We wtorek Stefan Szczepłek ogłosił, że minęło pół wieku od rozpoczęcia jego kariery dziennikarskiej i to dobry moment, by powiedzieć: dziękuję, wystarczy. Legendarny dziennikarz sportowy potwierdził jednak w rozmowie z „Presserwisem”, że nadal będzie pisał felietony do miesięcznika „W drodze”. Jego teksty wciąż będą się też ukazywały w „Skarpie Warszawskiej” i „Rzeczpospolitej”.
– Jestem formalnie na emeryturze, ale w praktyce dalej pracuję. Mój wpis nie oznacza, że od jutra przestaję być dziennikarzem. To nie jest tak, że siądę, założę ciepłe kapcie i będę patrzył w telewizor – mówi „Presserwisowi” Stefan Szczepłek.
„30 maja 1973 roku ukazał się mój pierwszy tekst, podpisany imieniem i nazwiskiem. Nosił frapujący tytuł »Juventus, drużyna Fiata«, a zamieścił go dziennik »Sztandar Młodych«, jako zapowiedź finału rozgrywek o Puchar Mistrzów Juventus – Ajax. Od tamtej pory liczę sobie staż pracy dziennikarskiej. Pięćdziesiąt lat to dobry moment, żeby powiedzieć: dziękuję, wystarczy” – napisał na Facebooku dziennikarz.
Podkreślił, że spełniła się większość jego dziecięcych i młodzieńczych marzeń. „Obejrzałem tysiące meczów na prawie »całym« świecie, byłem na siedmiu mundialach, mistrzostwach Europy, Afryki, kilkudziesięciu finałach najważniejszych rozgrywek pucharowych. Byłem świadkiem historycznych zdarzeń, z golami Diego Maradony na Estadio Azteca włącznie. Dzięki dziennikarstwu i piłce zobaczyłem najciekawsze miejsca i poznałem setki ludzi. Miałem szczęście, że na ogół trafiałem na kompetentnych i przyzwoitych szefów. Mimo że pracowałem w dwóch ustrojach nikt mi nigdy nie mówił co i jak mam pisać” – czytamy w Facebookowym wpisie Szczepłka.
Stefan Szczepek formalnie przeszedł na emeryturę w 2014 roku, ale zaraz zapowiedział, że nadal będzie pisać do „Rzeczpospolitej”. – W mojej sytuacji nic się nie zmieni. Nadal tak jak dotychczas będę pisać komentarze, a w razie potrzeby także inne teksty. Rzadziej będę jednak w redakcji, bo pisać wolę w domu – mówił nam wtedy Szczepłek.
I tak było, dziennikarz w kolejnych latach pisał znakomite felietony, pełne odniesień literackich czy historycznych. Jak w 2014, kiedy opisał fenomen bramkarza-samotnika na murawie, oto próbka: „Kazimierz Wierzyński, zafascynowany legendarnym hiszpańskim bramkarzem Ricardo Zamorą (którego prawdopodobnie nigdy nie widział), poświęcił mu wiersz. Pisał, że jest »piękniejszy niż Don Juan«. Albert Camus sam był bramkarzem i mówił, że »wszystko, co wie o moralności, zawdzięcza futbolowi«. Faceci, którzy rzucają się pod nogi napastników, fruwają, dosięgają piłek, których odbić nie można, zasługują na szczególny szacunek. Tym bardziej że niektórzy, tak jak Robert Enke, nie dają sobie rady z presją i kończą tragicznie”.
Stefan Szczepłek jest też pierwszym laureatem Nagrody im. Bohdana Tomaszewskiego przyznawanej na galach Grand Press. W 2015 roku odebrał ją z rąk Izabelli Sierakowskiej-Tomaszewskiej, wdowy po zmarłym Bohdanie Tomaszewskim.
„Stefan Szczepłek był ulubionym dziennikarzem Bohdana Tomaszewskiego. Posługując się piękną polszczyzną, od 43 lat przedstawia sport w szerokim wymiarze humanistycznym i nigdy nie zapomina o kontekście społecznym. W sposób niekonwencjonalny opisuje wydarzenia sportowe, szczególnie piłkarskie. Zawsze pisze ze swadą. Jest żywą encyklopedią polskiego sportu” – pisał tamtego roku „Press”.
Izabella Sierakowska-Tomaszewska podkreślała wtedy, że dla jej męża liczyły się zasady fair play – nie tylko w sporcie, ale także poza boiskiem, a Stefan Szczepłek zawsze gra czysto.
Odbierając nagrodę, Szczepłek powiedział: – Od pana Bohdana nauczyłem się, że w sporcie liczy się nie wynik, ale człowiek.
W „Rzeczpospolitej” pracował od 1999 roku. Wcześniej był dziennikarzem „Sztandaru Młodych”, tygodnika „Piłka Nożna”, redakcji sportowej TVP i „Życia Warszawy”. Jest też laureatem Nagrody im. Dariusza Fikusa za rok 2007.