerty.
– Pojechaliśmy na jeden występ na Śląsk, ale nigdy się z tego z nami nie rozliczył. W międzyczasie inni koledzy z branży mieli z nim kontakt, słyszałem nieciekawe opinie i urwałem tę znajomość. On chciał być menedżerem, a zachowywał się, jakby sprzedawał na bazarze. Był nieprofesjonalny, po prostu zwinął się z kasą. Do dziś w głowie mi się to nie mieści – podkreślił raper.
– Jest mi wstyd – przyznał Żurnalista portalowi. – Wymieniłeś wszystkie moje porażki, jak zobaczyłem tego maila, to zdrętwiałem. Nigdy się z tego nie tłumaczyłem, bo czułem ten wstyd codziennie. Dzisiaj jestem zupełnie kimś innym, każda z tych porażek nauczyła mnie czegoś – powiedział. Wyjaśnił, że „chciał zarabiać pieniądze, by mieć gdzie spać”. Wyprowadził się od matki, mieszkał u kolegów albo na klatkach schodowych. Przyznał, że nie wyszło mu organizowanie koncertów, a kariera zakończyła się tak, że „został pobity, rozebrany do bokserek i zostawiony 30 km od domu”.
W 2013 r. Dawid Swakowski przez krótki czas był menedżerem Ewy Lubert, wówczas fotomodelki, żony Tomasza Luberta, założyciela grupy Virgin. Jak wspomina po latach obecna menedżerka Luberta, pomysł szybko upadł i nie było między nimi żadnych rozliczeń finansowych.
Potem Żurnalista postanowił sprawdzić się w biznesie. Założył firmę odzieżową miło(ść), która jednak w sierpniu 2021 r. została wykreślona z CEIDG.
– Nie nadawałem się do biznesu, to nie jest moje życie. Nie znałem się na tym. Musiał to zacząć robić ktoś, kto się na tym zna – wyjaśnił portalowi. Przyznał, że kupującym nie podobała się jakość wykonania bluz, ponieważ robił je z odzieży reklamowanej. Także i po tej firmie zostały długi. jak podał wówczas portal, było to osiem zaległych faktur na około 44 tys. zł. Sklep internetowy został sprzedany i teraz ma nowych właścicieli.
Żurnalista został wydawcą magazynu
Dawid Swakowski postanowił zostać wydawcą i wypuścił na rynek magazyn „Manager+”. Kilka numerów ukazało się drukiem, a potem pismo przeniosło się do internetu. Jak podaje Spider’s Web, redaktor naczelny pisma miał nie rozliczyć się z pracownikami i reklamodawcami.
Krótko przed ukazaniem się tekstu o Żurnaliście, ten zdecydował się na osobiste wyznanie w mediach społecznościowych.
– To mój coming out. Najważniejsze co napisałem w życiu. I może od tego tekstu powinienem zacząć publikować na tym profilu. Dzisiaj znacie mnie z podcastów, fajnych rozmów, gdzie potrafimy wraz z rozmówcą się otworzyć. Dzisiaj otworzę puszkę Pandory, którą zamknę i nigdy już jej nie otworzę. To, że rozumiem każdy strach, ból i lęk urodziło się we mnie dawno – napisał.
– Dlatego czas się poznać i opowiedzieć prawdę. Jak stałem się tym, kim jestem. To będzie bolało, bardzo bolało, ale chcę wreszcie oderwać przeszłość od siebie. Nie chcę, by ktoś ciągle mnie straszył moją przeszłością. Wszystko zaczyna się w miejscowości, która ma około 2 tys. mieszkańców. Byliśmy bici przez ojca, nie mieliśmy co jeść. Przez jakiś czas gdzie mieszkać. Później był dom samotnej matki, po jakimś czasie dostaliśmy mieszkanie i wróciliśmy – opowiadał.
Żurnalista przyznał, że nie wypaliło organizowanie koncertów.
– Skończyło się to tym, że nie przyszło tyle osób, ile zakładał artysta. Skończyło się to porażką, ale największa była przede mną. Druga tego rodzaju impreza wyszła gorzej niż zakładaliśmy i skończyła się tym, że jeden z moich „przyjaciół” rozebrał mnie do samych bokserek i zabrał wszystkie ciuchy, bo nie miałem kasy. W następny dzień dostałem srogi wpier**l i nosiłem duże okulary przeciwsłoneczne, by zakryć twarz – relacjonował.
Żurnalista: Chowałem się przed dłużnikami na strychu
Dawid Swakowski nie ukrywał, że wtedy chował się przed wierzycielami.
– Zaszyłem się, było mi wstyd i nie wiedziałem co zrobić. Miałem siedemnaście lat. Przychodzili do mojej mamy i mówili, że jestem im winny pieniądze. Walili w drzwi, a ja siedziałem skulony na strychu jak szczur i słuchałem krzyków. Obrażano mnie, wyzywano w internecie, a ja to przyjmowałem na klatkę, bo tu nie było argumentu. Nikt nie chciał rozmawiać. Każdy chciał pokazać siłę albo zobaczyć kasę – pisze. – Później wyjechałem wtedy za granicę do ojca, tego, który wcześniej mnie bił i pamiętam, że żegnały mnie słowa mojej cioci: dobrze, że wyjeżdżasz, tu już nie masz perspektyw. Nawet to pisząc, czuję ten ból, który czułem wtedy, gdy usłyszałem jej słowa – opowiadał. W Norwegii próbował zarobić pieniądze, żeby w Polsce „zacząć od nowa”. Wrócił do Polski i wkrótce potem umarł jego dziadek.
– Wszystko umarło wraz ze śmiercią mojego dziadka. Po jego śmierci nie wróciłem do pracy. Leżałem na kanapie, patrzyłem się w sufit i płakałem. W międzyczasie rozstałem się z ówczesną partnerką, bo waliło się wszystko, brakowało nam szczególnie pieniędzy i spokoju. Zamieszkałem z przyjacielem, wynająłem pokój za 600 zł w Bydgoszczy i tam powstał Żurnalista – opowiadał.
Przyznał, że miał wtedy myśli samobójcze, bo upadła jego firma i miał sporo długów. – Tak zacząłem pisać, o wszystkim i wszystkich, których mi brakowało. Nie chciałem się zabić, bo nadepnąłem na rozrzucone klocki Lego na dywanie. Tylko dlatego, że wszystko, co robiłem, mi nie wyszło, każdego, kogo kochałem, straciłem i nie miałem nawet co jeść. Rozdrapuję te rany tylko po to, by nikt mnie już nimi nie straszył. Ale przede wszystkim, w tamtym miejscu poznałem siebie. Takiego, jakiego znacie mnie wy” – napisał.
Żurnalista: Przepraszam, zawiodłem
Dawid Swakowski zapewnił, że spłacił część długów. – Dzisiaj mam 29 lat, jestem przed 30 urodzinami i dokładnie wiem, co chcę robić. Dlatego ktoś inny zarządza firmą produkującą bluzy i działa to tak jak powinno działać zawsze i oddaje też książki do zewnętrznego wydawcy – wyjaśnił.
Po publikacji tekstu przez portal Spider’s Web, Żurnalista wydał oświadczenie w mediach społecznościowych.
– Przepraszam. Zawiodłem. Rozczarowałem. Nie będę się tłumaczyć, że to „błędy młodości”, że to moja naiwność, chęć lepszego życia. Od kilku lat spłacam swoje zobowiązania. Dodatkowo istnieją wierzytelności, które są sporne albo toczą się w tych sprawach postępowania sądowe. Media zarzucają mi, że ukrywam się przed wierzycielami pod pseudonimem, tymczasem sprawy przez nie nagłośnione dotyczą czasów, kiedy w przestrzeni publicznej występowałem jako Żurnalista, a jednoosobowa działalność gospodarcza zarejestrowana była na moje nazwisko, znane moim kontrahentom – można było przeczytać w jego wpisie.
Dalej Żurnalista przekonywał, że spłacił część długów i nie zamierza uchylać się przed pozostałymi.
– Część wierzytelności już spłaciłem, jak te, wynikające z upadłości magazynu „Manager+”. Spłaciłem długi wobec 18 osób, jeszcze przed zakończeniem postępowania sądowego. To była kwota 11 349,17 PLN. Nie uchylam się i nie będę się uchylać od żadnych zobowiązań. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by moja praca i postawa odbudowały zaufanie słuchaczy – podkreślił.
Oba wpisy Żurnalisty po kilku miesiącach od publikacji zniknęły z jego Instagrama.
Jakub Wątor: Zainteresowałem się nim przed przypadek
– Zainteresowałem się Żurnalistą na początku ubiegłego roku, to był zupełny przypadek. Ktoś do mnie odezwał się, że warto go sprawdzić, bo wielu internautów twierdzi, że nie wysyła swoich książek, ubrań, oszukuje ludzi. Zacząłem grzebać i okazało się, że to wierzchołek góry lodowej. Jak pogrzebałem głębiej, wyszło, że robi to „od zawsze” – powiedział nam Jakub Wątor, autor artykułu o Żurnaliście i redaktor prowadzący Spider’s Web+.
Rok po wybuchu afery, Jakub Wątor ponownie wrócił do tematu. Chciał sprawdzić, czy Dawid Swakowski spłacił swoje długi.
„To notoryczny krętacz, który już niemal 15 lat temu podejmował różne próby zarobku i zwykle znikał, pozostawiając za sobą nierozliczone sprawy. Liczba jego wierzycieli może być liczona w setkach, jeśli nie tysiącach osób. Jeśli zsumować kwoty, o których wiadomo, że jest winien ludziom, wyjdą setki tysięcy złotych. A mnóstwo osób swych roszczeń nie zgłosiło, bo często chodziło o niewielkie, kilkusetzłotowe kwoty. Niektórzy dopiero teraz orientują się, że Żurnalista i Dawid Swakowski to ta sama osoba” – napisał autor tekstu.
Raper Proceente przyznał dziennikarzowi, że Żurnalista nie kontaktował się z nim i nie zwrócił pieniędzy za koncert. Zaległych pieniędzy miał też nie dostać Tomasz Zieliński, znany dziennikarz i komentator sportowy, który wspólnie ze Swakowskim rozkręcał jego innego pismo, magazyn „Boisko”. Ponadto na portalu sadinternetowy.pl, który informuje o dłużnikach, widnieje potwierdzona sądownie wierzytelność w kwocie ponad 8,5 tys. zł za wynajem mieszkania przez Żurnalistę.
Nowi właściciele sklepu miło(ść) powiedzieli portalowi, że wciąż zgłaszają siż do nich klienci Żurnalisty, którzy nie dostali swoich towarów. Jak dodali, po przejęciu marki obsłużyli „kilkanaście tysięcy zaległych zamówień”. Największy dług ma jednak podcaster w Poczcie Polskiej. Ostatnio zapadł wyrok, zgodnie z którym ma zwrócić tej instytucji 205 tys. zł za wysyłkę jego książek i ubrań ze sklepu.
Szalony Reporter broni Żurnalisty
Żurnalistę w obronę wziął popularny twórca internetowy Szalony Reporter, czyli Tomasz Matysiak, który prowadzi na YouTube kanał „Szalony podcast”. On też wystąpił w podcaście Dawida Swakowskiego, a w sierpniu ma zadebiutować jako zawodnik MMA. Jego zdaniem, artykuł Spider’s Web zawiera nieprawdziwe informacje. Matysiak przekonuje, że Żurnalista organizując koncerty miał zaledwie 16-17 lat. – powierzyli dziecku organizowanie koncertów. Nikt na nie nie przyszedł, więc nie było pieniędzy, nikt ich nie dostał, łącznie z Żurnalistą – podkreśla youtuber.
Dodaje też, że w sprawie wynajmu mieszkania „jest podpisana ugoda i są płacone raty”. Miał to potwierdzić u właściciela nieruchomości, którą wynajmował Żurnalista. Jego zdaniem, nie było też żadnej umowy między Tomaszem Zielińskim a Dawidem Swakowskim na prowadzenie pisma „boisko”. – To było tylko dogadanie się dwóch znajomych, że jak będzie pismo zarabiało, to podzielą się kasą – twierdzi szalony Reporter.
Inaczej to relacjonuje dziennikarz sportowy.
– Krótko, bo już mnie męczy ten wątek i nie chce być łączony z tym gościem. Żurnalista nie wisi mi żadnej kasy i nie mam za co z nim iść do sądu. Bo tam nie skażą go za oszukiwanie, zwodzenie, niesłowność, niedotrzymywanie obietnic czy nadszarpnięcie dobrego imienia (po tym jak odszedłem z „Boiska” publikował tam teksty ukradzione z internetu, ludzie pisali do mnie z pretensjami). Skupcie się na ludziach, którym wisi grube hajsy, ja kończę sprawę, to nie mój świat, z dala od niego jest przyjemniej! Dawid, jak to przeczytasz, przekaż prawnikom, żeby nie wysyłali już do mnie SMS-ów. Swoją drogą ciekawa forma komunikacji stosowana przez twoich mecenasów – napisał na Twitterze.
Podobno z drukarnią również jest ugoda i żurnalista płaci raty. – Ostatnia rata została zapłacona 18 kwietnia. Sprawy są w toku, wbrew temu, co pan Wątor pisze. To była jednoosobowa działalność gospodarcza, a jej nie da się sprzedać. Sprzedał firmę, w której są długi i długi zostają na nim. Nowi nabywcy marki miło(ść) dostali prawa do niej, a długi zostały na Żurnaliście. Te długi są sporne. Co do Poczty Polskiej to przegrał sprawę w pierwszej instancji i w tym momencie jest sporządzany uzasadnienie wyroku, będzie druga instancja, więc wyrok nie jest prawomocny – przekonuje Szalony Reporter. – Żadna sprawa się nie skończyła, tekst jest grubymi nićmi szyty – dodaje.
Przyznaje jednak, że nie wszystkie osoby wymienione w tekście Jakuba Wątora odpowiedziały mu na pytania.
Żurnalista nie odpowiada na pytania, gwiazdy do niego lgną
Kilka razy zwracaliśmy się do Żurnalisty z prośbą, aby odpowiedział na zarzuty Jakuba Wątora, ale nie odpowiedział na nasze pytania.
Nienajlepsza sława Żurnalisty nie przeszkadza jednak gwiazdom pojawiać się w jego programie. Niedawno wyszło na jaw, że były rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar dostał zaproszenie do Żurnalisty, ale odmówił udziału w programie, bo nie chciał go uwiarygadniać swoim nazwiskiem. To wyjątek, bo inni celebryci chętnie pojawiają się w podcaście Żurnalisty.
Jednym z ostatnich gości podcastu „Rozmowy bez kompromisów” była Klaudia El Dursi, prowadząca program TVN „Hotel Paradise”. Wyznała Żurnaliście, że zaszła w ciążę, kiedy miała 19 lat i, gdy synek miał 2 miesiące, wyprowadziła się od jego ojca. – Myślę sobie, że był nieszczęśliwie zakochany, bardzo chciał tego związku. Wiem, że byłam jego wielką miłością. Nie byłam w stanie tego odwzajemnić. Kontakt był, ale bardzo lakoniczny, bardzo często przykry – powiedziała celebrytka.
Jednak największą furorę wywołał wywiad z influencerką Sylwią Gaczorek, właścicielką dwóch salonów fryzjerskich w Warszawie. Celebrytka przyznała, że przez kilka lat utrzymywała swojego partnera, a w dzieciństwie nawet nie wyjeżdżała na wakacje, bo jej rodzina była biedna. Rozmowa z nią ma 731 tys. wyświetleń na YouTube. Inne podcasty Żurnalisty, opublikowane w tym serwisie, mają do 20 tys. do 400 tys. odsłon. Jego kanał subskrybuje 127 tys. internautów.
Największe gwizdy gościły u Żurnalisty
Wśród gości Żurnalisty były osoby z pierwszych stron gazet – aktorzy, piosenkarze, celebryci, modelki, pisarze i publicyści, np. Edyta Herbuś, Agnieszka Dygant, Katarzyna Grochola, Karolina Pisarek, Ewa Farna, Roksana Węgiel, Olga Frycz, Lara Gessler, Remigiusz Mróz, Edyta i Cezary Pazurowie, Peja czy Tomasz Lis.
– Jeśli chodzi o szeroko rozumianą publicystykę to bardzo znaczący kanał na YouTube, wielu dziennikarzy marzy o takich zasięgach. To jest kanał specyficznie wymyślony, z takiego programu – godzinna rozmowa z bohaterem – kilkanaście lat temu wyśmiewali w telewizjach. Zrobił to. Bohater jest „jeden na jeden z widzem”. Wiele telewizji marzy o takim zasięgu, jaki ma Żurnalista. Weź każdą telewizję kablową albo satelitarną, jak będzie miała oglądalność na poziomie 200 tys. widzów, to będzie zarząd skakał z radości – mówi nam Paweł Kwaśniewski, producent i partner w Fat Frogs Media, która wspomaga youtuberów.
Jak dodaje, „ten program zaprzecza wszystkim zasadom YouTube, że wideo ma być krótkie. Ile Żurnalista może zarabiać w tym serwisie? – To są tylko szacunki, ale moim zdaniem, może wyciągać na tym ładnych kilka tysięcy dolarów – dodaje Kwaśniewski.
Kolejny artykuł o Żurnaliście
Pod koniec kwietnia tego roku Jakub Wątor napisał drugi tekst o Żurnaliście. – Po roku od pierwszego artykułu postanowiłem sprawdzić, czy coś się nie zmieniło, bo Żurnalista obiecywał, że się poprawi, zacznie oddawać pieniądze, przeszedł przemianę i teraz będzie lepszym człowiekiem. Odezwałem się do większości ludzi, z którymi rok temu rozmawiałem i występowały w artykule. Powiedzieli, że niewiele się albo nic się nie zmieniło w ich sprawach. Przez rok bardzo mało długów spłacił, ukrywał się przed sądami. Tak było do momentu, gdy mu wysłałem maila z pytaniami, 17 kwietnia. Dowiedział się wtedy, że znowu o nim piszę. Zignorował mnie, nie odpowiedział na pytania. Sądzę, że się wystraszył i zaczął coś robić w sprawie swoich długów. Dwa tygodnie po moim artykule ukazał się materiał wideo kumpla Żurnalisty, Szalonego Reportera, w którym twierdzi, że kłamię i manipuluję. Żaden z jego argumentów się nie broni, ale sztuczka polega na tym, że Żurnalista miał czas, żeby coś zrobić. I ogłosił za pomocą swojego kumpla, że zaczął spłacać raty. Szalony Reporter powiedział, że „18 kwietnia rata za dług w drukarni była spłacona”, czyli po moim mailu – mówi nam Jakub Wątor.
Dziennikarz portalu zapytał też kilka dni temu Pocztę Polska, czy wyrok ws. Dawida Swakowskiego się uprawomocnił. – Dowiedziałem się, że wyrok został wydany bez obecności żurnalisty, bo się ukrywał. Nadal nie jest prawomocny, ale Dawid Swakowski wreszcie się odnalazł. Odezwał się jego pełnomocnik i proszą o uzasadnienie pisemne wyroku – mówi nam Jakub Wątor. „
Brakuje mądrości albo przyzwoitości”
Dlaczego gwiazdy pojawiają się w jego programie, mimo opisywanych w mediach zarzutów?
– Tłumaczę to na dwa sposoby. Po pierwsze, celebryci, artyści, nawet dziennikarze, bo do niego chodził Jacek Żakowski czy Tomasz Lis, to niekoniecznie są mądrzy ludzie, chociaż ich znamy i lubimy. Nie róbmy z nich bogów intelektu, to są często zwykli ludzie, którzy bywają tak samo nierozważni jak my. Nie dziwi mnie, że ktoś do niego chodzi, bo może nie wiedzieć o jego przeszłości i jest na tyle nierozgarnięty, żeby sobie wpisać w Google „żurnalista” i poznać jego historię. Niestety, takie mamy gwiazdy. Jak się odzywam do tych ludzi, to odpisują mi jak jedna z dziennikarek Polsatu: „Jaki z niego oszust, przecież się nie ukrywa, bo występuje w mediach społecznościowych”. Druga grupa to osoby pokroju Żurnalisty. Ludzie podobni przyciągają się do siebie i lubią sobie nawzajem myć ręce. Nie dziwię, że broni go kumpel, Szalony Reporter, który jest po wyrokach i odsiadkach w więzieniu, o czym sam opowiadał dziesięć lat temu – mówi nam dziennikarz Spider’s Web.
– Myślę, że Żurnalista zapraszając jakiegoś „outsidera” czuje z nim wspólnotę i potem razem się wspierają. To było widać po ty, jak Rafał Ziemkiewicz go bronił. Mnie zaatakował publicznie twierdząc, że piszę nieprawdę, że mnie z redakcji wyrzucali za kłamstwa, a mnie nikt nigdy nie zwolnił. Napisał to publicznie, był też u Żurnalisty i się tam klepali po plecach. Takie osoby przyciągają się i legitymizują nawzajem swoimi nazwiskami.Tomasz Lis jest na marginesie, więc idzie do – w jego mniemaniu bardzo popularnego podcastera, żeby się podnieść. Wie, że jest szemrany, ale trudno, publiczność w mniejszości o tym wie. On oszukuje ludzi, dzięki popularności i pieniądzom, a oni udają, że o tym nie wiedzą. Brakuje mądrości albo przyzwoitości – podsumowuje Jakub Wątor.
Jak dodaje dziennikarz, „publiczność Żurnalisty wyrosła na romantycznych wierszykach typu «na górze róże, na dole fiołki». – Jak skupiał się na wierszykach, to 99 proc. jego publiczności stanowiły kobiety, które „złapał” na złamane serce, nieszczęśliwą miłość, łzawe listy do kobiety, która go porzuciła. Kobiety się z nim identyfikowały, bo chciały, żeby taki romantyczny facet je pokochał. Teraz w podcastach dalej idzie tym klimatem z wierszy, mówi dużo o emocjach, uczuciach, dzieciństwie. szczególnie na to się łapały kobiety, które były jego gościniami: „Taki wrażliwy, takie biedny, a tak daleko zaszedł, fajny chłopak”. Bajera na biednego skrzywdzonego chłopca jest bardzo skuteczna, jak widać – podsumowuje dziennikarz.
Karolina Korwin-Piotrowska: To pożądanie medialnego szumu
Podobnego zdania jest Karolina Korwin-Piotrowska. Na pytanie, dlaczego – mimo publicznych zarzutów o m.in. p niepłacenie długów przez Żurnalistę, nadal gwiazdy pojawiają się w jego programie, odpowiedziała: – Doskonale pytanie, ale nie do mnie tylko do ludzi, którzy legitymizują swoją obecnością Żurnalistę, człowieka, który ma sporo za uszami. Rozumiem, że chęć uzyskiwania uwagi za wszelką cenę, pożądanie medialnego szumu i może pragnienie „bycia wysłuchanym” publicznie, jest tak silna, że im mózg gorzej pracuje. To nie mój problem.
– To wiele mówi o polskich mediach, sporej ich części, w której liczy się tylko i wyłącznie klikbajt. Gdyby były jakiekolwiek zasady, nikt nie brałby tego pana poważnie, byłby opór przed chodzeniem do niego, a że nie ma zasad, a liczy się szum i zasięgi, to mamy to co mamy. Chwała Spider’s Web, ze o nim pisali, chociaż tyle dobrego! – dodała.
Czy tajemniczość rozmówcy przyciąga do niego gwiazdy?
– Nie, bo już od dawna wiadomo, kim jest ta persona. Gwiazdy przyciągają statystyki i popularność tego podcastu, który często jest numerem jedne na Spotify. Przyciąga ich też to, że „wszyscy już byli, to teraz muszę być ja”. W ogóle nie myślą o tym, kim jest ten człowiek i co sobą reprezentuje. Następuje bardzo znana w psychologii społecznej rola, kiedy zaczynamy sami siebie tłumaczyć i usprawiedliwiać. Pojawiaj się takie refleksje: „No dobrze, może miał problemy finansowe, ale kto ich nie ma”. Albo: „miał długi, ale wszyscy mamy długi”, „kim ja jestem, żeby go osądzać?” Tak zresztą usłyszałem w wypowiedziach ludzi, którzy brali udział w jego podcaście – mówi nam Michał Zaczyński, znany dziennikarz i bloger modowy, który tępi oszustów w sieci.
– O ile są to celebryci, to nie mam co do nich złudzeń i poniekąd taki jest ich zawód, żeby być znanymi i wszędzie, gdzie to tylko możliwe, pokazywać się. Gorzej, gdy są to ludzie, którzy często udają sumienia dziennikarskie, mówią dużo o moralności, etyce i pouczają innych – podkreśla dziennikarz.
Dodaje, że nie rozumie argumentu, który często przytaczają bohaterowie programu Żurnalisty, że „on jest wnikliwy i pozwala się wypowiedzieć”. – Jakby ci ludzie nie mieli innych możliwości wypowiedzi i zaistnienia. Katarzyna Nosowska od 30 lat pisze świetne teksty i udziela tysięcy wywiadów, wydała co najmniej dwie książki o sobie. I co mam teraz myśleć? Że tylko u niego otworzyła się, mówiła o sobie szczerze? Wydaje mi się to mocno naciągane. Koniunkturalizm i narcyzm to są powody, które sprawiają, że ludzie idą do Żurnalisty – podsumowuje Zaczyński.